Jednak można robić biegi miejskie tak, by nie blokować ruchu, nie łomotać pod kościołem w czasie święcenia pokarmów, nie zatrzymywać karetek pogotowia, ani nie doprowadzać do wściekłości szarych obywateli uwięzionych we własnym kwartale lub w znienacka pojawiającym się korku. Jako że sam różnych nieprzyjemności doznałem za sprawą kilku ostatnich ‘maratonów miejskich’ w Warszawie, z przyjemnością mogę wskazać przykład pozytywny – ale nie ma on wiele wspólnego ani z Warszawą, ani z funduszem promocyjnym firm komercyjnych.