Dzień dobry po długim nie widzeniu się.
Dziś o firmach. Oczywiście nie polskich bo takich nie ma, ale o firmach w ogóle. Każda firma chce w reklamie określić do kogo chce trafić a rozumieniu – klienta zewnętrznego, jak i np. podczas rekrutacji – klienta wewnętrznego.
Klient zewnętrzny powinien mieć w sobie to coś! Powinien nobilitować markę, i powinien być klasyczny i autentyczny. Jako że większość ludzi jest zlepkiem urojeń, słabości i niespełnionych oczekiwań – co widać na pierwszy rzut oka, firmy szukają czasem nawet bardzo daleko aby znaleźć osobnika wzorcowego. Dawny Pan PKOwski , bardzo elegancki mężczyzna w meloniku był rodowitym (to ważne słowo – rodowitym ) londyńczykiem. W reklamie piwa Tatra Moc z charakterem, wstępował charyzmatyczny mężczyzna w średnim wieku, który gestem potrafił uspokoić konia i spojrzeniem wygrać z wilkiem grę o jego wolność... Ten piękny spójny wewnętrznie mężczyzna jest rodowitym afrykanerem, stąd może nie mówi w reklamach ani słowa.
Albo taki Alior Bank. Reklamują go bardzo eleganccy młodzi ludzie w melonikach, na tyle dojrzali żeby profesjonalnie obsłużyć Klienta, a jeszcze na tyle młodzi by nie ulec korporacyjnemu złajdaczeniu. Słowem młody – jeszcze uczciwy bank.
Klienta wewnętrznego firmy poszukujemy podobnie. Znajdujemy wizerunek i go pokazujemy. Ot taka Biedronka. Klient zewnętrzny – wiadomo, mandarynki po 2.99
A klient wewnętrzny? Proszę zobaczyć na reklamę powyżej. Na kierowniczkę szuka się osoby 28-32 twardo stąpającej po ziemi. Zamknięta postawa, twardy wzrok bez pierścionków, kolczyków widocznego makijażu. Strach będzie pójść po urlop :)
Na kasjera szukają młodego naiwnego uśmiechniętego, którego można ofukać a on działa dalej.
No i właśnie przechodzimy do sedna! Wracałem ze szkolenia w Gdańsku. Całą drogę miałem ochotę na biały chłodny naturalny kefir.
Aż tu 10 kilometrów przed domem piękny, nowo otwarty sklep. Pełne zatowarowanie, uśmiechnięta obsługa, rzęsiste oświetlenie. Kupiłem kefir, idę do auta a tam realistyczne, 1:1 nalepki, przedstawiające Klientów Tesco. To jakby klienci ich marzeń, tacy jakby wzorcowi. Podobnie jak w wielu innych reklamach na rynku (piwo Harnaś) są to Klienci rysunkowi. I co widzimy. Rodzinę 2+1 którą znamy z wielu reklam telewizyjnych. Krysię Henia i ich syna.
Krysia po 40 zapracowana, na oko budżetówka, ma piękne włosy i ślady dawnej świetności. Wyrozumiała i już pogodzona z losem. Nie zacznie już drugiego życia, nie ma pieniędzy, urody i siły. Dociągnie ten nieudany projekt do końca. Jej mąż - Henio to karykatura mężczyzny. 50 – letni głupawy "nastolatek" którego bawi wkładanie frytek do nosa, zakładanie sobie durszlaka na głowę i przekręcanie słów. Serce ma dobre, jest sentymentalny. Jest też chorobliwie otyły, ma dużą wadę wzroku, cienkie rachityczne nóżki i obleśną zaczeskę... Polegać na nim nie można, stąd poczciwa Krysia trwoni resztki urody zasuwając w kuchni zamiast leżeć na sofie i pachnieć. Owocem ich krótkiej namiętności jest głupkowaty syn - jedynak, który w reklamach nie był zorientowany w najprostszych nawet sprawach i się ciągle przewracał... Heh...
I tak sobie myślę czy ta reklama wynika z tego że Tesco pokochało nas – Klientów ze wszystkimi naszymi słabostkami, słowem pokazuje nam że dostrzega klienta w człowieku i człowieka w Kliencie. I nie jest bezduszną korporacją, tylko stowarzyszeniem przyjaciół.
Czy też jest to wynik podświadomej pogardy dla łaknących kolorowych jogurtów tubylców z kraju trzeciego świata karmionych byle czym: cyt.
Do Polski trafiają produkty drugiej kategorii?Jesteśmy śmietnikiem Europy!– W wielu przypadkach produkty pierwszej klasy wysyłamy do sklepów w Wielkiej Brytanii, a produkty drugiej klasy na rynki Europy Centralnej i Wschodniej – stwierdził Matt Simister z brytyjskiego Tesco w rozmowie z BBC. Trudno byłoby podejrzewać, że wysoko postawiony pracownik tak znanej korporacji jest niespełna rozumu, a to co powiedział było jedynie "lapsusem".
A do powyższych przemyśleń skłonił mnie artykuł: cyt.Żywił rodzinę odpadkami ze śmietnika Tesco. Pozwali go!
Dziwne, że pierwszą rzeczą jaka przyszła mi do głowy było to aby dać mu pracę zamiast pozywać.
Frycz.