adamkonrad adamkonrad
123
BLOG

Kto liczy włosy na głowach czyli zamienił stryjek siekierkę na k

adamkonrad adamkonrad Polityka Obserwuj notkę 7
Najpierw teza: tnąc po tabu człowieka (tarktowanie zarodków jako surowca, aborcje, manipulacje genetyczne) dobrowolnie powodujemy spadek własnej wartości, przygotowując grunt do późniejszego naszego zniewolenia. Komuś zależy by człowiek nie brzmiało dumnie i by w związku z tym, można mu było odbierać prawa, wczepiać czipy, ingerować w świadomość.

 

Ostatnio dostałem mailem, podobnie jak wielu innych większych i mniejszych pracowników naukowych, zeszłoroczne, odgrzane „stanowisko RACJI PL w sprawie wolności badań naukowych z prośbą o życzliwą uwagę i , ewentualne, wykorzystanie ;-)  w  Państwa działalności." Podpisane przez Prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowską. Wbrew tytułowi, stanowisko nie dotyczy badań a wykorzystania zarodków ludzkich do pozyskiwania komórek macierzystych, które wyleczą wszystkie choroby (oczywiście pod warunkiem, że zarodki są nadliczbowe i rodzice, przepraszam - dawcy wyrazili zgodę), zapłodnień in vitro, genetyki czyli całego, nowego wspaniałego świata.

 

Najważniejszą kwestią jest podejście autorów do wartości człowieka, ale najpierw chciałem skomentować ich rozumienie „wolności badań naukowych". Wedle autorów jest ona „fundamentem systemu demokratycznego, podstawą obywatelskich i politycznych praw, a także jednym z najważniejszych czynników gwarantujących zdrowie i dobrobyt społeczeństwa". A co za tym idzie całkiem poważna z nią sprawa.  [zwracam uwagę na te piękne, gładkie formułki, będące cechą rozpoznawczą szalenie wykształconych ludzi. W liceum miałem polonistkę, która lubiła cos takiego podkreślać i pisać - slogan, nie każdy widać miał to szczęście]

 

Do tej pory sądziłem,  że wolność badań naukowych oznacza, że pracownik nauki może poszukiwać odpowiedzi na nurtujące go pytania, zazwyczaj o życie, wszechświat i całą resztę, że nie zakazuje mu się poszukiwania odpowiedzi (w domyśle za pomocą nie sprzecznych z prawem metod - co dotyczy zresztą każdej dziedziny działalności) na pytania stawiane przez naukę. Okazuje się jednak, że się myliłem, że wolność dotyczy właśnie metod a nie poszukiwania, metod takich jak np. manipulacji na ludziach: - zarodkach, starcach, kalekach, obcokrajowcach. I jeżeli negujemy jakieś metody bo uważamy je za nieetyczne (ze względu na osobiste zacofanie) to walimy po fundamentach demokracji, podstawach obywatelskich praw (fajne to rozróżnienie między fundamentami a podstawami) i zdrowotności społeczeństwa. Czyli jesteśmy szkodnikami. Fe!

 

No ale ciemny jaki jestem, upieram się, że wolność badań a dowolność metod to zupełnie różne rzeczy i nie jest cechą szczególnie bystrych umysłów ich mieszanie, nawet jeśli maja cenzurkę oświecenia. To tak jak powiedzieć, nie zabraniajcie kraść, istnieje przecież prawo do wzbogacania się. Kiepska logika.

 

Przy okazji zauważę, że problem otrzymywania komórek macierzystych, tak niezbędnych dla zdrowotności i rozwoju ludzkości z człowieczych zarodków to dziś już trochę wydumany problem. Komórki o takich właściwościach (tzn. mogących różnicować praktycznie we wszystkie inne tkanki) potrafimy dziś bowiem otrzymać z innych źródeł i nikt nie musi umierać by je otrzymać. Ot potęga nauki.

 

No więc teraz o samym problemie - człowieku.

Po pierwsze dlaczego ta dyskusja jaśnie oświeconych z ciemnogrodem po tylu latach ciągle nie znajduje rozwiązania? Dlaczego nie możemy się zgodzić co człowiek a co, no nie wiem- zbitek komórek a może atomów (żeby jeszcze silniej zdeprecjonować).  

 

 Cały problem w tym, że prawie nikt nie podał spójnej definicji człowieka. Starożytni filozofowie próbowali ale wyszło im coś co spełniał nie tylko człowiek ale i oskubany kurczak. Człowiek to trochę jak pojęcie pierwotne, Nie znoszące i nie wymagające definicji. Napisałem prawie nikt nie zdefiniował. No prawie. Bo i owszem, definiowały religie i niektórzy humaniści, wkładając w to pojęcie nieskończone treści. Wyznacza je niemierzalna wartość życia człowieka, tabu, płomień, oddech, podobieństwo do Boga. Tyle religie. I z tego podejścia brało się przekonanie o wartości człowieka. O tym, że włosy na jego głowie policzone, że ktoś się o niego upomni.

 

W związku z opisanymi trudnościami definicji naprawdę nie rozumiem, skąd pewność niektórych, zwłaszcza oświeconych ludzi, takich jak Pani Zosia sprzątaczka w sklepie, że zarodek to nie człowiek i można go wykorzystać jak się chce: do otrzymania produktu - dziecka, do spuszczenia, czy do zasilenia materiałem komórkowym ciężko chorych. Wedle fantazji. Ta pewność i pohukiwanie o oświeceniu ma znamiona strasznej pychy głupców. Niedawno w salonie czytałem jak ktoś się gorszył, że kapucyni śmieli dyskutować o temacie z lekarzami. Pana blogowicza informuję, medycyna nie zajmuje się definiowaniem człowieka ale leczeniem (dziś zwykle dzięki metodą dostarczonym przez biologię), religia a i owszem - nie wiem więc kto z dyskutantów więcej myślał o problemie. Ja jestem biochemikiem i sądzę, że zarodków ludzkich ruszać nie należy, inni biolodzy mogą uważać inaczej. Bo pytanie o człowieka nie jest pytaniem podpadającym pod dzisiejszą naukę. Nie wiedzielibyśmy nawet o co zapytać. Możemy badać jak działa nerka czy wątroba, jak ułożone są naczynia krwionośne, nawet o miejsce w ewolucji. Ale w poczuciu prawie każdego myślącego te rzeczy nie odnoszą się do pojęcia „człowiek". Człowiek mógłby mieć wszystko zbudowane inaczej, np. mieć głowę gdzie my dupę a w żyłach ołów a jeśli by myślał, współczuł, kochał i zadawał pytania to byłby człowiekiem. No pewnie, że nie w biologicznym znaczeniu tego słowa, więc proszę się nie czepiać.

 

O już widzę jak niektórzy się na to rzucą - właśnie: myśli, czuje. Czy zarodek myśli i czuje? Po pierwsze nie wiem i wolę nie ryzykować a nóż czuje? To było już dosyć dawno i nie pamiętam. A może to czy czuje to bynajmniej nie jest klu problemu? To, że wiemy, że nasz układ nerwowy powiązany jest ze świadomością, nie wynika nic więcej niż to że jest powiązany. Mózg to nie świadomość. Receptor bólu to nie ból. Zmiany świadomości następujące w wyniku uszkodzenia mózgu nie dowodzą, że świadomość powstaje w mózgu. A gdyby tak zagiąć czasoprzestrzeń to gdzie był zarodek stałby człowiek.

 

 Żałosne są twierdzenia, że człowiek zaczyna się od tylu a tylu komórek czy takiego czy innego wzrostu, masy. Bez sensu jest też mówienie o świadomości jako determinancie. Nie potrafimy bowiem mierzyć świadomości mimo, że mamy XXI wiek i wszelkie powody do satysfakcji. Dlatego gdy stajemy wobec sytuacji, którą rozwiązać by mogła definicja, wielu staje bezradnie. Nie znam definicji człowieka - nie mogę orzec czy gastrula to człowiek. Po prostu trochę tu więcej pojęciowego zamieszania niż w przypadku sąsiada i dlatego łatwiej wykorzystać zarodek niż sąsiada do własnych, ściśle egoistycznych celów. W jego przypadku, sąd by nie uwierzył, że zatłukłem jedynie miliardy komórek a nie człowieka. I dlatego niektórzy wpadają na świetne pomysły, w rodzaju urodzę córeczkę by ratować synka, który potrzebuje transplantacji, jestem obciążona chorobą genetyczną to będę zachodzić w ciążę i przeprowadzać aborcję aż urodzę zdrowe dziecko. Medycyno masz obowiązek mi służyć bo bez tego będę nieszczęśliwa. Nie pozwalasz mi na szczęście - jesteś zły, ja przecież tobie nie wadzę i obcokrajowców nie biję.

 

Ale się zagalopowałem. Chciałem tu trochę o czymś innym. Zgadzając się na przedmiotowe traktowanie zarodków, aborcje etc., dyskutując o tym, że nie są one „człowiekiem", więc dla „szczęścia" innego człowieka możemy z nimi robić co chcemy, godzimy się na to że człowiek jest w swojej wartości i zakresie mniejszy niż uznawaliśmy dotychczas.  Dla osiągnięcia małego celu (np. rozwiązanie niewygodnej ciąży, potrzeba posiadania dziecka co ma te same co my wspaniałe geny zamiast adopcji) sprzedajemy we własnej głowie naszą nieskończoność. Zgadzamy się na pertraktację o tym gdzie zaczyna i gdzie kończy się człowiek. I zapewne ktoś to kiedyś w pertraktacjach z nami podchwyci, taka czy inna ideologia, taka czy inna władza. I gdy powiemy - niewolno mi tego robić, jestem przecież człowiekiem; odpowie no i co z tego, co w tym takiego wyjątkowego. Nikt włosów na twojej głowie nie policzył. A wszystko co robimy to tylko troszeczkę dalej, konsekwentnie przycinamy pojęcie człowieka.

adamkonrad
O mnie adamkonrad

jakiś taki... a no i z dysortografią więc będą błędy Pewien człowiek rzekł do wszechświata: "Ja istnieję, Panie!" "A jednakt - wszechświat na to- Fakt ten nie nakłada na mnie Żadnych zobowiązań" Stephen Crane Mam oryginalnego Bronmusa nie odsprzedam @AZALYA...@ADAMKONRAD ^ Nie ma co się pieklić a tym bardziej żalić. Trzeba wam obojgu słowem dać "popalić" ^*^ Tak więc posłuchajcie wy nieznośne trolle: wy jesteście w gościach!!! pojęli, gapole? ^ Więc umiaru wiecej wobec gospodarza bo mnie takich trutni więcej tu się zdarza. ^ Zamieszkują teraz moje kazamaty. Będziecie chcieć fikać Wyp*****lę z chaty !!! -bronmus45- BRONMUS4519:12 2015

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka