W piątek minęła 15 rocznica dwudniowego (7,8 czerwca 2003 r.) referendum unijnego, w którym zadano Polakom konkretne pytanie: „Czy wyraża Pani / Pan zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?”
W referendum wzięło udział 17 576 714 obywateli (frekwencja 58,85%) spośród których 77,45% tj. 13 514 872 Polaków zagłosowała na TAK.
Ten wynik jest dla narodu polskiego świętem demokracji, której najwyższą formą jest referendum uznawane przez wszystkie bez wyjątku siły polityczne w Polsce za niepodważalny wyraz woli narodu.
Z tej okazji p. Andrzej Słodkowski napisał felieton (GW z 9/10 czerwca), który zawiera refleksyjne spostrzeżenia na ten temat, z własnego punktu widzenia tych zmian, na przykład:
*Dla mnie takim pięknym dniem był właśnie 7 czerwca 2003 r. W upalne sobotnie południe jak na skrzydłach poleciałem do mojej dawnej podstawówki na łódzkim blokowisku, by stracić obywatelskie dziewictwo i postawić krzyżyk przy okienku „tak”. Duma była tym większa, że znaczna część kolegów i koleżanek z klasy w liceum nie miała jeszcze 18 lat i mogła co najwyżej obgryzać paznokcie, czekając nerwowo na ważące się długo wyniki frekwencji następnego wieczoru.
*Do „wejścia do Europy”, jak się wówczas mówiło, nawoływały: SLD, UW, PO i PSL oraz – łatwo o tym zapomnieć – PiS i mocarna pozaparlamentarna partia o nazwie Kościół katolicki. Przeciw były tylko populistyczna Samoobrona i skrajnie prawicowa Liga Polskich Rodzin, które zresztą Jarosław Kaczyński dwa lata później zaprosił do rządzenia Polską.3
*Znałem opowieści ludzi starszych ode mnie o jedno, dwa pokolenia, którzy 4 czerwca 1989 r. opisywali jako najszczęśliwszy dzień w swoim życiu – dla wielu było to pierwsze głosowanie, w którym czuli siłę sprawczą karty wyborczej.
*Ja myślałem o przodkach: pradziadku, który w II RP budował flotę handlową, o dziadku lekarzu z AK, który w PRL budował służbę zdrowia na Pomorzu, o ojcu wsadzonym w stanie wojennym do więzieni. który w III RP kształcił młodych dziennikarzy. Byłem pewny, że w moim przyszłym życiorysie będzie już tylko mowa o budowaniu. Hurra! Nareszcie żadnych więzień, tortur, głodu, nędzy, prześladowań, upokorzeń! Kiedy dzisiaj myślę o tamtym dniu ogarnia mnie wściekłość, bo?
*Bo Polska dołączyła do elitarnej klasy /Europy/ razem z dziewięcioma biednymi i opóźnionymi w programie uczniami. Stała się ich liderem zyskała miano wyjątkowo zdolnego ucznia, nawet prymusa. Aż tu nagle wyskoczyła z pierwszej ławki przesiadła się ośle miejsce, obok pławiącego się w hipokryzji kolegi z Węgier, który jedną ręką bierze kasę od bogatszych uczniów, drugą pokazuje im środkowy palec.
W takim duchu jest cały felieton, zakończony refleksją o wyjściu Polski (wyrzucenia) z UE i powrotu pod „but” wschodniego, atomowego mocarstwa, za to w towarzystwie umiłowanego bratanka.
Z opinii felietonisty przebija ważny polityczny podtekst wynikający z działań obecnego obozu rządzącego odcinającego się od europejskiej demokracji unijnej budowaniem w Polsce autorytarnego, w dużej mierze nacjonalistycznego ustroju coraz wyraźniej odchodzącego od obowiązujących praw demokratycznego państwa prawnego we wszystkich państwach członków UE z regułami trójpodziału władzy, pełną niezależnością sądów i niezawisłości sędziów.
Felietonista wykazał obłudność postawy obozu rządzącego polegającej na upartej narracji, że dla reform, które obecnie wprowadzają mają umocowanie w zwycięstwie wyborczym w 2015 r.
O tym jak bardzo jest to kłamliwa argumentacja dowodzi statystyka wyborów z referendum w 2003 r. dot. UE w porównaniu do zwolenników PiS (z przybudówkami) z wyborów w 2015 r., i tak:
W referendum unijnym wzięło udział 17 576 714 Polaków, frekwencja wynosiła 58,85% Za wstąpieniem do UE glosowało 13 514 872 osób tj. 77,45%.
W wyborach parlamentarnych w 2015 r. – udział wzięło 15 563 499 Polaków, frekwencja wyniosła 50, 92 %. Na PiS głosowało 5 711 687 osób tj. 37,58%.
Jak więc z powyższego bilansu widać przewaga zwolenników UE zademonstrowana w referendum wobec zwolenników PiS z wyborów 2015 r. wynosi dokładnie 7 803 185 osób. Słownie: SIEDEM MILIONÓW OSIEMSET TRZY TYSIĄCE STO OSIEMDZIESIĄT PIĘĆ Polek i Polaków.
Uwzględniając hierarchię rangi wyborczej referendum porównaniem do zwykłych wyborów moc polityczna referendum decydującym o obecności Polski w UE miażdży swoją przewagą umocowanie wyborcze PiS do sprawowania rządów. Tę referendalną siłę potwierdzają sondaże dowodzące, że dzisiaj 84% Polek iPolaków jest za obecnością Polski w UE.
Tak więc przeprowadzane przez PiS zmiany ustrojowe Polski nie tylko, że są niekonstytucyjne, to są przede wszystkim sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, której Polska jest członkiem z woli narodu decydującym o tym w referendum powszechnym.
Obecnie PiS wykorzystując przewagę w parlamencie brutalnie politycznie sekuje tę referendalną większość Polaków, co dyskwalifikuję tę partię jako demokratyczną.
Gdyby istniał Międzynarodowy Trybunał Stanu na wzór Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, to niechybnie obecny rząd polski stanął by przed nim i poniósł konstytucyjną odpowiedzialność za likwidację demokratycznego państwa prawnego.
Zważywszy na taki stan rzeczy i bylejakość polskiej klasy politycznej (tej przy władzy i w opozycji) interesującą wydaje się konkluzja wyrażona przez p. Katarzynę Pełczyńską Nałęcz w artykule pt.”Polska w schowku na miotły” (GW z 9- 10 czerwca) tak wyrażona:
„W Komisji (UE) walczą teraz dwie siły. Jedna jest za konsekwentnym egzekwowaniem [wobec Polski] reguł ustrojowych Unii druga ma podejście cyniczne. […] niech się Polacy zajmują swoimi problemami Jak się politycznie zapadną (wykrwawią ?), to się Polskę i Węgry zmarginalizuje. Nie, że ktoś nas wyrzuci, ale zostaniemy zepchnięci na peryferie i będziemy mieć coraz mniej pieniędzy. Polska trafi do schowka na miotły”.
A może PiS woli schowek na miotły, byle narodowy niż apartamenty przyjmujące opłatę wyłącznie w euro? No cóż, każdy lubi co mu bliskie, szkoda tylko, że jest to gust obcy narodowi!