Na początek kilka słów dla uspokojenia: na szczęście, tylko lokalnie. Wzdłuż drogi krajowej nr 7, na południe od Radomia, w okolicy miejscowości Orońsko.
Tam, wzdłuż tej bardzo ruchliwej drogi, powstało wiele mniejszych i większych hoteli, zajazdów, restauracji. Wiem, bo nieraz tam nocowałem, już to jadąc z Krakowa do Warszawy, już to w kierunku przeciwnym. Wiadomo, jak się człowiek w korkach nastoi, nawdycha spalin z ciężarówek, usiłując je wyprzedzić bez łamania przepisów i narażania życia swojego i cudzego, to w końcu się poddaje i szuka miejsca, gdzieby się dało odpocząć, a dalszą podróż kontynuować od wczesnego ranka dnia następnego.
A tu ostatnio taka zmiana: zamiast starej, poczciwej drogi nr 7 tuż pod Radomiem kolejny odcinek S7. Trochę to dziwne, bo jak powszechnie na Salonie wiadomo (chyba nie muszę przypominać dzięki komu), PiS tylko niszczy, a niczego nie buduje, tym bardziej autostrad i dróg szybkiego ruchu. Ale nasz przedmiotowy odcinek budowano właśnie przez ostatnie kilka lat i teraz jest gotowy. Wskutek pomyłki kierującego akurat kolegi na tymczasowym rondzie zamiast na nową S7 wjechaliśmy na byłą już "7". Bidula, żadnego numeru teraz nie ma, nawet trzycyfrowego. Droga puściutka, pamięć przywołuje od razu skojarzenia z filmem "Ostatni brzeg". Z ciekawości podjechaliśmy pod Orońsko, a tam grupa młodzieży na rowerach zabawiała się na drodze, z pewnym niesmakiem obserwując na pewno nie miejscowy pojazd. Zawróciliśmy do S7 i chyba już nigdy w życiu tą drogą nie pojedziemy.
A co z tymi właścicielami, którzy zainwestowali w obiekty hotelowo - gastronomiczne. Kiedyś bywały pełne gości, dawały zatrudnienie miejscowym, tętniły życiem. Pewnie większość zostanie zamknięta, może na czas jakiś targów w Kielcach ktoś tam wpadnie... Z drugiej strony odetchną matki małych dzieci - bez stosownych świateł przejście w poprzek starej "siódemki" to była gra na śmierć i życie, o hałasie 24h nie wspominając.
Dobra zmiana nie zawsze jest dobra dla każdego.
