Kryzys stanowi szansę na reformę, odnowę, oczyszczenie. To prawda banalna i Ameryki tu niewątpliwie nie odkryję. Nie powiem też nic nowego konstatując, że polski rząd oczywiście z tej okazji nie korzysta - przynajmniej ja nic takiego nie widze. A że można, pokazuje polityk, po którym nie obiecywałem sobie za wiele - Barack Obama.
Stan amerykańskiego systemu (choć czy to słowo pasuje do tego bałagnu?) jest niewątpliwie powodem do wstydu dla tego skądinąd wspaniałego narodu. W najbogatszym państwie świata 50 mln obywateli nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, pozwalającego korzystać z opieki lekarskiej bez wyciągania pieniędzy bezpośrednio z kieszeni. Od lat trwa w Stanach dyskusja na ten temat, od lat jest to przedmiotem kpin tych, którzy modelowi amerykańskiemu nie są przychylni. I od lat kompletnie nic się nie zmienia, chyba że na gorsze.
Tymczasem dziś Barack Obama publicznie w słowach zaskakująco jak na niego ostrych wezwał do głębokiej reformy systemu. Naprawdę użył ostrych słów. Polecam ten artykuł z wyborczej.
I zadaję sobie pytanie - dlaczego nas nie stać na takie odważne kroki? Na takie szczere, mocne słowa. Przecież u nas jest nieporównanie więcej do naprawienia niż w Stanach.
Polski rząd przyjął być może całkiem rozsądna strategię ograniczania deficutu budzetowego. Krzysztof Rybiński nazwał tę strategię "jazdą na gapę" i ta jazda na gapę może nam się udać. Ale czy to nie byłaby doskonałęby przy okazji obciąć co bardziej absurdalne wydatki? Ich mnogosc jest niewyobrazalna - zgodnie z prawem sformulowanym przez Ziemkiewcza - jeśli za cos placi polski budzet, to jest spora szansa, ze jest to w ogole niepotrzebne, bo za potrzebne rzeczy obywatele placa sami. Kiedy bedzie latwiej przeprowadzic takie ciecia, jak nie w dobie najwiekszego kryzysu od 80-ciu lat???
PS.
Pytanie do Administracji - czemu mam zawsze problemy z pisaniem polskich czcionek? Czesto po wpisaniu polskiej literki nagle znika mi kilka slow.
Komentarze