galopujący major galopujący major
139
BLOG

Salonowe urodziny

galopujący major galopujący major Kultura Obserwuj notkę 30

Salonową imprezę rozpocząłem szukając z moją kochaną małżonką klubu Societe. Oczywiście zapomniałem numeru, więc pierwszy raz klub minęliśmy, ale za to pozwiedzaliśmy niemal „łódzkie klimaty” Starego Mokotowa.

Ale w końcu znalazłem i idę, sam idę, żona mówi baw się dobrze tylko nie pij za dużo i bądź grzeczny. No to idę i myślę (grzeczny major, bądź grzeczny). Mijając paprotki widzę dwóch karków jak przy wejściu bawią się komóreczkami. Myślę sobie, ale karkom ktoś  prezent zrobił z tymi komóreczkami, teraz zamiast  całą noc drapać się po … i szukać jelenia do obicia, mogą sobie ze swoimi tipsowmymi królewnami po-smsować .

Na szczęście tuż obok widzę Jankesów i śmiało wchodzę do Societe okupowanego przez Salon. Klub całkiem  fajny, w kremowo-wenge-bordowym stylu, duże przestrzenie, elegancki bar, słowem lepiej niż standard  (no i mają podobno sushi, więc może trzeba dać cynk Dornowi). Odkładam płaszcz w samobsługowej szatni i ruszam na prawicowy Mordor.

Pierwszy Azrael już wali browca, myślę sobie będzie ciekawie, Jacek Ka  ziom z salonu, potem kejow (od paliw), a za nim jest Marian Zmyślony. Marian, Marian, Marian mój stały polemista dusza salonu, no i kibic piłkarski słowem ktoś, kto ma respekt z obu stron salonu, co w  salonie świadczy o szacunku największym. Gadka szmatka, kurcze cieszę się jak dziecko gdy zobaczyłem Mariana, do baru po napój ( ja wodę), potem do stolika. Marian jak zaczął opowiadać o swoich wyjazdach z  Polonią, to żel mi się na głowie zjeżył i tym bardziej widzę, że w razie jakiejkolwiek rozróby chciałbym mieć ten posąg salonowej kultury tuż przy swoim boku. Marian zwinął się po meczu, choć zatrzymywałem, ale przyjdzie jeszcze czas aby przy dobrej wódeczce w Bielsko Białej mógł przekonać mnie do potrzeby lustracji. No i Marian jakimś cudem miał mój numer telefonu, ponoć od mojej żony, co jest dziwne, ale cóż, życie bywa pełne niespodzianek.

Potem zjawił się Jan Rokita wychłeptał kilka litrów wody z sokiem (bałem się, że dla mnie nie starczy) i zaczął przemawiać. Mówił ciekawie choć momentami trochę  nie kapowałem, zwłaszcza jak Ziggi zadawał pytanie przez bagatela 3 minuty, to trudno  było  zapamiętać o co chodzi. Sam też zadałem pytanie (czy możliwy jest powrót do III RP-  odpowiedź nie, na pewno nie jest), ale najpierw dzielnie o mikrofon walczyła Ufka. Z takimi kobietami Naród nasz wielki i wszechpotężny nie ma prawa zginąć. No i zamieniłem kilka słów z desteratem, który mimo iż Gdynia się rozbudowuje, przybył i pogadaliśmy o Barcelonie. Generalnie rozmowa z Rokitą ciekawa, choć Azrael coś tam przerywał (wiadomo pijana lewica nie zna świętości).

Tuż przed meczem witam się z Bazakiem i Lubelskim, ustronną i Rybitzkim no i Krzysiem Leskiem krzycząc cześć Krzysiu. Ten zaś wytrzeszcza oczy. Myślę sobie co jest i wrzeszczę nie poznajesz, a ten jak to nie poznaje, jak poznaje i jeszcze z oczu mu taka bije do mnie pretensja, że aż się skurczyłem i pobladłem. No nie załatwił mnie jak profesorre Sadurski, ale Krzysztofa po prostu chyba zbyt głośno zaatakowałem moim, co by tu dużo nie mówić, prawdziwym barytonem (zobaczysz red. Leski, jak na karaoke śpiewam Stachurskiego i Laskowskiego to wtedy nie ma przebacz)  

No i zaczął się mecz, podczas meczu rozkminianie rynku  prawniczego z Washko (pzdr dla przeziębionej żony) i z Piotrem, którego miałem nie pamiętać, a pamiętałem, co mile nas obu chyba zaskoczyło. Tymczasem nasi dostają pierwszą bramkę w plecy, a my kibice (kibicowały też Panie i z czerwonych: Janek Pospieszalski) w szoku. W przerwie woda z Marianem (choć Marian wody raczej nie pił), poznałem też Aleksandra Siemszako, dellilah (następnym razem musimy dłużej pogadać, może na karaoke?), jackmala (respect), kriskula i jego bardzo ładną drugą połowę (też musimy pogadać dłużej). A także Eumenesa i jego drugą połowę równie ładną, która chciała osobiście mnie poznać, za co z miejsca zdobyła u mnie mega plusa. No i jest prawniczką  a jak wiadomo ja prawników i prawniczki (żona chyba tego nie czyta) zawsze bardzo lubiłem.

Potem mały myk po sali, tu się całuje jakaś para (heteroseksualna) , tu głośne śmiechy, tu Azrael pije piwko i nie on jeden, tu Rokita oblężeniu, a ustronna zdjęła już buty, tylko ten Gniewomir siedzi przy kompie (ale widać miał dyżur na SG). Był też Budyń z koszulką Armii, Paweł Bravo i Krzysztof Kłopotowski.

Obok Pana  Krzysztofa stoi elegancka jak zawsze Joanna Lichocka, która mnie nawet pamięta, bo jej się wpisałem, że jest moją ulubioną prawicową publicystką. Pan Kłopotowski się ulotnił, choć najpierw solidnie podjadał coś tam z tacy, no i ja mogłem sobie spocząć i pogadać o Rzepie, Korwinie, Smeczu (mój ulubiony) i paru innych moich pomysłach na rozwój Rzepy, które mam nadzieje przesympatyczna Pani Joanna przekaże swojemu szefowi.. Przerwa się przedłużała a ja udałem się na rozmowę z  dystyngowanym Francuzem, Panem Tomaszem Siemieńskim do którego mówiłem Panie Piotrze, Panie Piotrze, bo ja zawsze wszystko przekręcam. Ale potem pogrzebałem się już całkowicie mówiąc o tym, że kadencja Sarkozego to 7 lat i w końcu zamilknąłem, bo myślę po  co dalej robić z siebie idiotę. Ale pod koniec imprezy Panu Piotrowi wyjaśniłem związki między masturbacją a historią angielskiej piłki nożnej, więc może na swój sposób błysnąłem.

Poznałem Steffa i Annę Mieszczanek, która również chciała mnie poznać, po czym w drodze do WC minął mnie martinez, który stwierdził, że może i jestem sympatyczny, ale po moich postach tego nie widać. Zresztą później martinez spytał ile mam lat, a ja że 26 na co, że on  33 i pamięta kolejki. Myślę sobie chyba  nie chodzi o roller coster tylko co ja mam z tym wspólnego? No to krzyczę, że ja nie jestem komunistą, na co on , że nie wierzy no i w sumie na takie dictum to nie wiem  co miałem powiedzieć. Ostatnią bramkę Ebiego na żywo widziałem, a po meczu gdy sposobiłem się wreszcie aby nacieszyć się ustronną i Rybitzkim Janek Pospieszalski zadedykował mi piosenkę, więc poderwałem swoje kopyta i pogalopowałem do Janka.

Pan Jan na żywo świetny, widać świetny showmen, uścisnąłem mu grabie, ale nie pogadaliśmy a szkoda, bo  chęć miałem  dużą, tak jak z Kłopotowskim . Tymczasem dopycham się do Jana Rokity i tłumaczę, że obniżenie czynnego prawa wyborczego do lat 16 musi (powinno?) pociągać za sobą analogiczne obniżenie pełnej zdolności do czynności prawnych, na co Pan Jan po głębokim namyśle powiedział: „Ma Pan rację”. Podłechtany tym komplementem, na skrzydłach idę do ustronnej po czym zaczyna się długa rozmowa na trzy głosy: ja, ustronna i Rybitzky a ja wyrywam od ustronnej przyrzeczenie, że nie da się do końca omamić wrocławskiemu szpiegowi z PiSu i wytrwa przy czerowono różowych barwach. Przechodząca obok Marta Wawrzyn gdy zobaczyła czerwone obcasy ustronnej krzyknęła: śliczne, na co ja znów się zasępiłem i stwierdziłem, że jednak nie rozumiem kobiet.

Do stolika przysiadł się qatryk, którego pomyliłem z queerpolityk i pytałem czy to ten świetny gejowski blog na co qatryk,  że anarchokapitalistyczny, więc  chyba i tak w dechę. Qatryk- zajebisty koleś pośmieliśmy się i poważnie daliśmy do zrozumienia Azraelowi, że ma wytrwać w blogu walczącym i sierpem i młotem urywać kacze kupry. No i na koniec qatryk objaśnił mi na czym polega miłość do idei wolności i takie tam, w sumie  miał duży dar przekonywania. W każdym razie liczę na wypad na miasto już wkrótce, to się dalej pogadamy dlaczego dyktatura watykańska ma swe dobre strony.

Z Ufką i niecnym Romanem pogadaliśmy na poważne tematy służby zdrowia i doświadczenia życiowego. Trzymaj się Roman i bądź silny na pewno wszystko będzie dobrze i pamiętaj o mojej radzie. Sosenka z kolei uścisk ma niesamowity i niesamowicie jest sympatyczna. No i po tym jak ustaliliśmy z Bachą, kochaną Ka i Krzysztofem Leskim karaoke, wpadłem (na własne życzenie) w sidła Sławka Sierakowskiego i jego wyzwolonego stolika Krytyki Politycznej.

Sławek S. już dziś legenda, przekonywał mnie o swoje armii (terakotowej) i o tym jak zawojuje Polskę i przekonywał żebym wpadł w środę na Żakowskiego to dostanę prezent (sic!) Poszedł nawet mały zakładzik, jego rozstrzygnięcia za 5 lat, no i ja przekonywałem, że Żiżkiem się nie zawojuje polskiej duszy, ale Olafem Palme i Skandynawią owszem. Sierakowski przedstawił się jako socjaldemokrata, co mnie bardzo cieszy, ale czy mu się uda? W każdym razie mnie model Skandynawski nie mierzi wiec po trochu, ostrożnie, warunkowo, ale jednak mu kibicuję.

Skoro byłem u Krytyki to poszedłem do Artura Bazaka i Jakuba Lubelskiego. Świetnie mi się rozmawiało  z Arturem, pogadaliśmy dość długo o Krytyce, Polskapresee, Michalskim , Wyborczej, prawicy, lewicy, kulturze. Dołączył się tez Jewropejczyk (wcześniej dałem mu ksywę Roman) i była to jedna z najciekawszych rozmów  wieczoru. Mam nadzieję, że ten ich kwartalnik wypali, bo dobrej publicystyki nigdy za mało.

Powoli zbierałem się do wyjścia jeszcze tylko krótka pogawędka Łysakowskim, z Mikim, Igorem Janke, Ufką i Parakaleinem, któremu dziękuje, że mnie wtajemniczył w prezentowy projekt i który potrafi rozbawić towarzystwo. Do domu wróciłem taxą byłem po 3 i uważam, że zdecydowanie imprezy salonowe to coś wyjątkowego.

Tylko nie mogę sobie przypomnieć nicku salonowicza, który ubrany był w kraciastą koszulę i zamawiał piwko (dał zeta napiwku barmanowi) gdy ja rozmawiałem z Markiem D o sondażach. Tak czy inaczej jego i Marka D gorąco pozdrawiam.     

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura