Wysłuchałem sobie wypowiedzi Krzysztofa Wyszkowskiego (http://www.youtube.com/watch?v=gmOaSuLegVA&feature=related) i powiem krótko: całkowicie zgadzam się z jego oceną wydarzeń.
To, co dzisiaj serwuje mi michnikowszczyzna, a w tym jej polityczne przedłużenie w postaci PO, jest dla mnie obrzydliwością. To już nie gruba kreska Mazowieckiego i spółki, ale wręcz jakaś gloryfikacja i apologia ikon polskiego socjalizmu. Kiedy widzę jak Prezydent wprowadza na salony Jaruzelskiego, to mam wrażenie, że za chwilę obudzę się w kraju z prezydentem Michnikiem i premierem Kiszczakiem. Dzisiaj PRL się nie tylko usprawiedliwia, zaczyna się go wręcz bezczelnie hołubić.
20 lat prania mózgu i wysilonej pracy "elyt" daje postkomunie możliwość podniesienia głowy. Już nie trzeba udawać i ukrywać swojej przeszłości ani swych resentymentów. Oto naród ogłupiały, gotowy całować dziś po dupie flirtujących z oprawcami Polaków. A jutro? Jutro być może i samych oprawców po dupie całować będą, a może i wprowadzą taki nakaz powszechnie?
I proszę, kogo to się doczekałem jako autorytety narodowe? Michnika, Mazowieckiego, Bartoszewskiego a nawet Jaruzelskiego, a za sumienie narodu robi dziś Gross, no ja przepraszam, ogólnoradowa demencja czy efekt jakiegoś koszmarnego eksperymentu?
Kiedyś kojarzyłem Kaczyńskich z ideą dekomunizacji. Tworzyli, jak to media okreslały, "partię kanapową" - wiadomo, kanapowa, a więc niepoważna, ot, dwóch bliźniaków - frajerów bredzi o dekomunizacji i tyle. Ale od tamtego czasu trochę wody upłynęło, a o dekomunizacji cisza. Mam wierzyć, że po dwudziestu latach Jarosław Kaczyński wespół z Antonim Macierewiczem dokonają tego, czego nie dokonano przez 20 lat? Nawet gdy premierem i prezydentem byli bracia? Teraz, kiedy postkomuna - wpierw okopawszy się w bunkrach i spółkach - zaczyna zewsząd wyzierać i jawnie drwić ze swych, nielicznych już i medialnie ośmieszonych, wrogów?
Ogłupiono naród, skutecznie jak widać, pozbawiono go ikry i chęci do działania, ośmieszono ideę walki z komunistami (no pomyśl - czy w Polsce był kiedykolwiek komunizm?), zaszczepiono antyklerykalizm jako nieodłączną cechę inteligenta, podeptano przeszłość - wszak sami żydożercy z niej wyzierają - i co zostało? Nic tylko po marketach pobiegać, i cicho sza! Żreć, pić i brechtać się z tych idiotów, którzy się wolności w wolnym przecież kraju dopominają, którym się Polska dostatnia w markety nie podoba, którzy nic tylko zdrajców wokoło widzą i komuchów. Taaa, pewnie woleliby puste półki, siermiężne syrenki i pochody pierwszomajowe...
Jutro przeczytam pewnie w gazecie, jak to obrzydliwie katolicka i antysemicka Polska anektowała protestanckie Zaolzie i wypowiedziała wojnę III Rzeszy, a wszystko po to, by szerzyć nienawiść i ohydny katolicyzm oraz doprowadzić do holocaustu. Na domiar złego tysiące polskich kamikadze popełniło masowe samobójstwo w Katyniu, gdzie fanatyczni polscy katolicy, przebrani w mundury, samobójczym strzałem w potylicę uśmiercali sami siebie, w nadziei wywołania powszechnej i wiecznej nienawiści do bratnich, lecz niesłusznie prawosławnych, Rosjan. No i ta ostatnia prowokacja kolejnych fanatycznych samobójców ze Smoleńska...Tak, tak, strzeżcie się prowokacji rodacy...
Czy wszystko już stracone? Czy mam się już pogodzić z tym stanem? Czy ostatnim bastionem idei realnie suwerennej Polski mają okazać się ludzi w moherowych beretach, wykpiwani jak w najlepszych czasach komuny? PiS ma słaby PR, źle prowadzi rozgrywkę i niepotrzebnie daje się prowokować. I jak dla mnie nie jest wyraźnie prawicowy. Prawica w Polsce jest w ogóle w jakimś totalnym rozpadzie. Czy to jednak PiS ma być ostatnią deską ratunku idei dekomunizacji? A jeżeli znowu nic z tego nie wyjdzie, bo nie będzie miał większościowego rządu, poparcia mediów, braknie woli politycznej i w ogóle: kogo to jeszcze oprócz mnie obchodzi?
Jakby co, to mam jeszcze nieco włóczki po mamie, jutro kupię sobie szydełko i zacznę skrycie ćwiczyc. Kto wie, na jesieni może przyjdzie sobie jakis berecik udłubać...
funsbook.pl - wyślij Tuska na zasłużone i wieczne wakacje w Dolomitach.