Czy już niedługo nie będzie można napisać, że ostatni film Andrzeja Wajdy jest wyjątkowo nieudany, a najnowsza płyta "Dody" to zbiór prymitywnie zrobionych piosenek o niczym? Wszystko na to wskazuje.
"SuperExpress" podał dziś, że Jacek Samojłowicz, producent i współscenarzysta komediowego gniota pod tytułem "Kac Wawa", pozwie lub właśnie pozwał do sądu krytyka Tomasza Raczka. Ten bowiem ośmielił się napisać na swoim profilu na Facebooku, że produkt Samojłowicza "powinien ponieść klęskę frekwencyjną". Samojłowicz - jak twierdzi - w wyniku tej minirecenzji "stracił kilka milionów wpływów" i "takiej sumy będzie domagał się na drodze sądowej".
Jeżeli Samojłowicz mówi serio - a po twórcy filmu "Kac Wawa" raczej trudno spodziewać się poczucia humoru - wkrótce pozwy otrzymać mogą m.in.:
- Sylwia Krasnodębska z "Gazety Polskiej Codziennie", zdaniem której "Kac Wawa" to upadek polskiej komedii
- Piotr Mirski z portalu Interia.pl, który napisał: "Kac Wawa" nadaje się tylko na celuloidowy śmietnik, miejsce, do którego nie zagląda się nawet podczas alkoholowej głupawki, kiedy do ubawu starczą nagrania z YouTube'a z gimnazjalistami pijącymi wódkę okiem
- Jacek Sobczyński z portalu naszemiasto.pl za zdanie: ten przypadkowy zbiór żartów, których jakość obniżyłaby poziom nawet najgorszego przeglądu studenckich kabaretów, mnie jako widza po prostu obraża
- Łukasz Knap (filmtok.pl) za określenie utworu Samojłowicza mianem "najbardziej dresiarskiego filmu dekady"
- niżej podpisany
Panu Samojłowiczowi proponuję zatem od razu udać się do organów ścigania, złożyć odpowiednie doniesienia, a przy okazji zażądać zdobycia danych kilkuset internautów, którzy doprowadzili do tego, że na portalu filmweb.pl średnia ocen filmu "Kac Wawa" wynosi 1,7 w skali od 1 do 10. Pan producent powinien też zastanowić się, czy nie pozwać do sądu p. Piotra Czai - człowieka, z którym spłodził błyskotliwy scenariusz swojego dzieła. Piotr Czaja, którego kwalifikacje umysłowe może dzięki portalowi YouTube ocenić każdy internauta (wystarczy kliknąć
TUTAJ), swoim występem w telewizji także mógł bowiem przyczynić się do tego, że Samojłowicz stracił "kilka milionów".
Tylko jedno ostrzeżenie: cała ta zabawa może skończyć się już dziś, gdy po pozwie Samojłowicza dla Raczka polscy widzowie, w ramach solidarności z popularnym krytykiem filmowym, rozpoczną całkowity bojkot filmu. Będzie to definitywnie oznaczać, że "miliony", które jeszcze parę tygodni liczył w snach pan producent, okażą się złudzeniem.
Wówczas nie będzie wyjścia - Jacek Samojłowicz będzie musiał pozwać sam siebie.
Inne tematy w dziale Kultura