Redbad Klynstra-Komarnicki w ostatnim wywiadzie ostro uderzył w środowisko aktorskie, zarzucając mu utratę kontaktu z rzeczywistością. Aktor znany z „Na dobre i na złe” i „Ojca Mateusza” punktuje Krystynę Jandę i tłumaczy kolegom oraz koleżankom z branży, dlaczego Polacy wybrali na prezydenta właśnie Karola Nawrockiego: „Niedoskonały bohater. Ludzie się z tym identyfikują, bo to daje nadzieję”.
„Nie mów mi, co mam robić”. Klynstra-Komarnicki krytycznie o zaangażowaniu celebrytów
Znaczna część polskiego środowiska artystycznego mniej lub bardziej otwarcie sympatyzuje z obecnym rządem. Są jednak osoby, które wyłamują się z tego schematu — wśród nich Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor znany z „Na dobre i na złe”, „Ojca Mateusza” i wieloletnich występów w lubelskim Teatrze im. Juliusza Osterwy. Artysta pochodzenia niderlandzkiego już wcześniej deklarował konserwatywne poglądy; część kolegów i koleżanek po fachu określała go nawet mianem „mohera z Amsterdamu”. W podcaście „To nie takie proste” zarzucił branży aktorskiej brak kontaktu z rzeczywistymi problemami Polaków.
— Ja byłem zawsze przeciwnikiem tego, ale moje zaangażowanie, te naście lat temu, wzięło się z tego, że moi koledzy z Nowego Teatru zaczęli pierwsi się angażować. Ja przez bardzo długi czas stałem na stanowisku, że nie jesteśmy od tego, żeby wypowiadać się na tematy poza naszym obszarem. (…) Tak zwany zwykły człowiek ma w tej chwili taką reakcję na wypowiedzi celebrytów: „what the fuck?!”. Głosuj sobie, jak chcesz, ale nie mów mi, co ja mam robić — powiedział aktor.
Spór o język elit. Przykład Krystyny Jandy
W rozmowie dla serwisu Gazeta.pl Klynstra-Komarnicki przytoczył przykład Krystyny Jandy, której — jego zdaniem — brakuje wyczucia politycznego nastroju w kraju. Aktor zauważył, że jej deklaracje nie trafiają do „zwykłych ludzi”.
— Do tego się podłącza też taka Krystyna Janda, która — w jej mniemaniu — ma jeszcze taki autorytet, że 20 lat temu powiedzielibyśmy: „no tak, to jest Krystyna, prawda?”. A teraz młodzi mają coś takiego: „co ta kobieta w ogóle mówi?”. — stwierdził, odnosząc się do jej słów o „odczuwaniu wstydu” za Polaków.
— Czyli to ja jestem tym lepszym egzemplarzem Polaka. To jest jeszcze z czasów, właściwie XIX wieku, kiedy aktorzy czy elita mieli poczucie, że muszą edukować społeczeństwo. Wszystko poszło tak do przodu, że społeczeństwo nie szuka monologujących autorytetów — dodał — „tylko wszystko jest już reaktywne”.
„Niedoskonały bohater”. Dlaczego Klynstra-Komarnicki poparł Karola Nawrockiego
Artysta nie ukrywa, że w ostatnich wyborach prezydenckich głosował na Karola Nawrockiego. Na pytanie, czemu akurat ten kandydat wzbudził jego sympatię, odpowiedział, że polityk jest przykładem „everymana” — człowieka, w którym zwykli Polacy widzą samych siebie: nieidealnego, ale wytrwałego i dumnego ze swojego pochodzenia.
— W Nawrockiego nie wierzyli nawet w PiS-ie. A on stał się postacią jak „Braveheart” — mimo dużego oporu, niesprzyjających okoliczności to właśnie jemu udało się wygrać. (…) Niedoskonały bohater. Ludzie się z tym identyfikują, bo to daje nadzieję. On ma być narratorem wspólnego obrazu, ma być liderem. Nie musi być nawet dobrym menedżerem, bo nie ma twardych kompetencji. Nie ma wielu narzędzi, bo rządzi premier, ale on może być narratorem idei, może spajać Polaków — wyjaśnił.
Na zdjęciu: Od lewej — Jan Englert, Krystyna Janda i Joanna Szczepkowska podczas Wieczoru Wyborców w Warszawie. Fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 pl
Salonik
Inne tematy w dziale Rozmaitości