Historia dowodzi, że w większości dziejów świata rządzili szaleńcy. Gdy skrupulatnie przyjrzeć się mitologiom starożytności, to aż roi się od szaleńców „dzierżących” władzę od piedestału bogów począwszy na cezarach kończąc.
Przybliżenie tego problemu daje lektura książki autorstwa Pascala de Sutter, pt. „Szaleńcy u władzy” tak scharakteryzowana:
„Szaleńcy u władzy to w fascynujący sposób napisana książka, przedstawiająca i omawiająca cechy osobowości, jakimi muszą dysponować ci, którzy chcą osiągnąć sukces w polityce. Autor korzysta tu także z doświadczenia i badań tzw. profilerów politycznych, psychologów opisujących osobowość osób publicznych na podstawie ich wystąpień i tekstów dostępnych w prasie.
W książce pojawiają się wykresy obrazowo pokazujące cechy znanych polityków, takich jak Nicolas Sarkozy i Ségolène Royal, omówione są także osobowości dyktatorów, Adolfa Hitlera, Józefa Stalina i Saddama Husajna.
Czy sfera polityczna jest maszynką do niszczenia zdrowia psychicznego tych, którzy się przez nią przewijają? Czy rywalizacja i permanentne niebezpieczeństwo nie prowadzi do paranoi? Czy zakładanie masek i odgrywanie ról przez aktorów politycznej sceny nie sprzyja pojawianiu się pewnych form schizofrenii? Kto wytrzyma liczne mankamenty władzy: przepracowanie, chroniczną nieprzewidywalność, brak snu, zdrady, presję medialną? - pyta Pascal de Sutter*.
Wniosek, jaki płynie z tych badań jest w gruncie rzeczy przygnębiający. Skuteczne w polityce są osoby obdarzone cechami, których zazwyczaj nie lubimy”.
Bardzo frapujące są niektóre tytuły rozdziałów, na przykład:
Czy trzeba być obłąkanym by dość do władzy, a także cytat: "władza jest narkotykiem, który doprowadza do obłędu każdego kto jej zakosztuje". (François Mitterrand).
Autor ubolewa nad naszym stosunkiem do wyborów takimi lekkomyślnymi zachowaniami:
*Nie ośmielamy się wyjawić naszych prawdziwych motywów wyborczych
*Głosujemy naszymi emocjami, tak jak politycy rządzą swoimi emocjami
*Wybieramy kłamców i sprzedawców marzeń…
*Wolimy polityków, którzy mają w sobie odrobinę szaleństwa niż polityków racjonalnych i akademickich.
Szczególnie refleksyjna jest lektura przytoczonej psychologicznej sylwetki Hitlera:
„Osobowość psychologiczna Hitlera według Murraya.
Murray był znany ze swoich tekstów na temat ludzkich potrzeb według niego, kieruje nami brak czegoś. Można więc sklasyfikować ludzi według ich reakcji na potrzeby. Opierając się na swoich teoriach, Murray rozszyfrowuje teksty Hitlera, jego przemówienia oraz pewną ilość relacji świadków, co pozwala mu zdefiniować go jako typ counteractive, co możemy tłumaczyć na polski jako odwetowo-reaktywny.
Profil odwetowo-reaktywny charakteryzuje się według Murraya intensywnymi i uporczywymi wysiłkami, aby pokonać ułomności, słabości i przeżyte upokorzenia. Żeby się zemścić za obelgi i rany zadane jego dumie, wytwarza idealny wizerunek samego siebie, superego, dzięki któremu staje się (lub tak sądzi) dokładnym przeciwieństwem swoich słabości. To znaczy osobą lepszą, skazaną na sukces, prestiż, respekt i chwałę.
Murray ocenia, że choć ten typ profilu jest dość powszechny i podziwiany na Zachodzie. Jednak w przypadku Hitlera, cały ten mechanizm nabiera szczególnego wymiaru, gdyż zbudował on swoją osobowość na kruchej strukturze psychologicznej. Podstawowymi cechami osobowości Hitlera są:
– reaktywna potrzeba dominacji i wyższości;
– reaktywna potrzeba agresji i zemsty;
– tłumienie sumienia moralnego, konformizmu i miłości;
– projekcja na innych najbardziej potępianych cech jego własnej osobowości”.
Niezbyt dużym wysiłkiem łatwo skojarzyć owe refleksje autora książki „Szaleńcy u władzy” ze współczesną polityką, w której obcują politycy o cechach zbliżonych (jeśli nie tożsamych) z osobowymi cechami analizowanymi w książce.
Każdy aktywny obywatel powinien więc nie tylko oceniać polityków po ich zachowaniach i wypowiedziach ale także pod kątem ich psychicznych reakcji reagowaniem na rzeczywistość w celu rozpoznania u kandydata cech, które u kandydatów na parlamentarzystów lub inne ważne stanowisko odbiegają - być może - od norm powszechnie uznawanych za normalne. Takie rozpoznanie może uchronić polską politykę od osobników szalonych albo od tych którzy wprost do szaleństwa zmierzają.
Zagrożeniem dla państwa i narodu są przenoszone na państwo osobiste kompleksy rządzących polityków.
Nikt przecież nie chce by rządzili nami szaleńcy!
Pascal de Sutter* - profesor psychologii, wykładowca na uniwersytecie w Leuwen, a także ekspert w zakresie psychologii politycznej.
http://www.nexto.pl/demo-reader.xml?e=149632&demo=true&to=true
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura