Dzisiaj padły kolejne granice. Wyraźnie widać że coś pękło. Zastanawiam się tylko granice czego zostały złamane… Przyzwoitości? Na pewno nie. Tej nie ma w mediach od lat, a przynajmniej od momentu, kiedy część dziennikarzy zaczęła się jawnie opowiadać po jednej ze stron politycznego konfliktu i agresywnie ją wspierać niszcząc wszystkich, którzy tego oddania nie podzielają. Może zatem granica dobrego smaku? Też nie. O dobrym smaku media zapomniały także dawno temu, a ostatnią emanacją owego braku była „afera samolotowo-krzesłowa” w której kłamliwie przedstawiano urzędującego prezydenta RP jako uzurpatora i satrapę, który miast siedzieć w pałacu, waży się uczestniczyć w życiu politycznym i za pieniądze podatników latać rządowymi samolotami. A może przesadzono w walce politycznej i zagalopowano się w insynuacjach? Na pewno nie. O zagalopowaniu można mówić w przypadku Gazety wyborczej, która po słynnej już prezydenckiej gali opublikowała krytycznie miażdżącą recenzję koncertu – a jak się potem okazało z pasją szydzono sobie z wykonania pieśni które podczas wieczoru nawet nie zostały odśpiewane… Jak zatem nazwać to co dziś dzieje się wokół wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji? Jaką granicę przekracza marszałek Komorowski, który rano w publicznym radio, wyraźnie rozbawiony mówi że „jaki prezydent taki zamach(!)”?… Jak wytłumaczyć redaktorów Gazety Wyborczej TVN-u którzy zastanawiają się czy prezydent w ogóle ma prawo jeździć w takie miejsca, lub czy może przypadkiem całe zdarzenie nie jest „ żałosną próbą zdobycia popularności przez prezydenta”? Jak wytłumaczyć tych którzy wbrew wszelkiej logice, wbrew zasadom zwykłej ludzkiej przyzwoitości zamiast pytać czy Lechowi Kaczyńskiemu nic się nie stało i żądać wyjaśnień od wszystkich zaangażowanych instytucji – szukają okazji aby prezydentowi dokopać, poniżyć go i upokorzyć? Doprawdy nie znajduję na te wszystkie pytania żadnej sensownej odpowiedzi. Przekracza to moje możliwości poznawcze i intelektualne, bowiem nie rozumiem jak można być tak podłym. W moim przekonaniu, w tym przypadku miała miejsce sytuacja w której w każdym innym kraju Europy i Świata cała klasa polityczna i media murem stanęłyby po stronie swojego prezydenta. Niezależnie od tego kto strzelał i po co. Nawet jeśli była to prowokacja gruzińska (w co bardzo wątpię) to nijak się to ma do oceny której „wiodące” ośrodki polityczne dokonują dziś na naszych oczach. Tu nikt nawet nie zastanawia się jakie były przyczyny owych wypadków i co mogło się stać. Liczy się to że jest kolejna sprawa którą można „przerobić” na ośmieszającą prezydenta. Założę się że gdyby prezydent USA pojechał np. do Iraku i tam jego samochód zostałby ostrzelany – żadnemu dziennikarzowi, nawet ze skrajnie nieprzychylnego medium nie przyszłoby do głowy kwestionowanie celowości wizyty a już tym bardziej szydzenie z ofiary, ośmieszania jej w kontekście wypadku. U nas to już jak widać codzienność, gorzki chleb powszedni. Bez względu na to co prezydent zrobi i powie jest wyśmiewany, co gorsza całkowicie na oślep. Nawet w sytuacji oczywistej, tak jak ta z którą mamy do czynienia teraz, potrafiono w sposób perfidny tak przewartościować fakty aby wbić szpilę Kaczyńskiemu. „Że za wcześnie wyrokuje kto strzelał”, „że niepotrzebnie pcha się w takie miejsca”… Ręce przyzwoitemu człowiekowi opadają gdy musi się zmierzyć z tą burzą złej woli i zwykłego, parszywego kłamstwa. Kiedy przez 2 lata rządów PiS leciały zewsząd gromy za „przejęcie mediów przez władzę, upadek demokracji, despotyzm” – bywały chwile że sam miałem wątpliwości. Zastanawiałem się czy aby naprawdę Kaczyńscy za bardzo nie upolityczniają Polski, czy aby za bardzo nie nadużywają władzy… Ale ostatni rok , pokazał mi coś zupełnie przeciwnego. Oni działali zbyt miękko, zbyt łagodnie. Zamiast obciąć łby hydrze, pozwolili aby na ich oczach wyrosły jej kolejne, jeszcze bardziej przerażające głowy. Skutkiem tego jest niekończąca się kłamliwa medialno-polityczna, agresywna i potężna nawałnica oszczerstw i pomówień, kpin, szydzenia, dezawuowania wszystkiego co dla Polski ważne. Jako skromny wyborca PiS chciałem powiedzieć że jeśli ta partia kiedykolwiek jeszcze dojdzie do władzy i ponownie zachowa się równie pobłażliwie wobec tych którzy teraz tak łatwo przekraczają wszelkie dopuszczalne granice przyzwoitości, na mój głos już nigdy nie będzie mogła liczyć. Dziś padła granica obłudy za którą „już tylko ściana”.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka