Było upalne lato. Z koleżanką wybieraliśmy się na krótki piknik. Ot motorem za miasto powygrzewać się w słońcu jak koty. A że to była kobietka zorganizowana, to wpadliśmy jeszcze do sklepu samoobsługowego po piknikowy prowiant. Miało być uroczo i lekko.. Jakieś oliwki, tuńczyk, owoce...
Czekając aż „wrócą” czerwone plastikowe koszyki rozglądałem się, aż koleżanka powiedziała „spójrz na tego faceta koło kasy, zobacz co on kupuje?”
W kolejce do kasy stał gość w wieku ok 55 lat. Brzuch mu zwisał, a on miał na sobie spraną przykusą koszulkę która to dodatkowo podkreślała. Miał jeszcze spodenki typu bermudy, krzywe nogi i klapki na zaniedbanych stopach. Żółto czarne pazury i czarne popękane pięty wyglądały przerażająco. No ale jak tu się schylić żeby o nie zadbać? Nie ma jak. Twarz bez polotu wyrażała spory wysiłek i narastające zniecierpliwienie. Facet stał w kolejce do kasy z dużym trudem przestępując z nogi na nogę. Widać było że 40 kilogramów nadwagi ciąży mu niemiłosiernie, szczególnie w ten upalny dzień. Jak się tak na niego patrzyło, to można było iść w zakład, że jego poprzekrzywiane buty śmierdzą, podobnie jak jego sprana bielizna, przenosząca od lat nieleczoną grzybicę pachwin...
Słowem był gruby i obleśny.
Przy czym nie zawsze gruby = obleśny, czego znakomitym przykładem jest aktor Cezary Żak, który pomimo sporej tuszy jest krotochwilny, uroczy i intrygujący.
Za to ten gość w sklepie, to był jednak klasyczny oblech. A co miał w koszyku? Same śmiecie: najtańsze parówki, dwie dwulitrowe butle słodkiego i nieznośnie kolorowego napoju gazowanego, jakieś dwie wielkie torby chipsów i piwo... Przynajmniej wiadomo skąd ten brzuch, to zmeczenie i ta tłusta cera. Kiedy tak na niego patrzyłem, to próbowałem sobie wyobrazić jak wygląda jego samochód, z wygniecionym i wypierdzianym fotelem kierowcy, jego stanowisko pracy i jego sypialnia.
Z tego zamyślenia wyrwała mnie koleżanka retorycznym pytaniem – ciekawe jaką wartość ma jego sperma? I to dopełniło całości obrazu, bo na myśl, że ten gość mógłby mnie zapłodnić (hipotetycznie) zrobiło mi się słabo. Pytanie o wartość jego spermy natychmiast przewinęło mi przed oczami ciąg setek obrazów i odczuć od których zrobiło mi się w jednej chwili niedobrze. A te obrazy, to było na początku jego pięciominutowe sapiące „ars amandi”, ciąża w brzuchu, poród, połóg, i wychowywanie małej kopii tego grubasa.
Z maleńkim zwisającym brzuszkiem, z maleńkimi zaniedbanymi stópkami i z maleńkim głodem muzyki Haydna, za to z dużym głodem na wyżeranie odpadków z kubła.... W ułamku sekundy wyobraziłem sobie archetypiczny dom z ryczącym telewizorem, radiem nastawionym na RMF i porozrzucany Super Ekspres TV ....

I wyobraziłem sobie to jak mąż mówi do mnie: „jadę po zakupy Lucyna” , i po kwadransie przywozi: najtańsze parówki, dwie dwulitrowe butle słodkiego napoju gazowanego, jakieś wielkie torby chipsów i piwo... Uffff... wzdrygnąłem się, ale w jednej chwili zrozumiałem jak kobiety postrzegają mężczyzn. Kompleksowo. Niestety - albo na szczęście - od tej pory, włączył mi się taki a nie inny system ocen, którego nie potrafię, a może i nie chcę wyłączyć. „Ciekawe ile warta jest jego sperma? Ciekawe ile warte są jej jajniki?” Myślę tak kiedy widzę ludzi starych i młodych, pięknych, zmysłowych silnych i brawurowych, jak i tych którym los tego poskąpił. Pytam się tak w odniesieniu do regionów i państw. Ile jest warta sperma Polaków, Niemców, Francuzów. Jakie konotacje przywołuje. Ile są warte jajniki Polek i jakie wartości z tym się wiążą, a jaki potencjał maja jajniki Szwedek?
Nasze gonady - bo to one decydują o naszej 100% przynależności do pełni życia. Bo bez nich tylko dogasamy. Jako ludzie, regiony i państwa.
Uroczo lub brzydko, sensownie lub bezcelowo, mądrze lub głupio, ale tylko dogasamy...
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości