Intuicję mam raczej dobrą. W końcu od lat szkolę. Gdy zobaczyłem pierwszy układ pamięci RAM do komputera wiedziałem, że do tego małego scalaczka będzie należeć przyszłość tego świata. Wiedzialem że te wszystkie walkmany idą na śmietnik. I choć potem były discmany, mini-dyski, a nawet odtwarzacze MP3 oparte na takich małych stacjach dysków jak w laptopie to wiedziałem, że to już koniec. Że świat należy do trwałego, nieruchomego, niezawodnego krzemu... Och jaka szkoda, że nie kupiłem wtedy akcji jakieś firmy typu Silicon Power. ;) Zadziwiające że w owym okresie SONY z uporem maniaka forsowało jakieś dziwactwa. Owszem Walkman był ich genialnym dzieckiem ale cała reszta? Szkoda było sił i środków... A nawet jak już robili dyktafony na listku krzemu to forsowali wbrew światu swój jakiś standard kompresji danych... Teraz poddali się i mają MP3. Tak samo jak telewizory. Od dziecka wiedziałem że kineskop to ślepa uliczka i telewizory będą płaskie jak naleśnik, i znowu SONY było smutnym epigonem ze swoim gigantycznym, ciężkim wielkim, Black Trinitron 100Hz. I kiedy Samsung i LG robili już płaskie, SONY promował epigona... Dziwaczne. Teraz jestem przekonamy że takie TV będą za darmo, a z czasem będą obowiązkowe w każdym domu. ;)
Ale oprócz dobrych intuicji miałem też porażki na całego.
-
Hot – dogi.Wiele, wiele lat temu rozmawiałem z kierownikiem BP. Serdeczna rozmowa przy grillu. Wiesz co – zapytał, chcemy sprzedawać na stacjach Hot-dogi i kawę, co o tym myślisz? Hot-dogi!? - na stacji benzynowej? - Nieomalże wykrzyknąłem, to jakiś absurd! Jak w tym kurzu, smrodzie, spalinach, smarze i porozlewanych plamach po oleju opałowym chcesz sprzedawać ludziom jedzenie. A Sanepid? Ręce śmierdzą od paliwa, nogi się ślizgają, hałas, klaksony wszystko się lepi z brudu i jeszcze Hot – dogi! Epidemia gotowa! Grzegorz patrzył na mnie nieruchomym wzrokiem robota R2D2 (ten mały z gwiezdnych wojen), i powtórzył: w kurzu, w smrodzie, w spalinach, w smarze? A co powinniśmy sprzedawać? Ja na to: Jak to co? Normalnie, paliwo, oleje, smary, paski klinowe, świece zapłonowe, części samochodowe, przerywacze, akumulatory, płyny.... To co na stacji... Po jakimś czasie BP zaczęło sprzedawać Hot-dogi i to był sukces. Dlaczego go przegapiłem? A dlatego że silnik mojego auta i deska rozdzielcza wygląda jak na fotce. Jeżdżąc samochodem z 1970 roku, które ma 18 punktów smarowania podwozia i prędkościomierz do 100 km, zatrzymałem się niejako w tym 1970 roku. Całe szczęście że poznałem się na LPG i miałem instalację gazową już w 1996 roku. (W zeszłym tygodniu w Iławie paliwo było po 2,09 za litr! Bak do pełna za 51 PLN :))
-
Video Call !Kiedy się pojawiło było absolutnym hitem . W CENIE NORMALNEJ ROZMWY GŁOSOWEJ operator sieci ORANGE dawał 50 minut video-połączeń. Byłem przekonany że będzie to absolutny hit!
Już się cieszyłem na rozmowy z moją piękną rudowłosą kobietą. Nawet kupiłem sobie specjalny doskonały telefon SONY-ERICSSON K800i. Kupiłem, czekam... I nic! Video rozmowy, dostępne, tanie, przyjazne w Polsce się nie przyjęły. A przecież to wspaniałe rozmawiać z kimś i go widzieć. Taki Skype jest w każdym domu... Długo nad tym myślałem i doszedłem do zdumiewającego wniosku. Video-połączenia się nie przyjęły bo my, en masse, cały czas kłamiemy. Nie jakoś epicko. Tak nawet kłamać nam się nie chce, a wielu nawet nie potrafi. Kłamiemy w tysiącu drobnych sprawach. Gdzie jesteś? W pracy? Pokaż! - i wtopa gotowa bo jesteśmy z kolegami na rybach. Gdzie jesteś? W spożywczym? Pokaż?! Po prostu układ kuny z lisem rządzi się swoimi prawami, a naczelnym prawem jest prawo tysiąca niedomówień. Video-połączenia by to zrujnowały. Skype to co innego, jesteśmy zwykle w domu, w ustalonym kontekście sytuacyjnym, mamy czas poprawić włosy... :))
