Pierwszy z brzegu przykład takiego grzechu, to obecna dyskusja o rozszerzaniu sieci fotoradarów dla dyscyplinowania kierowców nagminnie i uporczywie lekceważących nakazy prędkości jazdy warunkowane jakością dróg, natężeniem ruchu, topograficzną specyfiką terenu, itd., itp.
Przeraża ilość bezzasadnych i bezgranicznie zarozumiałych krytyk, np., że to nie dbałość o bezpieczeństwo, lecz fiskalna chciwość władzy jest powodem instalowania fotoradarów. Tymczasem w 2012 r. na drogach zginęło 3520 osób. Ile w tym było niepotrzebnych śmierci spowodowanych nadmierną prędkością jazdy?
W tej sprawie Musi zdumiewać głos Tomasz Lisa, który na swoim portalu „Na Temat” apeluje zarozumiale: „maże czas, by kierowcy – internauci rozpoczęli masową akcję – NARODOWY PROGRAM WALKI Z FOTORADARAMI, który będzie odpowiedzią na RZĄDOWY PROGRAM WYMUSZANIA HARACZU.”
Wygląda na to, że Tomasz Lis wyrósł nam na wybitnego narodowego zarozumialca, uzurpującego sobie prawo autorytatywnego zabierania głosu w kwestiach w których jest kompletnym ignorantem.
Takich osób jak p. Lis jest w naszym życiu dużo, chyba za dużo.
Słuchając, czytając i oglądając dyskusje na różnorodne tematy prawie zawsze obserwujemy, że uczestnicy zniecierpliwieni słuchaniem innych dyskutantów, przerywają im niegrzecznie żeby tylko wygłosić swoje racje. Staje się to regułą wszystkich debat. Klinicznym przykładem są dyskutanci w osobach pp. Kazimiery Szczuki (feministka) i Tomasza Terlikowskiego (ortodoksyjny publicysta katolicki). Nie wykazują oni najmniejszego nawet zainteresowania tym, co ma do powiedzenia interlokutor. Wypowiedzi ich cechuje arogancka kategoryczność sądów nacechowana tak wielkim zarozumialstwem i pewnością siebie, że nawet przez myśl im nie przejdzie zastanawiać się nad sensem wypowiedzi drugiego uczestnika rozmowy.
Zastanawiam się czy wielu uczestników różnorakich debat zdaje sobie sprawę z tego, że taka postawa, to cecha intelektualnej słabości, świadcząca o nieznajomości źródeł argumentów i intencji interlokutora.
Ten powszechny przejaw współczesnej kultury bardzo trafnie scharakteryzował o. Tomasz Dostatni O.P.: „Kulturowa urawniłowka jest konglomeratem biznesowo – medialnym sączącym nowe wzorce.”
Te wzorce sączą się, a właściwie płyną szeroką strugą, głównie z mediów wizualnych – w postaci filmów, reklam, spotów wyborczych i populistycznej sieczki informacyjnej, bez spoistości informacyjno – edukacyjnej, tak obłudnie obiecywanej przez biznesowych edytorów wizualnych przekazów – jako misję społeczną mediów. Jakąż więc misją są filmy epatujące homoseksualizmem i seksem jako głównym celem życia? Z misją mediów również nie mają nic wspólnego programy, w których zarozumiale mędrkuje się treściami „pod publiczkę”, zamiast rzeczowo wyjaśniać zjawiska.
Wniosek z powyższego jest następujący: mamy w Polsce szeroką rzeszę rozdyskutowanych zarozumialców, zapatrzonych w swoje racje do tego stopnia, że nie przyjmują do wiadomości racji innych tylko dlatego że są odmienne. Z tego powodu traci więc sens wysłuchiwanie tych ludzi, bo wiadomo z góry, że poza własną, zarozumiałą wizją spraw nic interesującego się od nich nie dowiemy.
Zarozumialcy, spróbujcie wysłuchiwać racji innych, bo może dostrzeżecie w tym jakiejś walory, których wam brakuje. Warunek, zrezygnujcie z własnego zarozumialstwa!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka