Francowian Francowian
3370
BLOG

Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego

Francowian Francowian Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Pod wpływem lektury ostatniego okresu (J. Powell: Dlaczego boję się kochać, Chcę

wiedzieć kim jestem, Jak kochać i być kochanym i Štěstí začíná uvnitř, J. Augustyn - Miłość

w życiu ludzkim, i dalszych (Michel Quoist, Tomáš Halík, Marino Prodi či Antony de Mello)

poczułem potrzebę napisania artykułu do naszego parafialnego pisemka VOX o miłości do

bliźniego swego i siebie samego. Jest to temat jeśli nie kontrowersyjny, to co najmniej przez

wielu osób odbierany i tłumaczony dość odmiennie a nawet źle rozumiany. O miłości

wystarczająco dużo dowiadujemy się ze ST (Pieśń na pieśniami Salomona) i NT – Hymn

miłosny św. Pawła (1 Kor 13:1-13).Oprócz wymienionych książek korzystałem i z

katolickiego katechizmu, a po części i z internetu. Nie wiem, czy to kogokolwiek może

zainteresować i czy w ogóle nadaje się do publikacji, w której gazecie czy czasopiśmie? Tekst

daję do dyspozycji naczelnemu redaktorowi GL. A oto co spłodziłem:

 

"Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" 
(Mt 22, 39)

Często zadajemy sobie pytanie w jaki sposób możemy skutecznie pełnić to ważne przykazanie. Pan Jezus nawołuje nas do tego wielokrotnie. W Biblii znalazłem hasło BLIŹNIEGO SWEGO aż w 40tu wersetach, z tego 8x w Nowym Testamencie.

W NT na pytanie«Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»Jezus odpowiada: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»(Łk 10:27―29).

Większości jest nam to dobrze znane, nie mamy żadnych wątpliwości co do słuszności głoszonej tezy, ale już zastanawiamy się nad jego konkretnym wymiarem w naszym życiu codziennym. Nie mamy z tym żadnych trudności, kiedy za bliźniego uważamy członków naszej rodziny, rodziców, rodzeństwo, bliskich krewnych. Tylko że Biblia pod pojęciem BLIŹNIEGO SWEGO rozumie szerszy krąg ludzi. A więc i człowieka nieznajomego, obcego, a nawet swego nieprzyjaciela, wroga. Jak takiemu bezwarunkowo wszystko przebaczać i w dodatku darzyć go jeszcze miłością? Na tym nie koniec! Bo wnet nasuwa nam się pytanie co to znaczy miłować siebie samego? Przecież jesteśmy ostrzegani przed samolubstwem, egoizmem. Jak to wszystko pogodzić ze sobą?

Najpierw musimy zdefiniować pojęcie miłości do bliźniego: Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK) nie analizuje oddzielnie drugiego przykazania miłości, czyli przykazania miłości międzyludzkiej lecz rozumie je jako ostateczny efekt wypełnienia wszystkich Bożych przykazań w odniesieniu do człowieka. Z tego powodu analiza przykazań, które odnoszą się do relacji międzyludzkich (przykazania IV–X) nosi w Katechizmie zbiorczy tytuł: "Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" (KKK 2196).

 

Miłość bliźniego realizuje się zatem poprzez wierne wypełnianie wszystkich przykazań Bożych, które odnoszą się do relacji międzyludzkich. Są to następujące przykazania: "czcij ojca twego i matkę twoją (Pwt 5,16), "nie będziesz zabijał" (Wj 20,13), "nie będziesz cudzołożył" (Wj 20, 14;), nie będziesz kradł" (Wj 20, 15; ), "nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek" (Wj 20, 16), "nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego" (Wj 20, 17), "nie będziesz pożądał... żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego" (Wj 20, 17). Katechizm poddaje szczegółowej analizie wszystkie powyższe zasady jako konkretne przejawy miłości w relacjach między ludźmi (KKK 2197–2557). A więc jeśli nie przestrzegamy powyższych przykazań, to nie może być mowy o miłości do siebie samego, tylko chodzi o egoizm, zaprzeczenie miłości własnej.

Święty Apostoł Paweł przypomina o tym: „Kto...miłuje bliźniego, wypełnił Prawo”. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne ― streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8–10, KKK 2196).

Więc jak to jest z tą miłością do samego siebie? W świetle przykazania miłości bliźniego na tak postawione pytanie odpowiedź jest oczywista: ależ tak! Przecież każdy z nas jest bliźnim także dla samego siebie. Ukształtowanie dojrzałej postawy wobec samego siebie okazuje się jednak jednym z najtrudniejszych zadań, które stoją przed każdym człowiekiem począwszy od pierwszych chwil jego życia. Łatwo tu o poważne nieporozumienia i błędy. Niektórzy sądzą, że miłość do samego siebie jest człowiekowi wrodzona i w związku z tym nie wymaga ona żadnego wysiłku. Inni z kolei uważają, że każdy człowiek ma wrodzoną skłonność do egoizmu, któremu trzeba się przeciwstawiać. Obie te skrajne postawy są błędne. W rzeczywistości bowiem nie jest prawdą, że każdy człowiek potrafi kochać samego siebie w sposób spontaniczny i bez wysiłku. Jednym bowiem ze skutecznych sposobów na to, by pokonać egoizm, jest uczenie się dojrzałej miłości wobec samego siebie. Także w tej dziedzinie zło zwycięża się dobrem (Rz 13, 8–10).

Objęcie samego siebie dojrzałą miłością jest warunkiem odpowiedzialnego życia. Jeśli w danym człowieku nie dominuje postawa przyjaźni wobec samego siebie, to zaczyna się w nim kształtować postawa wrogości wobec siebie. A gdy dominuje wrogość, to człowiek postępuje w sposób destrukcyjny: zniechęca samego siebie lub wręcz niszczy siebie negatywnymi sposobami myślenia, przeżywania i postępowania aż do stanów samobójczych włącznie. Taka postawa pojawia się u psychicznych chorób typu depresji.

Przypatrzmy się teraz tym powodom, które najbardziej utrudniają dojrzałe pokochanie samego siebie. Pierwszym z nich jest dosyć rozpowszechnione irracjonalne przekonanie, że człowiek nie powinien kochać samego siebie, gdyż pokochanie siebie oznaczałoby po prostu uleganie egoizmowi. A egoizm jest przecież zaprzeczeniem miłości. Egoizm to nie miłość człowieka wobec samego siebie lecz to niezdolność do przyjęcia siebie z dojrzałą miłością. Bóg stwierdza, że człowiek nie może pokochać bliźniego bardziej niż siebie samego.

Dalsza przeszkoda w pokochaniu siebie wynika z niedoskonałości człowieka, której w jakimś stopniu każdy doświadcza. Dosyć łatwo byłoby pokochać kogoś idealnego, doskonałego, nie dotkniętego słabością, konfliktami wewnętrznymi i zewnętrznymi. W miarę łatwo jest jeszcze pokochać kogoś niedoskonałego pod warunkiem, że mamy z nim jedynie niewielki kontakt, że spotykamy się tylko od święta, że nie musimy razem pokonywać trudności i rozwiązywać niepokojących problemów. Tymczasem w kontakcie z samym sobą sytuacja jest diametralnie inna. Każdy człowiek bezpośrednio i niemal nieustannie doświadcza własnych słabości. Co więcej, każdy w jakimś stopniu krzywdzi samego siebie i przynajmniej czasami sam nie rozumie tego, co się w nim i z nim dzieje. Ma do siebie pretensje i żal o zło, które sobie wyrządził a także o to, że pozwolił, by inni go skrzywdzili. Fundamentem tym jest fakt, że Bóg pierwszy i nieodwołalnie mnie pokochał. I to wtedy, gdy byłem jeszcze grzesznikiem (1J 4, 10). Nie mogę odtąd kochać Boga jeśli gardzę samym sobą, czyli kimś, kogo On pokochał i za kogo oddał On życie. Gardziłbym wtedy miłością samego Boga. Ostateczną podstawą mojej miłości do samego siebie jest fakt, że Bóg mnie pokochał miłością wierną i nieodwołalną.

Wreszcie podstawą miłości wobec samego siebie jest miłość do innych ludzi. Z przykazania: "Kochaj bliźniego jak siebie samego" wynika, że nikt nie może dojrzale kochać innych ludzi, jeśli jednocześnie nie uczy się odnosić z miłością do samego siebie. Dojrzale pokochać siebie to zatem nie to samo, co zaakceptować samego siebie w aktualnym sposobie życia i postępowania. Pokochać siebie to także nie to samo, co posiadać pozytywne wyobrażenie o sobie samym. Dojrzale pokochać siebie to zająć pozytywną postawę wobec samego siebie. Także wtedy, gdy nie mogę zaakceptować wszystkich moich cech i zachowań oraz gdy mój obraz samego siebie obejmuje nie tylko pozytywne lecz także negatywne aspekty. Istotą miłości chrześcijańskiej jest troska o dobro danej osoby. Dokładnie to samo stanowi istotę miłości człowieka wobec samego siebie. Pokochać siebie to objąć siebie tą samą miłością, którą kocha mnie Chrystus. Pokochać siebie to w dojrzały sposób zatroszczyć się o własny rozwój, o realizację własnego powołania, którym Bóg obdarzył każdego z nas. Innymi słowy pokochać siebie to ostatecznie pozwolić, by w nas żył i działał sam Chrystus (Flp 3, 4–12).

Innymi słowy przyjąć siebie z Bożą miłością to stawiać sobie wymagania. Dojrzale kochać siebie to zatem coś znacznie trudniejszego niż być egoistą albo wrogiem samego siebie. Pokochać siebie miłością Chrystusa to ostatecznie respektować w odniesieniu do samego siebie Boże przykazania! Kochać siebie to nie szkodzić własnemu zdrowiu i życiu (nie zabijaj). To nie traktować samego siebie jak rzeczy, która służy zaspakajaniu popędów (nie cudzołóż). To nie okradać swojej godności, swoich umiejętności i swego powołania do świętości (nie kradnij). To nie okłamywać samego siebie i nie wprowadzać siebie w świat iluzji (nie mów fałszywego świadectwa). To nie pożądać jakichś wymiarów samego siebie ani nie skupiać się na jakichś częściach siebie, np. cielesności czy emocjonalności, kosztem całej osoby i kosztem własnego powołania (nie pożądaj). Respektowanie Bożych przykazań w odniesieniu do samego siebie oraz przyjęcie samego siebie z miłością Chrystusową, to zatem dwa oblicza tej samej rzeczywistości (KKK 2196).

   Warto przeczytać: J. Augustyn, Miłość w życiu ludzkim, i J. Powell, Jak kochać i być kochanym.

Opracował JAN KUFA – j.kufa@prukopnicka.cz

 

 

 

 

 

Francowian
O mnie Francowian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości