Futrzak Futrzak
82
BLOG

Amalgamat

Futrzak Futrzak Kultura Obserwuj notkę 14

 

Pojawił się właśnie kolejny element mojej osobistej, amerykańskiej kolekcji, nowy klocek do układanki o Amalgam City. Choć przyznaję, że z tej strony się go nie spodziewałem. Aha, wiecie, co to jest Amalgam? To miejsce, którego szukał Bill Bryson w The Lost Continent.



Małomiasteczkowe Elizjum klasy średniej, uporządkowane i czyste, z dwoma rzędami drzew po obu stronach głównej ulicy, gdzie znajomi sklepikarze pozdrawiają przechodniów a wszyscy się znają. Gdzie chłopak na rowerze rzuca gazety pod drzwi drewnianych domków, przy których rosną rozłożyste wiązy. Miejsce wiecznego słońca z niewielkim portem dla jachtów i motorówek. Na takim tle Bogart rozwala jakiegoś baddie z 45-ki lub następuje atak zmutowanych mrówek. Akcja jest bez znaczenia, istotne jest tło…

***

Po raz pierwszy Rocky’ego obejrzałem tydzień temu. W zasadzie tylko dlatego, że odcięto nam kablówkę a na pozostałych 4 programach nie było nic ciekawszego. Podszedłem do filmu z oczywistym pseudo-inteligenckim uprzedzeniem wynikającym z zawierzenia zakurzonym recenzjom, a raczej zakurzonym fochom recenzentów sprzed lat. Myśl o tym, że cokolwiek, co zawiera w sobie Sylwestra Stallone może być wartościowe nie miała wstępu do mojej głowy. Film więc oglądałem z rosnącym zdziwieniem.

Rocky Balboa to every-man z podłej dzielnicy, ani dobry, ani zły, raczej dość nijaki, średnio rozgarnięty klocek. Na pewno nie Kopciuszek, który wykorzysta szansę daną przez los. Rocky swej walki życia nie wygrywa, tylko, mówiąc w skrócie, dostaje porządny wpierdol. Jego przeciwnik Apollo Creed to jednak nie walcząca nieczysto zdegenerowana menda, tylko bardzo dobry bokser, któremu talent sportowy nie przeszkadza w byciu sprawnym biznesmenem. Jest skuteczniejszy i sportowo, i życiowo. American dream rozumie po swojemu. W scenie, kiedy zapada decyzja, żeby przeciwnikiem Apollo był Italian Stallion słyszymy stwierdzenie „Każdy ma szansę walczyć o mistrzostwo. To bardzo amerykański pomysł”, na co Creed odpowiada „Nie, to bardzo SPRYTNY pomysł!”. Takich smaczków jest więcej. Zawodnicy walczą na tle wielkiej flagi, ale to tylko element kiczowatego show. Creed przebiera się za Washingtona a następnie kopiuje gesty Wuja Sama (I Want You) kierując je do przeciwnika. Co ciekawe, zgromadzonej tam, patriotycznie nastawionej publiczności – a może również widowni kinowej? – znaczenie tego symbolu musi tłumaczyć głos z offu. Rocky - którego można by traktować jak nieskażonego komercją, niewinnego, amerykańskiego naturszczyka - występuje w szlafroczku z logo firmy masarskiej, w której pracuje jego kumpel-pijaczek (w tej roli uroczy Burt Young). Pijaczek dostał za to 3 tys. dolarów a Rocky szlafrok i spokój dla swojego związku z siostrą pijaczka. Każdy ma swoją komercję i swoją cenę. Czasem lepszą, czasem gorszą.

Pada mit Ameryki jako dobrego wujka, który da każdemu; jako miejsca, gdzie nawet ostatni z ostatnich dostaną swoją szansę i trafić mogą na szczyt. Apollo wygrywa w sporcie i biznesie, bo jest lepszy, ale też dlatego, że potrafi odstawić sentymenty na bok. On rozumie, że liczą się nie tylko chęci, ale talent, wyczucie czasu, cynizm i pieniądz. Jak zawsze. A równi nie jesteśmy i nie każdy z nas będzie Królem. My możemy tylko robić swoje i starać się zasłużyć na swój własny szacunek…

***

I tak Rocky stał się kolejnym elementem My Own Private Amalgam City.

Moje Amalgam City to miejsce poza czasem i przestrzenią, gdzie mężczyźni noszą kraciaste spodnie i skórzane kurtki. Lub na odwrót. Nie ma znaczenia, czy rzecz się dzieje na schodach w Phylli, na ulicach Frisco czy w Noo Yawk. Nie ma znaczenia, czy chodzi o tło, czy o plan pierwszy. Samochody z nisko ściętymi tyłami wyskakują na tzw. blind summits aż pod niebo a w tle zawsze głęboki bas, gitara z kaczką i dęciaki. W Amalgam City jest zawsze brudno a dominującym kolorem jest brąz. W tym miejscu mieszkają tylko cwani Murzyni i Włosi; gangsterzy, kucharze i pryszczaci. Podkoszulek poplamiony spaghetti nie jest powodem do żartów, bo jego zawartość stanowi owłosiony, 50-letni mafiozo z nadwagą, który właśnie strzelił w ucho nieopierzonemu mięśniakowi. „Whatcha doin, kid? You losin MY money!” A zakurzone światło słoneczne odbija się to na medaliku z Matką Boską, to na bransolecie. Blink, blink, blink… Na ulicach jest zawsze pełno wczorajszych gazet a kobiety zawsze są zdradzane. Interesy się kręcą, a potem szlag je trafia, bo kumpel zdradził, bo gliny coś zwąchały, a potem znowu się kręci, bo trzeba przecież żyć.

Amalgam City ma czasem twarz,

ale najczęściej to tylko pewien nastrój; melanż kolorów, gestów i dźwięków, na tle którego rozgrywa się konflikt między fatalizmem i nadzieją.

P.S. W Radiu Futrzaka kilka utworów Patti Smith jako zapowiedź kolejnego wpisu i 3 kawałki (m. coliccio, n. flagello, w. murphy ), które stanowią idealną ścieżkę dźwiękową dla Amalgamatu.

Futrzak
O mnie Futrzak

ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Kultura