Koalicja taka stała się faktem - był łaskaw stwierdzić szef klubu parlamentarnego PO po tym, jak partia G. Napieralskiego wstrzymała się od głosu w głosowaniu nad odrzuceniem veta prezydenta do platformerskiej tzw. małej ustawy medialnej. Dalej było tylko lepiej - coś o sprzedaniu SLD przy kilku butelkach wina w pałacu prezydenckim oraz kupczeniu stanowiskami. Prawdopodobnie zgodnie z opracowywanymi w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów "przekazami dnia" ok. pięciu razy padły nazwiska W. Czarzastego i R. Kwiatkowskiego, jako przyszłych najbliższych współpracowników A. Urbańskiego w TVP. Należy się spodziewać, że dzisiaj z tym przekazem ruszą w sieć młodzi cyber-demokraci w kolejnej spontanicznej akcji - tradycyjnie wiernie wypełniając ujawnioną wczoraj instrukcję ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Trudno o śmieszniejszy zestaw, warto więc zebrać w jednym miejscu kilka spraw.
Platformy Obywatelskiej zajazd na media, czyli IM Rywin nie byłby potrzebny
Prowadząca projekt, zatrudniona w koncernie Agora - wcześniej m.in. w organie łódzkiego KW PZPR, "Głosie Robotniczym" - posłanka Śledzińska-Katarasińska zawarła w nim elementy, które mogą się kojarzyć z "tradycjami" obu wymienionych miejsc pracy. Cóż mamy w tej wiekopomnej ustawie? A np. przekazanie kompetencji dotyczących nadawania telewizyjnych koncesji i częstotliwości radiowych z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Według nowelizacji w KRRiT miało zasiadać siedmiu członków, a nie jak dotychczas pięciu. Prezesa UKE na pięcioletnią kadencję miałaby wybierać większość sejmowa na wniosek premiera, a nie on sam jak dotąd - różnica zaiste kolosalna. Jednym słowem liniowe podporządkowanie mediów prywatnych rządowi. Należy docenić ten zapis, jako działanie prewencyjne, mające zapobiec powtórce z tzw. "afery Rywina". Wszak w sytuacji, gdy pracownik Agory w imeniu rządu po prostu pisze ustawę przewidującą oddanie procedur koncesyjnych organowi administracji rządowej, ewentualny pośrednik staje się zbędny.
W pierwotnym projekcie było jeszcze ciekawiej - zgodnie ze starą "łódzką" tradycją prezesa TVP i Polskiego Radia miał mianować po prostu... minister skarbu.
Ustawa, dla odmiany, zakładała zniesienie koncesjonowania platform satelitarnych. W tym miejscu warto przypomnieć, że (nie)sławne rozmowy przedstawicieli Agory z Rywinem dotyczyły m.in. przejęcia przez ww. koncern telewizji Polsat. Być może ktoś myślał perspektywicznie i przewidywał, że "rządy miłości" nie muszą trwać wiecznie, a jeżeli nawet - nie zawsze będzie z nimi po drodze.
Poza tym postulowano zmianę sposobu powoływania KRRiT oraz zarządów oraz rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Teraz, aby zostać członkiem władz mediów publicznych, trzeba by było wygrać konkurs, który zorganizuje KRRiT. Każdy, kto widzi, jak "konkursy" w wydaniu PO wyglądają w Warszawie, łatwo może sobie wyobrazić, o co chodzi. Dość przypomnieć, że z konkursu na szefa straży miejskiej wycofali się wszyscy poza dawnym ochroniarzem Hanny Gronkiewicz-Waltz, w związku z faktem iż "wynik" konkursu był znany, zanim procedura ruszyła.
Sprzedaż przy kilku butelkach wina
Jest to oczywiste nawiązanie do... rozmów D. Tuska z L. Kaczyńskim na temat ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Bez względu na to, jak zinterpretujemy słowa Chlebowskiego, ich wymowa nie jest korzystna nie tyle dla Napieralskigo (o którego degustacjach wspólnych z prezydentem nic nie wiemy), co dla polityków PO, najwyraźniej automatycznie traktujących podobne wizyty wyłącznie w kategoriach "kupieckich". W tym miejscu chcę dodać, że nie znam tematu i przebiegu tych rozmów. Wiem natomiast, że układ zawierający personalia byłby zabójczy zarówno dla PiS, jak i SLD w oczach elektoratów tych partii. Zupełnie inaczej, niż w przypadku Platformy, której wyborcy i działacze przez dwa lata trzęśli się nad Jasińskim i Karskim, jako dwoma postkomunistami w PiS (nawiasem: słusznie, bo to prawda) oraz sędzią Kryże w rządzie (mieszając życiorysy jego i ojca, by "wykazać", że był czerwonym mordercą sądowym), a z drugiej strony przemilczając i racjonalizując politykę kadrową PO, która stanowi najśmieszniejszy kontekst zacytowanej na wstępie wypowiedzi Z. Chlebowskiego.
Ludzie z Biura Politycznego KC PZPR, rządu Millera i kolega Czarzastego - czyli Platformy walka z postkomuną
O tym wszystkim już pisałem - jeżeli ktoś nie wie, czym obecnie zajmują się panowie Ciosek, czy Rotfeld, niech poszuka w sieci. Na potrzeby tej notki chciałbym się zająć trzema drugoplanowymi bohaterami "afery Rywina", przytulanymi przez partię "antypostkomunisty" Chlebowskiego. Czy pamiętacie Grzegorza Kurczuka, ministra sprawiedliwości z SLD, za którego czasów prokuratura zachowywała się tak niekonwencjonalnie, gdy A. Michnik prowadził swoje półroczne "śledztwo dziennikarskie"? Jakież kwalifikacje takiego fachowca mogłyby zainteresować "partię miłości"? Ano, były przewodniczący lubelskiego SLD został wicedyrektorem Agencji Nieruchomości Rolnych w tym mieście. A postać millerowskiego szefa ABW, o którego kwalifikacjach na to stanowisko świadczyły wcześniejsze sukcesy w wydawnictwie Czarzastego "Muza"? Najgłośniejsze wystąpienie pana Andrzeja miało miejsce przed komisją śledczą, gdy był łaskaw stwierdzić, że "zneutralizował" polecenie premiera, by zająć się sprawą. Co się z biedakiem dzieje dzisiaj? "Kontrowersyjny" szef ABW mianowany przez PO, K. Bondaryk powołał go do Rady Konsultacyjnej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. No i na koniec - do niedawna jednym z najbliższych współpracowników HGW w Warszawie, i przez pewien czas szefem Rady Miasta wybranym głosami koalicji PO-SLD, był Lech Jaworski - kolega "ministra" Czarzastego z KRRiT, który uczestniczył w rozgrywkach wokół koncesji stacji radiowych prowadzonych przez "ministra" (np. krakowskiego Blue FM) i któremu Czarzasty proponował współpracę nad projektem, którego zapisy nieco później Rywin miał negocjować z Agorą.
Jednym słowem mamy najbardziej czarzasty układ polityczny od czasów rządów SLD. Jak w takich okolicznościach przyrody nie skwitować śmiechem enuncjacji Chlebowskiego, które zresztą zostały wygłoszone po zakończeniu targów PO-SLD, trwających niemal do momentu głosowania. Przy okazji - jak by skomentował, gdyby postkomuniści zagłosowali wspólnie z Platformą? (w końcu nie głosowali z PiS - wstrzymali się od głosu). "Poparli racjonalne rozwiązania, by skończyć z upolitycznieniem mediów". Oczywiście :)))
Inne tematy w dziale Polityka