Nierozważna decyzja RPP (ok, ok prezesa, chyba nikt nie ma tu wątpliwości, czyja:), która i tak ma znikome znaczenie dla wzrostu poparcia partii rządzącej oraz jeszcze mniej rozsądne zapowiedzi Morawieckiego i Kaczyńskiego o wzrostach pensji minimalnej i świadczeń zaskoczyła swoimi skutkami nawet największych czarnowidzów w sztabie dobrej zmiany. Spodziewano się spadków kursu i wzrostu prognoz inflacji, ale nie aż tak katastrofalnych.
Podjęto rozpaczliwą akcję ratunkową na rynkach drenując zarówno zasoby strategiczne, rezerwy walutowe, jak i zwiększając potrzeby kredytowe Polski, w nadziei, że uda się powstrzymać główne tąpnięcie gospodarcze do wyborów. Odnosi to pewne skutki, problem jest w tym, że kosztuje to więcej niż wynosiło zadłużenie państwa pozostawione w 1989 roku przez PRL.
Może jednak lepiej przyznać się do błędu i podnieść stopy procentowe do rozsądnego poziomu? Szkoda wyrzucać tyle pieniędzy owieczek w błoto na w sumie minimalny efekt propagandowy, który i tak najprawdopodobniej wybuchnie PiS w twarz jeszcze przed wyborami. Tylko trzeba będzie potem więcej pożyczać.
Można by to sprzedać jako odpowiedzialną politykę walutową w szybko reagującą na sygnały z rynku. Cios w totalnych, oraz wzmocnienie sypiącej się narracji o bezpieczeństwie PiS. Win-win. Coś do przemyślenia.
PS. Miejcie litość owieczki nad biednym Obajtkiem i swoimi portfelami i tankujcie jak najmniej paliwa. I tak pod światłymi rządami Daniela do Orlenu trzeba dopłacać miliardy z podatków, a teraz jest już przedwyborcze popuszczenie pasa, nie pogarszajcie sytuacji swoich portfeli. Zostawcie tą przyjemność Niemcom czy Czechom, co na koszt polskiego podatnika tonami tanie paliwko tankują. Niech Helmut z Joźinem jeździ taniej (a i też je taniej, bo do zakupów też im dopłacasz drogi elektoracie PiS), niech wie, że Polski szlachcic zawsze chętnie mu postawi knedliki i bak beznynki:)
