Wszyscy piszą o Amber Gold to i ja wtrącę pewną historię. Otóż trzy miesiące temu podwoziłem tatę do salonu Orange celem podpisania nowej umowy na dostawę internetu. Dodam, że można załatwić wszystko jeśli się jest nieustępliwym, negocjuje twardo i ma trochę czasu. Nam chcieli wcisnąć jakiś funpack, a skończyło się na tym, że już po trzeciej wizycie i piątym telefonie mamy Neostradę 6Mb/s z telewizją za ok. 35 PLN, czyli dokładnie tak jak chcieliśmy. Ale ja nie o tym. Otóż jechaliśmy szerokimi warszawskimi ulicami aż tu mijamy salon Amber Gold, oklejony reklamami na których to piękni i roześmiani ludzie mądrze inwestują w złoto. Mam nadzieję, że w płaciłeś już tam kapitał celem go pomnożenia?– zapytałem sarkastycznie siedzącego obok mnie ojca. Spojrzał na mnie spod oka po czym obydwaj roześmialiśmy się głośno i perliście, a ojciec dodał; aferzysta z wyrokami zakłada bank, co to za czasy, co za czasy.....
Każdy czas ma swego Grobelnego – dodałem od siebie. I tyle! Temat był zamknięty...
Do czego zmierzam. Otóż do tego że ja mam wykształcenie humanistyczne, (mgr filozofii), PIT wypełnia mi księgowa i nie znam znaczenia słów: fundusz hedingowy, jednostki uczestnictwa, konwersja funduszy, LIBOR, procent składany.... Jest to dla mnie bełkot bez większego znaczenia w którym się doskonale orientują ludzie dla których życiem są tabelki Excela...
Ja nie interesuję się tym, i nie chcę się interesować, nie mam telewizora, a ostatnio czytam właściwie tylko książki branżowe na temat szkoleń. Czasem posiedzę w internecie na forach dyskusyjnych dla krótkofalowców i dla myśliwych. Czasem coś tam poczytam na Salonie24.
Mój ojciec jest zaś magistrem inż. rolnikiem ze specjalizacją andragogika (nauczanie ludzi dorosłych). PIT wypełnia stękając i przygryzając język dwa lub trzy dni (zależy czy ma odliczenia czy nie ma) z kalkulatorem elektronicznym w jednym ręku i trzema brudnopisami w drugim ciągle coś wyciarając gumką. W TV ogląda tylko National Geographic i szpera w internecie, choć interesują go tylko samochody na Allegro i malarstwo współczesne...
Słowem: tego dnia, trzy miesiące temu jechało autem dwóch finansowych ignorantów. I dla nas, ludzi bez pojęcia o finansach, było zupełnie oczywiste, że ten cały Amber Gold jest to jedno oszustwo i przekręt. Ja nie interesując się sprawą wiedziałem – no bo nie można było tego przeoczyć – że facet był umoczony w głośny przekręt z kasami do opłacania rachunków. Z moim tatą różni nas wiek, zainteresowania, podejście do życia, do religii, do nauki, do kobiet, do samochodów i do wielu wielu innych spraw. Pomimo tych różnic mój sarkastyczny „pomysł” wpłaty kasy do Amber Gold rozbawił nas obu jednocześnie, z racji swej rudymentalnej absurdalności...
I teraz pytanie: kim trzeba być, żeby wpłacając sto, dwieście, pięćset tysięcy PLN tego wszystkiego nie wiedzieć? Jak można określić umysłowość kogoś, kto wpłacając sto tysięcy złotych, dwieście tysięcy, pięćset tysięcy, milion, dwa miliony, trzy miliony nie robi choć krótkiego prasowego/ internetowego rozpoznania co to jest za firma? Jakie ma tradycje? Kto nią kieruje i w co inwestuje? Ktoś wpłaca sto tysięcy w ciemno a potem przychodzi rozżalony z wymiętą reklamówką z Lidla w jednej dłoni a drugą wali w szyby jest..... Kim?
Jak kogoś takiego nazwać? Ja się nie podejmuję – nie jestem psychiatrą. Ale wiem, że nasze państwo – przyznaję, że źle zarządzane i mające w pogardzie tzw. zwykłego człowieka – akurat w tym przypadku nie ma tu nic do rzeczy. Zawsze bowiem – a wynika to po prostu z krzywej Gausa – zawsze będą na świecie osobnicy, którzy będą wierzyć w Kaszpirowskiego razem z nim odliczając adin, dwa, tri... Będą mdleć na seansach Harrisa. Będą „przygarniać kropka z POLSATU” i go naświetlać przykładając do ekranu telewizora, czy też będą dotykać dłonią ekran kineskopowy licząc na „uzdrowienie”. Jak nie będzie Amber Gold to powstanie Kościół Marsjański Końca Świata Widzialnego i oni te swoje pieniądze wpłacą za obietnicę teleportacji na Marsa w dniu Sądu Ostatecznego.Co za różnica?
A co do wspomnianego tu Pana Grobelnego i jego Bezpiecznej Kasy Oszczędności. Pamiętam jak dziś, że ojciec chciał tam zanieść pieniądze celem pomnożenia. Nie tak wiele, bo żyliśmy i żyjemy raczej skromnie, ale jednak.
I przyniósł POLITYKĘ, jeszcze wtedy (kto to pamięta? ) wielką płachtę papieru z czerwonym tytułem i zabawnym rysuneczkiem obok. No i wtedy był tam wywiad z Grobelnym, który był jak byśmy to dziś powiedzieli „celebrytą” i „geniuszem nowej ekonomii”. Na pytanie dziennikarki jakie Grobelny ma zabezpieczenie dla tak wysokich odsetek, biznesmen odparł, że ma na Wiśle dwie barki do przewozu ludzi i zamierza uruchomić regularne kursy do Włocławka i Płocka.. Mój ojciec wziął wtedy kalkulator Brda 11U ( ja go używam do tej pory*) i przeliczył, że jest po prostu fizycznie niemożliwe aby tyle zarobić na przewozie ludzi, i że to jest zwykły przekręt. Po czym zaniósł pieniądze do PKO. Nie zarobił na tym kokosów, ale i nie stracił jak tysiące innych, którzy w te barki na Wiśle uwierzyli, a może bardzo chcieli uwierzyć. A może nie meli tej perełki i największego (jak dotąd) osiągnięcia polskiej informatyki, kalkulatora BRDA11U... :)
No cóż inwestycja w dobry sprzęt informatyczny już wtedy była trafiona, w przeciwieństwie do różnych szemranych „okazji” jakie niesie życie....
*Ciągle używam też dobrego sprawdzonego suwaka logarytmicznego. Do szacowania wielkości a nie do obliczeń do 6 zer po przecinku, suwak jest lepszy od kalkulatora i nie wymaga baterii... Słowem suwak logarytmiczny jest bardziej....ekologiczny :)
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka