„O zmarłych mówi się albo dobrze albo wcale”
To stare polskie przysłowie widać nie jest znane Romanowi Giertychowi. Przypomnijmy co o Jacku Kuroniu powiedział Giertych:
- Ja nie twierdzę, że Jacek Kuroń był agentem SB, ja twierdzę coś znacznie gorszego i zawsze tak twierdziłem - że to porozumienie, które zostało zawarte przy Okrągłym Stole m.in. przez niego, było porozumieniem, które szkodziło Polsce i było zdradą ideałów milionów ludzi, którzy należeli do Solidarności - powiedział wtedy Giertych. Pytany, czy należy usunąć Kuronia z podręczników szkolnych, odparł: - Nie, tak samo jak Szczęsnego Potockiego czy Janusza Radziwiłła nie należy usuwać z podręczników historii.
Sprawa zaczęła już żyć własnym życiem, komentatorzy powoli odrywają się od rzeczywistości i w polemicznym ferworze szybując wysoko ponad rzeczywistość faktów dokonanych.
Otóż wbrew opiniom niektórych nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Giertych zarzucił Kuroniowi zdradę (to takie słowo, którego znaczenie nie do końca pojmuje Igor Janke). Nie jest ważne czy Szczęsny Potockie rzeczywiście był zdrajcą i czy Janusz Radziwiłł chciał ratować resztki Litwy paktując z Karolem Gustawem. Ważne jest, że w powszechnej opinii te postacie uosabiają zdradę. Giertych odwołał się do symboli, symboli jak najbardziej czytelnych dla każdego, kto choćby obejrzał „Potop” Jerzego Hoffmana. Absolwent historii jakim jest Roman Giertych, doskonale zdawał sobie sprawę z tego do kogo Kuroń jest porównywany, a w zestawieniu z „ja twierdzę coś gorszego” oraz „było zdradą ideałów” zamiar wskazania na Kuronia jako zdrajcy jest ewidentny.
Drugim mitem jaki zaczyna się panoszyć jest wyrwany z uzasadnienia wyroku zwrot „ kult Jacka Kuronia”, który to kult ma kneblować wolność wypowiedzi w Polsce. Tymczasem jak podaje gazeta.pl całe uzasadnienie brzmiało:
Roman Giertych, zarzucając Jackowi Kuroniowi udział w zdradzie narodowej i przyrównując go do innych zdrajców ojczyzny, naruszył prawo rodziny do kultywowania pamięci po zmarłym, bo nie udowodnił swych oskarżeń.
Prof. Zoll (wymieniam go z pełną premedytacją i na osobistą odpowiedzialność) komentując społeczne poparcie dla surowych kar, zauważył że gdy owa kara ma dotyczyć kogoś nam bliskiego, to na gwałt stajemy się liberalnymi „zwolennikami karania”. Podobnie jest z owym kultem. Teraz wielu krzyczy o jakimś kulcie, ale gdyby tylko ktoś publicznie wyzwał ich przodka od zdrajców, sprzedawczyków, lokajów itp., to nasi krzykacze pierwsi by gnali do prawnika aby ten stosowny pozew sporządził. Po prostu nikt nie lubi gdy się znieważa jego przodków. Jest taka kapitalna scena w filmie Formana „Skandalis ta Larry Flynt” gdzie Larry mówi, skoro prawo broni takich łajdaków jak ja, to będzie też chronić takich porządnych ludzi jak wy. Oczywiście Kuroń żadnym łajdakiem nie był, ale idea Larrego odnosi się także do jego sprawy. Coś co chroni przed znieważeniem ojca Macieja Kuronia, ochronić może też waszego ojca. Warto chyba o tym pamiętać.
Ostatnia najważniejsza kwestia to pytanie w jaki sposób Giertych ma udowodnić zdradę Kuronia i w jaki sposób owe dowody mają być przez sąd zweryfikowane. Aby odpowiedzieć na to pytanie należałoby się odwołać do funkcji jaką pełni prawo do ochrony kultu zmarłego. Otóż oczywistą konotacją, jest fakt, że Jacek Kuroń sam bronić się nie może. Musi to robić ktoś inny. Oczywiście kultywowanie pamięci po zmarłym nie jest występowaniem w imieniu zmarłego, ale w praktyce do tego właśnie się sprowadza. Mój ojciec bronić się juz nie może, ja musze to zrobić za niego- słyszymy często z ust dzieci „zniesławionego”. Temu prawu przeciwstawiane jest inne prawo, prawo do wolności wypowiedzi, a zwłaszcza prawo do swobodnej oceny historycznej danej postaci. I tu należy się zastanowić czy gdyby Kuroń żył, to za słowa Romana Giertycha „Pan jest zdrajcą Panie Kuroń” obecny szef MEN zapłaciłby przegraną w sądzie. Śmiem twierdzić, że jak najbardziej. Jeżeli niepoparty żadną uwagą zarzut zdrady nie jest zniesławieniem, to co nim jest? I w tym miejscu dochodzimy do smutnego stwierdzenia, Okazuje się bowiem, że gdyby przyjąć punkt widzenia przeciwników w.w. orzeczenia to w momencie śmierci Jacka Kuronia rygoryzm prawny zostaje zluzowany na tyle, iż słowo „Pan jest zdrajca„ przestaje być krępowane przez niebezpieczeństwo zniesławienia i przemienia się w ocenę historyczną. Innymi słowy wczoraj za to Giertych by płacił sute odszkodowanie, dziś kwalifikowane ma być jako prawnie chroniona wolność historycznej oceny. W momencie śmierci twoje dobre imię się gwałtownie dewaluuję, tylko dlatego, że nie możesz się sam bronić. Czyż nie jest to trochę sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i zwykłą logiką.
Czy skoro uczestnictwo w sprawie osoby zniesławionej w ułatwia postępowanie, to czy trudności spowodowane jego niezawinioną „nieobecnością” nie powinny działać na jego korzyść.Innymi słowy, skoro ktoś nie może się już bronić to czy zarzuty pod jego adresem nie powinny być oceniane bardziej rygorystycznie niż w przypadkuzniesławienia. Warto zauważyć sprawę zasadniczą w tym uzasadnieniu. Otóż Giertych nie przedstawił żadnego dowodu na to, że Kuroń jest zdrajcą. Nie było tu żadnego wnioskowania, żadnych dowodów. Okrągły stół to zdrajca i Kuroń to zdrajca, koniec kropka. Jaki to miałby być dowód, ktoś spyta. Jakikolwiek odpowiem. Nie musi sąd się z tymi dowodami zgadzać ( w ogóle tego nie bada), ale jakiś ślad dowodzenia wskazany być musi.
Tylko bowiem po owym śladzie można spróbować wskazać niezwykle płynną granicę między obrazą a oceną. Gdyby tej granicy nie było, to każdego po śmierci można by było dowolnie obrażać kryjąc się pod płaszczykiem historycznej swobody wypowiedzi.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka