Mój (mój? Jaki on tam mój? Sic!) Urząd Skarbowy wygląda i funkcjonuje tak jak wygląda i funkcjonuje. Trzepie prawomyślnych leszczy. Ci co mają dużo kasy mają firmy zarejestrowane na Cyprze czy gdzieś tam, a pozostali działają w szarej strefie, i mają tę farsę z podatkami w dupie... Ja akurat działam w takiej branży że zejście do szarej strefy jest niemożliwe, choć mój kolega z innej firmy tak właśnie zrobił. Mają tam jednego „słupa” który ma zniżki jakie dostaje się na początek działalności gospodarczej, a pozostali "chorują", "są bezrobotni" albo zawiesili firmy. Wszyscy żonglują umowami o dzieło, zleceniami i mają zleceń aż miło. Przy pewnej staranności sprawa jest nie do wykrycia a do tego - w pełni legalna. Mało tego, kupili Poloneza Trucka – kompletnego wraka, ale zarejestrowanego i ubezpieczonego, żeby brać paliwo „na ciężarówkę” i odliczyć sobie VAT. Zawsze to 23% kasy zostanie w kieszeni.
Trzeba walczyć o życie, i każdy robi to swój sposób..
Ja ze skarbówką mam różne doświadczenia, w tym jedno – fajne takie. Załatwiałem akurat sprawy na mieście, jeżdżąc motocyklem. Motocyklem jest sprawnie i szybko, ale w upał też nie za wesoło, bo kombinezon się klei, bo kask jest duszny, bo pot się z człowieka leje ciurkiem... W jednym z pokojów, w którym coś załatwiałem cudownie pachniało kawą. Taką kawą z fusami, nieco odstaną i posłodzoną w sam raz do smaku. Oj kawa, powiedziałem do siebie, za taką kawkę dał bym się pokroić...
A Pani na to – proszę. Właśnie zaparzyłam, proszę niech się napije. Przez chwilę bez przekonania protestowałem, po czym usiadłem i wypiłem razem z panią pyszną kawkę. Miałem na tyle taktu, że pobiegłem do zlewu i umyłem szklaneczkę, podziękowałem serdecznie pojechałem dalej. To dziwne, ale ta kawka spowodowała, że zacząłem nieco inaczej patrzeć na Urząd Skarbowy. Owszem – dalej negatywnie, ale już bez tej dotychczasowej zapalczywej niechęci. A już na samą panią od kawki (40+) zacząłem patrzeć wręcz z sympatią i czasem do niej zaglądałem mówiąc; dzień dobry :)
Tak się złożyło że tydzień temu miałem do załatwienia sprawę w skarbówce i pani która ją prowadzi jest na zwolnieniu a zastępuje ją.... pani od kawy :) No to pogadaliśmy, o tym, o owym... Ja nieco narzekałem na dekoniunkturę i opowiedziałem historyjkę z mojej wsi. Otóż 30 sierpnia zbankrutował u nas mały sklepik. Mały ale świetnie położony. Cóż – tak bywa. Właścicielka smutna, ale najsmutniejszy był pan który zabierał lodówki do napojów. Jego postać emanowała wręcz jakąś czarną rozpaczą. Oczywiście – jako trener komunikacji – zagadałem z nim. No bo zresztą jak inaczej? Powiedziałem, że wprawdzie jeden sklepik się zamyka, ale zaraz pewnie jakiś inny się otworzy.. Pan zaś w odpowiedzi zadał mi zagadkę:
W swoim regionie dostaw miałem sześćdziesiąt sklepów, ile zbankrutowało w czasie ostatnich trzech miesięcy?Siedem – powiedziałem. Pan pokręcił głową. Dziewięć? Pan pokręcił głową. Dwanaście? - zapytałem z niedowierzaniem. Nie proszę pana! Zbankrutowało dwadzieścia osiem sklepów!! Dwadzieścia osiem?! - wykrzyknąłem nie dowierzając. Przecież to prawie połowa! Tak, to prawie połowa, powiedział pan i zaczął pakować kolejną szafą chłodniczą...
Tę historyjkę opowiedziałem pani od kawy, dodając: ten rok jest kiepski, ale musimy go jakoś przetrzymać, a następny rok będzie już dobry. Tylko wytrzymać gospodarczo ten parszywy 2012 rok – powtórzyłem z naciskiem.
Pani od kawy popatrzyła na mnie z takim pełnym politowania i sympatii pół uśmiechem. Tak jak weterynarz musi patrzeć na małą dziewczynkę która przynosząc zasuszonego po urlopie kanarka, pyta;czy kanarek będzie żył?
Proszę pana.... Tu zawiesiła głos - jak onkolog rutyniarz -
rok 2013 będzie duuużo gorszy...
Jeszcze gorszy?!?! - wykrzyknąłem.
Tak! – potwierdziła z naciskiem.....
A może tylko tak tylko żartowała? Bo na ten przykład będzie wojna? A wojna - nie ma to tamto - wojna zawsze nakręca koniunkturę! Życie wróci do pustawych fabryk i pracujących na pół gwizdka kopalń. Zwiększy się produkcja przemysłowa, wydobycie. Ożyje zaniedbany przemysł ciężki. Z Fabryk równym rzędem wyjadą transportery, haubice, amunicja w skrzynkach. Ożyje przemysł tekstylny, ale i Radwar i Bumar i Radom... Wróci etos pracy.... Słowem - może wcale nie bedzie tak źle jak prorokuje pani z u. skarbowego.....
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka