W biznesie trzeba kłamać. A w dobrym biznesie trzeba kłamać dobrze.
W biznesie można coś zrobić naprawdę, a można tylko wywołać wrażenie że się zrobiło. I to jest tańsze i prostsze jeśli się tylko wie jak? Grupą docelową, znaczy ludźmi nie należy się zbytnio przejmować . Świadomość konsumencką posiada tylko 20 % ludzi a pozostałe 80% idzie za modą, bez zbędnej refleksji. Przy okazji szkolenia z psychologii zachowań konsumenckich trafił mi w ręce artykuł o badaniu piwa. Zapadło mi w pamięć pewna marka piwa. Piwo dosyć przyzwoite, ale dopiero opisy konsumentów były zaskakujące. Pisali bowiem, że pamiętają to piwo z dzieciństwa, że ich ojciec pił to piwo i tym podobne brednie. Brednie gdyż to piwo było na rynku dopiero dwa lata.... Słowem skoro ludzie sami z siebie tworzą takie fantasmagorie, przez nikogo do tego nie zachęcani, to jest to oczywisty sygnał, że w biznesie można, ba – wręcz trzeba dobrze i mądrze kłamać i jeśli tylko można – za wszelką cenę (sic!:) unikać realnego, kosztownego działania, pozostawiając działanie frajerom nie rozumiejącym meandrów działania ludzkiej psychiki.
Kilka dni temu byłem w lesie. Dwa dni pod rząd. Dzień - noc - dzień - noc. Zmarzłem..... Straszliwie! Na szczęście siedem kilometrów od lasu jest porządny bar dla TIR-ów, a w nim serwują dobre i tanie jedzenie. Jak to w barze dla TIR-ów. Byłem głodny jak wilk i zapytałem Panią co poleca. Pani w barze nie była na żadnym szkoleniu sprzedażowym (wiadomo - szkoda piniendzów) więc nie zapytała – a na co Pan ma szczególną ochotę? Nie było też dosprzedaży. Barmanka zaczęła po prostu opowiadać po kolei o tym co tam mają w kuchni. Pomyślałem, że schabowy z frytkami i surówką plus gorąca herbata z cytryną to będzie coś w sam raz na ten mroźny poranek. Dobry ten schabowy? – zapytałem Dobry, robimy na bieżąco tu na miejscu.... Pani podała mi herbatkę i po jakimś czasie usłyszałem charakterystyczny odgłos tłuczenia mięsa... Ucieszyłem się i pomyślałem – O! Robi się mój schabowy. I faktycznie, po dziesięciu minutach dostałem posiłek. Zamówiona pyszna kawka i kawałek ciasta drożdżowego pozytywnie ustawiły mnie na cały długi mroźny dzień jaki był jeszcze przede mną... W zawieszonym telewizorze leciała telewizja śniadaniowa. Coś tak głupiego i żenującego, że aż sprawiającego fizyczny dyskomfort. Pijąc poranną kawkę zdałem sobie jednak sprawę, że zamiast pracochłonnie tłuc mięso na schabowe, taniej było by już utłuczone (są specjalne maszyny które robią to doskonale) trzymać takie gotowe blaty mięsne w zamrażarce i tylko podgrzewać na tłuszczu. No tak ale mnie do świeżości mięsa przekonał dźwięk jego ubijania!
No i wpadłem na pomysł akustycznej oprawy takiej kuchni. Na ścianie zwiesił bym listwę z pięcioma przyciskami opisanymi „Schabowy Mielony Gwar Czajnik Ucieranie Skwierczenie.” Pod każdym przyciskiem była by zainstalowana MP3 z Wolumenu (całkiem solidne są po 25 PLN- mam taką pół roku) i nagrany dźwięk o długości od 10 - 50 sekund.
- 1.Schabowy – Dźwięk ubijanego mięsa na schabowy.
- 2.Mielony – Dźwięk maszynki do mielenia mięsa, jakiejś maszyny, robota kuchennego.
- 3.Gwar – Gwar kucharek, jakieś głosy, sympatyczny śmiech.
- 4.Czajnik - Dźwięk czajnika z gwizdkiem. Jest to dźwięk staromodny i w dobie czajników elektrycznych już niespotykany, ale właśnie dobrze kojarzący się z mieszkaniem mamy lub babci...
- 5.Ucieranie – charakterystyczny dźwięk ręcznego ucierania warzyw i owoców na surówki: chru..chru...chru....
- 6.Głośne apetyczne skwierczenie – chyba nie wymaga komentarza. Dźwięk kojarzący się z dobrym sytym jedzeniem. Dobrym, gdyż w takich barach nie stołują się trzcinowate weganki, ani też metroseksualni styliści fryzur, tylko twardzi faceci którzy wykonują realną, społecznie użyteczną pracę, doprowadzenia 40-tonowego frachtu do miejsca przeznaczenia.
No i kucharka wyjmując taki blat mięsny z zamrażarki przyciskała by przycisk „schabowy” i klient słyszał by odgłos ubijanego mięsa. Inne dźwięki były by emitowane w razie potrzeby. Na przykład dźwięk „Gwar” – w sobotę rano, gdy przy kontuarze jest pięciu chłopa a jedna kucharka rozpaczliwie wije się na zapleczu. Klient myślał by, że właściciel nie sępi na zatrudnieniu a kucharki są trzy.... Poza tym dźwięki włączały by się losowo np. co dwie godziny...
Druga sprawa – wyjął bym z mikrofalówek te tak charakterystyczne dzwonki i wszelkie inne dźwięki elektroniczne. Zastąpił bym je innym dźwiękiem na przykład: czajnik z gwizdkiem, śmiechem, upadkiem widelca... Czymkolwiek, tylko nie tym syficznym, specyficznym dzwonkiem. Zamówiłem kiedyś w tym barze żurek, i po chwili usłyszałem charakterystyczny „brzdęk”. Pomyślałem: Oho! Syf podgrzewany w mikrofalówce... Dźwięk gwizdka skojarzył by mi się zaś pozytywnie albo bym go nawet nie usłyszał. Podobnie np. Nokia Tune. W takich sytuacjach można zamontować prosty moduł na który można nagrać dowolny dźwięk... (ma wbudowany mikrofon) Koszt - kilkanaście złotych. Założyć to można samemu w 40 minut do wnętrza mikrofali... Zabawna będzie mikrofala z dźwiękiem Nokia Tune : Daba daba, aba daba, da!
I tak właśnie bym zrobił akustyczną oprawę kuchni. Gwarno, radośnie, świeżo, apetycznie i bez mikrofali.... I tanio, i sprawnie... Słowem po co coś robić naprawdę, skoro taniej, lepiej i efektywniej jest tylko sprawić wrażenie, że się to robi ! Spokojnie można nawet w tym przesadzać! 80% ludzi i tak nie ma pogłębionej analitycznej świadomości.... Kupią każdą bzdurę, a im bardziej bzdurna bzdura tym drożej za nią zapłacą.. A im drożej zapłacą, tym bardziej uwierzą...
A pozostałe 20%? Spoko, oni się nie liczą. Ludzie refleksyjni zwykle nie dorabiają się ani majątków, ani wpływów, ani nie są beneficjentami dużych przetargów. Oni tylko sobie smędzą coś tam pod nosem :))
F.
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie