fiskalizm fiskalizm
69
BLOG

Moja żona jest burżujem

fiskalizm fiskalizm Polityka Obserwuj notkę 11

Wczorajszą porą Sejm (jeśli można jeszcze to tak nazywać) uchwalił nam ulgę podatkową na dzieci - odliczenie roczne "na sztukę" - 1200 zł (ok. 430 dolarów amerykańskich). Po 15 latach łgarstw o prorodzinnej polityce podatkowej państwa wreszcie jakiś konkret - tyle, że konkret ściemniony, bo jak wiadomo - Senat (jeśli można jeszcze to tak nazywać) na 99% uchyli nadmierne dobrodziejstwo od Skarbu Państwa (jeśli można jeszcze to tak nazywać) dla rodziców.

Od razu po uchwaleniu wskazanej ulgi, szaty rozdarli przedstawiciele resortu finansów. Jedni biadali, że to zdradziecki cios dla budżetu. Inni - z drugiej strony wysunęli nieśmiertelne argumenty w duchu sprawiedliwości społecznej.

Gazeta Wyborcza relacjonuje:

"Osoby w trudnej sytuacji materialnej, które nie płacą PIT, korzystają z innych instrumentów wsparcia rodzin - mówił wczoraj w Sejmie wiceminister finansów Jacek Dominik. Zachęcał do głosowania nad zwiększeniem ulgi na dzieci, ale tylko z obecnych 120 zł do 572,54 zł. Gdy jednak Sejm zdecydował, że ulga ma być dwukrotnie wyższa, tłumaczył, że najsłabiej zarabiający nie wykorzystają w pełni przysługującego im odpisu."

Pan wice-cośtam perorował też, że z nowej ulgi na dzieci mają szansę skorzystać tylko bogaci - czyli tacy, którzy zarabiają rocznie 30 000 zł (10 700 dolarów amerykańskich).

Moja żona jest nauczycielem. Po 10 latach pracy i trzech stażach zawodowych, ze stopniem nauczyciela dyplomowanego wyciąga miesięcznie na rękę 2000 zł (ok. 700 dolarów amerykańskich). W przeliczeniu brutto daje to właśnie ok. 30 000 zł dochodu do opodatkowania rocznie. Tylko ona z nas dwóch płaci sprawiedliwy (ten z lodówki PiS-u) podatek dochodowy. Ja płacę podatek Kołodki i nie mam żadnych praw do ulg, odliczeń itp. piedrdoł. Mamy troje dzieci - więc nowa ulga mogła by oznaczać dla żony zwrot ok. 2/3 pobranego w trakcie roku podatku - wystarczyło by na zakup nowego komputera i częściowo na sfinansowanie "zielonych szkół" dla całej trójki. Zapewne w kraju jest więcej tego typu osób, bo 2000 zł na rękę to jakieś 80% średniej krajowej. Żona nie osiąga więc nawet średnich krajowych zarobków.

Zdaniem Jacka Dominika - człowieka, który został magistrem prawa 13 lat temu, nie zrobił żadnej specjalizacji w zawodach prawniczych, przez cały czas "dymając" państwowe posadki - moja żona jest człowiekiem bogatym, któremu IV Rzeczpospolita nie miała zamiaru pomagać w realizacji narodowego planu wspierania rodzin, poprawiania sytuacji demograficznej i tym podobnych pierdoł. Ulga - 430 dolarów na dziecko jej się nie należy, bo biedni w tym śmiesznym kraju między Bugiem i Nysą Łużycką, nie będą mieli szans jej w pełni wykorzystać. Pan Dominik ma tylko jednego syna, a w wolnych chwilach gra w tenisa i jeździ na rowerze (http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=1&dzial=8&id=60819).

Żona w ubiegłych wyborach głosowała na PiS. Ale zdaję się - właśnie wczoraj PiS wypchnął ją z grona swojego elektoratu.

fiskalizm
O mnie fiskalizm

Polskie podatki w prasie Myślę, że nadszedł czas, by nieco usystematyzować posiadaną wiedzę podatkową. Oderwać uwagę od przyziemnych, szczegółowych problemów, które zaciemniają obraz całości. Pozwolić sobie na odrobinę syntezy, garść ogólnych przemyśleń. Zbiorę te przemyślenia w przewrotny "Samouczek fiskalny". e-mail salon24@interia.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka