frycz66 frycz66
377
BLOG

Czuję niepokój, na strach przyjdzie czas...

frycz66 frycz66 Polityka Obserwuj notkę 14

 

Pamiętam lato 1986 roku. Gdzieś daleko w Czarnobylu wybuchła elektrownia. Z początku nie wiedziałem jaka to straszna , a co najgorsze, przeciągnięta w czasie tragedia. Ale w Lublinie było pięknie, upalnie i kwietniowo. W zasadzie majowo. Eksplodowała też piękna zieleń. Na uczelni wypiliśmy Płyn Lugola i poszliśmy na daleki spacer. Nie ewakuowano miast i wsi, a para zakochanych studenciaków łaziła po Roztoczu. Pod koniec maja pojechałem do domu i w jeden pracowity dzień zrobiłem licznik Geigera – Mullera. Cały miesiąc bowiem trwało zdobycie specjalnej rurki, którą obecnie można kupić na warszawskim bazarze elektronicznym - Wolumenie.  Za obudowę do licznika posłużyło mi plastikowe pudełko od nici, które ofiarnie dała mi mama.

Przykładałem  do licznika różne produkty; jabłka, grzyby, mięso i sprawdzałem ile po godzinie naliczył impulsów. Ani jeden produkt nie spowodował chociażby  przyśpieszenia leniwego toku licznika. Klip, kilp, klip, klip, klip,klip,klip klip, klip....... Licznik leeeniwie zliczał promieniowanie tła. Mam zresztą ten licznik do tej pory. Wyszperałem go ze strychu i kiedy piszę te słowa to on włączony po ponad 20 latach ożył i robi to swoje klik klik....

 

 

Wtedy promieniowanie może było minimalnie podniesione, ale nie na tyle, żeby spowodować nerwowe terkotanie licznika promieniowania, znane z amerykańskich filmów klasy B. Wiedziałem, że tam gdzieś stała się rzecz straszna, głównie wskutek ludzkich zaniedbań, ale wiedziałem też, że nie wyłysiejemy jednego dnia, nie obleziemy też ze skóry.

 

Wiedziałem że to zbyt daleko. Nie bałem się

 

Pamiętam też zimę 1999 roku. Pracowałem wtedy w dużej firmie telekomunikacyjnej. W prasie, w radio w telewizji roztaczano wizję globalnego kataklizmu spowodowanego przez sparaliżowane komputery, które nijak sobie nie poradzą z przejściem w nowy wiek. Poszedłem do naszego informatyka i pytam: „Bogdan powiedz jak to naprawdę jest z tym problemem roku 2000? „ Bogdan w prostych słowach objaśnił mi, że to producenci sprzętu są w układzie z ludźmi korporacji, którzy mają wreszcie pretekst aby uruchomić budżety i wybulić mega-kasę. „A 10% od dużej faktury jest dużo fajniejsze niż 10% od małej faktury Robercie”, powiedział Bogdan po czym mrugnął porozumiewawczo i poklepał mnie po plecach. Jeszcze tego samego dnia wróciłem do firmy i po pracy przestawiliśmy wszystkie zegary w serwerach, kasach, komputerach, alarmach, kopiarkach, monitoringu i modemach na 31 grudnia 1999 roku godzina 23:50.....

Czekaliśmy w napięciu aż wszystko z hukiem pierdyknie i drukarka zacznie w obłędzie wypluwać kartki zadrukowane liczbą 666....

I....

Nie stało się nic! Wszystko płynnie i bez zająknięcia przestawiło się na
1 stycznia 2000 roku. Godzina 00:01 Bogdan miał rację. Tym bardziej, że jeszcze w tym samym tygodniu dotarło do nas kilkanaście nowych pięknych komputerów. Bodajże marki DELL... Nieprzyzwoicie drogich komputerów.

I pomyśleć ze w USA ludzie kupowali ryż, mąkę i zapasy nafty....

 

Wiedziałem że to blaga, nie bałem się....

 

2009 i Epidemia Grypy.... Najpierw świńskiej grypy, potem grypy przemianowanej na bardziej naukowo brzmiące – AH1N1. Za każdym razem smutne twarze „dziennikarzy” mówiące o nowej ofierze grypy. W Elblągu, Toruniu, Radzyniu.... Lekarze wili się przed kamerami i mówili że ofiary miały jeszcze kilka innych chorób a ta grypa to przyplątała się niejako na koniec..... Wszyscy w mojej rodzinie się gorliwie zaszczepili a ja nie. Pomyślałem że nie dam się nabrać na coś szyte tak grubymi nićmi.

Kanapka z czosnkiem i jestem zdrów jak ryba!!

 

Wiedziałem że to blaga, nie bałem się...

 

Kilka dni temu wracałem z Krakowa. Miałem zaszczyt być Chrzestnym. Wracałem ze spotkania z ludźmi, którzy słowu inteligencja nadają właściwy wymiar. Wagon z wygodnymi lotniczymi siedzeniami poruszał się niemal bezszelestnie z prędkością dochodzącą do 160 km/h. A wiem to, bo z czystej ciekawości uruchomiłem GPS, który mam w telefonie. Uśmiechnięta Pani poczęstowała mnie naprawdę niezłą jak na te warunki kawą, która w czasie podróży nawet nie przesunęła się o milimetr. Konduktor był niezwykle uprzejmy, a za bilet kupiony w pociągu mogłem bez problemu zapłacić kartą kredytową. Siedząca po przekątnej zgrabna dziewczyna oglądała z córeczką Misia Kung Fu na ekranie nowoczesnego laptopa, który wyjęła z plecaczka... Mało tego zamówiła małej coś do jedzenia a uśmiechnięta Pani od kawy, przyniosła smaczny obiad za 10 minut... Uśmiechając się do tego sielskiego obrazka trafiłem w Rzeczpospolitej na artykuł Bronisława Wildsteina „Czy Polaków stać na niepodległość” Sielskość powoli odpływała ustępując miejsce grozie. Wildstein w zgrabny sposób nazywał wszystkie moje obawy, i narastające poczucie niepewności. Z zakurzonych zakamarków umysłu musiałem na powrót powyciągać zakurzone puzzle, które kiedyś tam gorliwie schowałem. Wildstein z okrutną dosłownością na powrót wszystkie je nazwał: Roztrwoniliśmy wyjątkowo korzystną koniunkturę. W czas, kiedy ład światowy staje się na powrót kruchy, weszliśmy z armią zredukowaną do kontyngentu interwencyjnego i bez planów obrony wobec potencjalnej agresji...
Przypomniałem sobie swój tekst Za nasze Wilno...... Wildstein pisze dalej... „ ....Zdobycie i wykorzystanie broni atomowej przez Iran; przejęcie władzy przez fundamentalistów w Pakistanie, a nawet w Egipcie; demontaż świeckiego państwa w Turcji; konflikt pakistańsko-indyjski; próba aneksji Tajwanu przez Chiny itd. Te scenariusze nie są dziś nieprawdopodobne, a niektóre wydają się całkiem blisko. Czy jesteśmy odłożyć na bok złudzenia i w sytuacji zagrożenia bronić się sami?

 

Mam wrażenie, że tym razem to nie jest blaga.

Być może dlatego, że po raz pierwszy czuję niepokój.... 

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka