Dziś zrobiłem sobie wolne i pojechałem do Muzeum Kolei w stolycy... Załadowałem do Nikona kartę 4 Gb i w drogę! Elewacja muzeum położonego w ścisłym centrum Waszawy robi przygnębiające wrażenie. Syf, z pleśnią i obłażące tynki. Brud, kurz. No ale końcu nazwa PKP do czegoś zobowiązuje... zauważyłem wszak pewne niedociągnięcie – nie pachniało tak jak Dworcu Centralnym kurzem i uryną... Trzeba będzie nad tym popracować. W środku urocza sympatyczna Pani bileterka, która była najjaśniejszym punktem tej wycieczki. Już nie nastolatka – powiedzmy to jasno, ale pogodna, uśmiechnięta kobieta miała cierpliwość wyjaśnić mi trzy razy że NIE PŁACI SIĘ TU KARTAMI KREDYTOWYMI (te cholerne nowinki!) , że nie ma tu kolejowej kawiarenki w której można by wypić razem ze swoją dziewczyną małe aromatyczne espresso a synkowi kupić lody i spokojnie sobie posiedzieć. Pani wyjaśniła też mi pogodnie, że bankomat jest na rondzie Daszyńskiego, czy tam jeszcze kawałek dalej....
W międzyczasie pomagała jakimś Japończykom obsłużyć biletomat, który przyjmował co drugi banknot (wedle swych własnych kryteriów), a zakupione bilety , wypluwał wprost na brudną podłogę! Japońce kwitowali to salwami śmiechu. Pewnie myśleli, że to element ekspozycji typu – lata 50 pierwsze przymiarki do automatyzacji - dział - nieudane prototypy. Okazało się jednak że mam przy sobie banknot (ufff!). Wejście do muzeum kosztuje 10 PLN a możliwość robienia zdjęć jeszcze 12 PLN. Razem 22PLN. Niestety na miłej Pani skończyły się całe atrakcje. Wnętrze jest smutne, zakurzone, nieopisane, martwe.... Trzy makiety kolejek, i tu kolejny koszt bo żeby makietę ożywić na 60 sekund to do każdej trzeba wrzucić 2 PLN. Makiety są z lat '70. Słowem - syf kiła i mogiła! Nie działają sygnalizatory ani rozjazdy. Poza jedną, kolejki nie wydają żadnych charakterystycznych dźwięków i kiedy kończy się czas zatrzymują się „na sztywno” gdzie popadnie.
Wyjście na perony przygnębia jeszcze bardziej. Kilka w zasadzie nieopisanych rupieci. Najpiękniejszym eksponatem jest jedyny na świecie parowóz PM-3 niemieckiej firmy Borsig Lokomotiv GMBH. Piękny wspaniały zmysłowy, choć błędnie oznakowany jako PM3-3 a powinien być oznaczony jako PM 3-5. Jedyny na świecie parowóz stoi praktycznie nieopisany i smutny taki. Martwy. Czopy nie zabezpieczone. Nigdy już nie będzie pod parą.. Piękny martwy parowóz wygląda trochę tak jak piękna martwa kobieta.. Przygnębiające. Zresztą z jego prędkością 130 km/h był by obecnie kłopotliwy, bo musiał by ciągle zwalniać, a parowóz to nie elektrowóz – tego nie lubi.
A już dobijające są infantylne rozmowy z rodziców z dziećmi...
Tu siedział Pan i sypał węgielek do kociołka, a tu jest lampecka, widzis jakie wiegaśne kółecka...Seplenią niczym entuzjastyczni debile na przepustce... Żenada! A wystarczyła by chwila z Google żeby takiemu rezolutnemu chłopcu powiedzieć rzeczowo, że taki parowóz ma moc chwilową 1500 KW co w przybliżeniu odpowiada mocy 20 Opli Astra. No i że moc to jedno a moment obrotowy to drugie. I że to jest czołownica, a to tam dalej to drąg stawidłowy. To jest wiązar a tamto ostoja. To jest gwizdawka a tamto to inżektor Worhingtona. A na każde 100 km taki parowóz zużywał około 2 tony węgla typu antracyt i około 10 m3 wody. No ale po co. Lepiej seplenić jak ten głupi, udając dobry kontakt z dzieckiem... Heh...
Idąc dalej mamy butelki dzikie wysypiska i krzaki.
I nagle mnie olśniło!! Dostrzegłem wielki nieograniczony potencjał tego miejsca!! Mianowicie ten cały teren pomiędzy ulicami Kolejową a Alejami Jerozolimskimi to niewiarygodnie wielki teren budowlany w samym centrum warszawy! Prostokątny i w jednym kawałku, a to całe żałosne pustawe pożałowania godne „muzeum” , cała ta brudna niedoświetlona , graciarnia to tylko taka przykrywka do tego terenu wartego miliardy PLN.
Zresztą doskonale widać to na mapie Google...
Cena 22PLN za zwiedzanie tego „muzeum” to jakiś kiepski żart, ale żeby zwiedzić je za darmo można zrobić tak: Wejść od strony ul. Kolejowej przez wyrwę w ogrodzeniu o wielkości 30 metrów, potem ominąć taki budynek co grozi zawaleniem przejść koło takiego wagonu pocztowego pomalowanego przez graficiarzy. Poznamy ten wagon niezawodnie bo jest przerośnięty drzewami „na wylot”. Potem skręcimy koło wysypiska butelek skręcamy w lewo i idziemy kawałek wzdłuż muru, potem będzie wysypany gruz budowlany z jakimiś resztkami szkieł i walającymi się podpaskami, i dojdziemy do takiego rozkradzionego wraku kolejowego. Potem po chrupiących szkłach dojdziemy do takich zawalonych garaży , a potem już tylko wzdłuż budynku i za jakieś 20 metrów zobaczymy tym razem - wypalony wrak. Stoi coś takiego jak Luxtorpeda, ale czy to Luxtorpeda to nie wiem. Potem tylko trzeba przejść po takim peronie poprzerastanym drzewami i już możemy cieszyć się trzema smrodliwymi salkami muzeum i zakurzonym jedynym w świecie egzemplarzem lokomotywy PM-3!
Tylko trzeba pamiętać że prawidłowe oznaczenie tejże to PM-3-5.
Miłego oglądania!
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie