Kilka nie do końca powiązanych ze sobą refleksji, niektóre żartem inne śmiertelnie poważne, o smaku złamanym niekiedy przez ;-).
1. Strach przed śmiercią.
Zwierze we mnie się boi, strachem zwierzęcia nie człowieka (może lekka tautologia...). Mam nadzieje, że uda mi się zanegować zwierze. Niech psycholodzy mówią co chcą, ja się na zwierze nie zgadzam! Pocieszam się lekko: -skoro już miliardom udało się "przeżyć" śmierć to zapewne mnie też się uda.
2. Śmierć człowieka.
Ktoś mądrzejszy kiedyś powiedział, że człowiek jest tak duży, jak obszar rzeczywistości, z którą się identyfikuje. Mam nadzieję, że nie przekręcam. Mickiewicz pisząc jestem milion, miał chyba coś podobnego na myśli. I rozwój człowieka przebiega, moim zdaniem, wzdłuż tej linii. To co było zwierzęcym instynktem samozachowawczym zamienia się w instynkt obrony jakiegoś obszaru rzeczywistości. I na pewnym etapie, giniemy po stokroć bardziej gdy umiera to w co wierzymy.
3.Która śmierć boli.
Własna raczej nie. Najbardziej ta, która z nas coś wyrywa. Po śmierci mojego Ojca nigdy już nie byłem cały. Pozostała jakaś dziura w głowie, zabrakło w niej jakiś myśli, nie potrafiłem podjąć jakiś decyzji. Zawsze czułem, że jeszcze czegoś w swych rozważaniach nie uwzględniłem. Takie czekające miejsce jak pusty talerz postawiony przy wigilijnym stole.
4.Jak pamiętać śmierć.
Sama zabawa w powycinane dynie, rogi na głowie, wampiry, cukierki i krzyki może nie jest zbyt szkodliwa, tyle, że jeżeli jeszcze w ogóle następnego dnia z dzieckiem pójdziemy na cmentarz, to nie dziwmy się, że będzie zawiedzione, że na grobach nie stoją dynie. No i, że jego przodkowie nie biegają wkoło dzwoniąc łańcuchami a z ust nie cieknie im strużka krwi. Nie pamiętam powycinanych dyń z dzieciństwa. No może Kubusia dyniogłowego jadącego na ożywionym "solą" drewnianym koniu.
Pamiętam miłość ludzi do tych, którzy odeszli. Jakże piękną potrzebę powiedzenia im, że ... Wraz z dymem lampek unoszącą się niewypowiadalną słowami serdeczność. Grób Bolesława Prusa, z rzeźbą dziecka obejmującego kamień z napisem serce serc. I pytanie do rodziców kto zacz i dlaczego tyle lampek tu stoi. Pamiętam też, jak pięknie wyglądał oświetlony migotliwym światłem las białych brzozowych krzyży.
I szczerze się martwię, czy biegające z dyniami dzieci nie są z czegoś ograbione, z czegoś co im się genetycznie należało, tylko świat jakoś tak się pokręcił...
Teraz coś czego może nie powinienem przy okazji takich refleksji pisać ale nie potrafię inaczej. Nawet przy takiej okazji zatruwa mi to umysł. Oprócz wielu innych rzeczy, święto to niesie ze sobą olbrzymi ładunek miłości i zobowiązania wobec tych którzy nas kochali, często nawet nie znając nas, umierali za nasz podręcznik, szkołę i ulicę. Właśnie miłość. I może dlatego, że uczucie to było między innymi przy tej okazji moje, wspólne, nasze, zastanawiam się o jakiej miłości mówił Tusk, dla którego ta miłość i zobowiązanie są ciężarem. Ja myśląc o tym co mówił czuję rzeczywiście niechrześcijańską - pogardę. Cieszcie się wykształciuchy, mieliście rację, zwolennik PISu czuje pogardę, tak jak mówiliście. Nie potrafi inaczej.
5.W innej warstwie opowiadanie:
Była sobie kiedyś, za siedmioma górami, za siedmioma lasami - kopa myślącej, żółtej galarety
pozbawiona była zmysłów
nic więc dziwnego, że niewiele z tego świata pojmowała
jednak w drodze olbrzymiego wysiłku intelektualnego udało jej się dojść do kilku prawd
gdy kończyła lat dwadzieścia pomyślała
-jestem, myślę więc jestem
w wieku lat trzydziestu umierała
najwyraźniej, myślące kopy żółtych galaret nie żyją zbyt długo
i wówczas pomyślała
-umieram
i zachowując należytą ostrożność zaryzykowała twierdzenie
-to dobrze, że nim umarłam zdążyłam sobie pomyśleć, że jestem
tak pomyślała, tak pomyślała
była to bowiem kopa szlachetnej żółtej galarety
jakiś taki... a no i z dysortografią więc będą błędy Pewien człowiek rzekł do wszechświata: "Ja istnieję, Panie!" "A jednakt - wszechświat na to- Fakt ten nie nakłada na mnie Żadnych zobowiązań" Stephen Crane
Mam oryginalnego Bronmusa nie odsprzedam @AZALYA...@ADAMKONRAD ^ Nie ma co się pieklić a tym bardziej żalić. Trzeba wam obojgu słowem dać "popalić" ^*^ Tak więc posłuchajcie wy nieznośne trolle: wy jesteście w gościach!!! pojęli, gapole? ^ Więc umiaru wiecej wobec gospodarza bo mnie takich trutni więcej tu się zdarza. ^ Zamieszkują teraz moje kazamaty. Będziecie chcieć fikać Wyp*****lę z chaty !!! -bronmus45- BRONMUS4519:12 2015
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka