Motto: „Dałam się oszukać, osobiście biłam w Cimoszewicza (…). Taki numer wychodzi tylko raz. Być może opozycja tak się podnieciła Kaczmarkiem, bo uwierzyła, że (…) teraz będzie jak na Węgrzech. Naród wylegnie na ulicę i zacznie dymić przeciwko rządowi. Ale naród zobaczył Komorowskiego, Brochwicza i doszedł do wniosku, że w takim razie zasiądzie przed telewizorami i sobie ten cyrk obejrzy, pogryzając fistaszki.” Boguty u Pandady
***
Wczoraj usłyszałem w radiowej
Trójce, że rosyjska armia przeprowadziła próbę z nową bronią. Jest to jakaś wielce sprytna rakieta próżniowa. Nie znam szczegółów, nie są tu zresztą najważniejsze, ale wg doniesień medialnych ustrojstwo robi niezłą rozpierduchę. Goła, spalona ziemia,
sztany glany, chuj złamany, zęby wybite, łeb urwany. Generalnie,
FUN!

Najlepszy jednak jest komentarz oficjeli rosyjskich, którzy szczycą się, że bomba jest … ekologiczna, bo promili nie wysyła, znaczy się promieniowania. Odetchnąłem. Czyli protestów i blokad nie budiet.
***
No i starczy. Hołd bieżączce złożony. Dziś zajmiemy się fistaszkami, czyli przyjemniejszymi sprawami, czyli karmieniem BOX-ika.
Na początek Stereo Total – czyli Niemiec i Francuzka. Trudno definiowalna twórczość, która nieodmiennie wprawia mnie w dobry nastrój. Zdecydowanie nic tu nie jest na poważnie. Atmosfera pastiszu i parodii unosi się nad praktycznie wszystkimi płytami. Zespół żongluje popkulturowymi kliszami, odwołuje się do ikon kultury masowej (Cinemania, Kusse Aus Der Holle Der Music), przyprawia to lekką żartobliwą perwersją (I’m Naked, Liebe Zu Dritt) a wszystko robi wrażenie dźwiękowego kabareciku, w którym miesza się elektro, pop, disco, rock, piosenka francuska a nawet punk i Neue Deutsche Welle. Polecam 2 kawałki z ostatniej ich płyty Paris Berlin – Komplex Mit Dem Sex i Baby Revolution.
W zupełnie innym klimacie utrzymana jest twórczość amerykańskiego zespołu Blonde Redhead. Zespół zaczynał od klimatów gitarowych, post-punkowych a od 3 płyt jego twórczość coraz bardziej kojarzy mi się z tym, co określano w latach 80-tych jako brzmienie 4AD (skądinąd, jest to teraz ich wytwórnia macierzysta). Instrumenty brzmią trochę niewyraźnie, wszystko jest rozmyte i rozmarzone. Słychać tu i shoegaze i klasyczny pop, elektronikę i wciąż jakieś echa rocka alternatywnego. Bardzo mocnym punktem tej muzyki jest wokal Kazu Makino i dbałość o melodię. Ostatnia płyta 23, wydaje się chyba najprzystępniejszą propozycją i chyba stanowi niezłe miejsce na początek znajomości z BR (choć Melody of Certain Damaged Lemons powinno być nastepne w kolejce). Praktycznie każdy utwór ma w sobie jakieś hooks, które przyciągają uwagę. Co się chwali, zespół na ogół sprytnie jednak omija mielizny łatwej melodyjności – w Publisher już trochę jest na granicy, ale płyta broni się w dobrym stylu. Do posłuchania załączam Heroine, The Dress i Spring And By Summer Fall.
Skoro już jesteśmy w USA to warto wspomnieć o nowym projekcie Perry Farrella – Satellite Party. Płyta (Ultra Payloaded) jest zaskakująca i na plus, i na minus. Czasem mam wrażenie, że to niezłe piosenki, tylko strasznie sterylnie wyprodukowane, i gdyby Navarro harcował na gitarce, a Perkins na perkinsowej brzmiałoby to 100 razy lepiej. A czasami dochodzę do wniosku, że to po prostu świetna płyta hardrockowo-popowo-elektroniczna, dobrze skomponowana, zagrana, zaśpiewana i wyprodukowana i nie ma co się przypierdalać, tylko cieszyć uszy. Imponują nazwiska, które Farrell ściągnął do pracy nad płytą – Nuno Bettencourt, Flea, Thievery Corporation, Hybrid, John Frusciante a nawet Fergie i Jim Morrison (sic!). Pozostając nieco w rozkroku polecam Mr. Sunshine i Let’s Celebrate.
FUTRZAK
ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura