Od jakiegoś czasu uczymy się z Jerzym telegrafii. Jerzy mieszka pod Krakowem a ja mieszkam pod Warszawą. Wspólnie zaś uczymy się biegłego odbierania słuchowego bez liczenia kresek i kropek. Ta niegdyś powszechna umiejętność teraz jest jakby w zaniku. Cóż, wymaga morderczej pracowitości i żelaznej konsekwencji. A co w zamian? Telegrafia ma genialne walory i w związku z tym ciągle liczne grono wyznawców, podobnie jak muzyka organowa czy malarstwo. Jednym z bardzo wielu walorów telegrafii jest to, że aby się połączyć można zrobić prosty sprzęt i połączenie z krajem, ba Europą, a nawet całym światem – gotowe! Oczywiscie nie jest to połaczenie tak komfortowe jak skype, komórka czy SMS bo mozolnie titamy literkę po literce, ale też nie titamy językiem z gazet a tylko skrótami i kodami, czyli tzw slangiem i kodem Q. Ale powiedzieć można wszystko. A w miarę dobrą radiostację telegraficzną o zasiegu ogólnopolskim można zrobić w dwa - trzy dni samemu. Oczywiście potrzebna jest pewną wiedzę na poziomie fizyki gimnazialnej , podstawowe umiejętności domowego majsterkowicza, jakiś prosty miernik i oscyloskop i dosłownie kilka lamp i układów scalonych. Nawet ie trzeba robić płytek drukowanych. Wystarczy prosto zmontować w przestrzeni. Ba! Sam nadajnik jest rzeczą jeszcze prostszą.
Ja koniecznie chciałem połączyć się Jerzym żeby ćwiczyć wyprawki telegraficzne nie przez Skype a tak jak rasowy krótkofalowiec przez fale eteru. Znalazłem więc schemat ukłajdu Jones z roku 1936 (!!), jakiś stary transformator z odbiornika lampowego, kryształ kwarcu z radiostacji amerykańskiego Liberatora, wspołczesną lampę radiową i parę elementów wyciągniętych ze starego telewizora.
Siedziałem na strychu osiem godzin ( po dwie godzinny co wieczór) i oto jest! Prosty nadajnik telegraficzny o mocy od 15 do ponad 30 Wat (wiem bo wcześniej zrobiłem miernik mocy). 30 Wat to już sporo.
Usiedliśmy, umówiśmy się na konkretną godzinę. Podsunąłem sobie pod rękę stary amerykański klucz telegraficzny o uroczej nazwie handlowej J-48 i na cały świat popłynęło w eter dźwięczne wywołanie: CQ, CQ CQ DE SP5RZF SP5RZF KN.
Kolega odebrał moje wywołanie na swym prostym samodzielnie zrobionym radiu i potwierdził, że sygnał jest czysty, dźwięczny i pozbawiony kliksów... To naprawdę piękne uczucie połączyć się za pomocą tak prostego sprzętu. Tylko pozostaje lepiej poznać telegrafię, której właśnie z uporem się uczymy....
Sprzęt wygląda tak jak wygląda - sama cewka była poprawiana/przewijana/dowijana/odwijana kilkanaście razy, ale skoro już dobrze działa, to gdy tylko znajdę chwilę czasu zabuduję go w estetycznej metalowej obudowie koloru khaki, zapewniającej należytą estetykę i bezpieczeństwo obsługi. To kolejne kilka godzin pracy....
Jakie to piękne, że oprócz wspaniałego skype-a, komórek szokujących nas setkami funkcji czy też multifunkcjonalnych maili, są też rozwiązania w zasadzie bezkosztowe, tak elementarnie proste i jednocześnie tak eleganckie jak telegrafia i nadajniczek na jednej lampie według schematu z lat '30 pozwalający łączyć się z odległym o setki kilometrów pasjonatom "jak po sznurku"...
Są i chyba zawsze będą, tak jak zawsze będą drewniane fortepiany, papierowe książki i lampowe nadajniki telegraficzne łaczące pasjonatów z całego świata :)
frycz / krótkofalowiec / SP5RZF
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie