Minęły lata więc można otworzyć archiwum. Zaraz po studiach postanowiłem otworzyć firmę i produkować razem z moim ojcem ciepłe swetry. Szukaliśmy maszyn już mieliśmy budować małą halę (magazyn, produkcja, biuro), ale sprawy zaczęły się dramatycznie opóźniać. W tzw. międzyczasie postanowiłem ze znajomym produkować moduły elektroniczne do regulacji. Fajne proste i bardzo potrzebne. Wtedy zamawiało się płytki drukowane, części i kabel koncentryczny na Wolumenie, lastikowe pudełeczka u rzemieślnika i jakoś to działało. Rynek wtedy był wygłodniały produkt poprawny a ja z dobrym podejściem do klienta spinałem firmę w całość. Kolega był w moim wieku. Obaj byliśmy młodymi pistoletami. Ja byłem od elektroniki a on od taniego załatwiania kabli, rurek aluminiowych a że miał „żelazną dupę” i potrafił pojechać w nocy do Szczecina i wrócić na rano, zajmował się klientami w dalekim terenie.... Wszystko było dobrze, produkt był dobry, rynek chłonny. Ja sprzedałem fiata 126p i kupiłem używanego Poloneza. Kolega zaś kupił używaną Alfę Romeo.. Słowem dobrze.
Ale nie do końca. Okazało się że kolega/wspólnik kłamie. Opowiadał jak to wymienił klientowi moduł a nawet tam nie był. Na moje pytania mówił, że był u klienta ale zapomniał. Z kolei klient mówił że nikogo od nas nie było. A wspólnik na to, że był ale nie u tego klienta tylko właśnie u innego... Zawsze coś... Wymyśliłem promocję 2+1, czyli że jak klient kupił 2 moduły, to trzeci mógł dostać za 1 złoty (wtedy jeszcze złoty a nie PLN). Dla nas to było wygodne bo nie obniżaliśmy ceny a w razie usterki klient mógł sam sobie wymienić moduł i nie trzeba było gonić przez pół Polski. Okazało się, że klienci nie dostawali promocyjnych modułów, a ten trzeci moduł kolega sprzedawał sobie „na boku”. I tak było ze wszystkim.. A ja jak taka głupia i naiwna żona wszystko tłumaczyłem pośpiechem, wiekiem, brakiem doświadczenia.... Aż zobaczyłem, że kolega naszą firmę okrada. Na CPN-ie tankuje najpierw swoją Alfę po czym nie odkładając pistoletu tankuje Cinquecento swojej dziewczyny.
To przeważyło szalę i postanowiłem całą sprawę raz na zawsze skończyć. Oczywiście kolega kłamał, przekręcał, przeinaczał do samego końca. I jak się można było spodziewać, już po rozstaniu zaczęły wypływać różne sprawy, bo po takich szmaciarzach zawsze wypływają jakieś niezapłacone materiały, jakieś otwarte rachunki w warsztacie, jakieś obiecane klientowi sprawy... Oczywiście kolega nigdy się ze mną nie do końca nie rozliczył po czym założył kolejną firmę...
Czemu to opisuję? Bo koniec tej małej mini - firmy był dla wielu naszych znajomych zaskoczeniem. A gdy pytali czemu skończyliśmy, to mówiłem – musieliśmy się rozstać bo Kamil (imię zmienione) jest niemoralny, a z kimś niemoralnym nie można prowadzić biznesu... I każda jedna osoba reagowała tak samo: Oj niemoralny, to że lubi kobietki to co ci to przeszkadza? To że lubi lateksy i trójkąty to nawet fajne Ha ha ha... Zadziwiające jest to że ani jeden z moich rozmówców nie skojarzył słowa moralny z takimi przymiotami jak: dane słowo, honor, rzetelność, a słowa niemoralny z brakiem danego słowa, honoru, rzetelności... Wyjaśniałem więc cierpliwie, że Kamil jest niemoralny bo notorycznie kłamie, bo okrada firmę, bo nie dotrzymuje danego słowa...
I tu było zawsze spore zdziwienie...
Bo w tamtych czasach jedyną konotacją słowa niemoralny była konotacja frywolno – seksualna...
Pewnie dlatego, że słowa: kłamie, oszukuje, nie dotrzymuje słowa mają już swoje terminy zbiorcze: zaradny, operatywny, rzutki, śmiały,
wizjoner nowej ekonomii... :)
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka