I ja również przyłączam się słowami pełnymi oburzenia, a nawet plwocin, na jakiś dziwny ostracyzm u imć Igora Janke, który szkodząc szczytnej idei pisma on line, nie dość długo pomysł Free Your Minda trzymał na głównej stronie salonu. I nie chodzi nawet o to, że posty reklamujące/ nawołujące/zachęcające do tekstowiska, kontrowersje.net., blogmedia, czy co tam się jeszcze ulęgło, nie lądowały na stronie głównej. Są idee i są pomysły, jest olbrzym, jest karzeł, jest Bazak naganiający Teologii, jest baner Sakiewicz, to może i FYM sobie trochę powisieć. Chodzi już bardziej o to, że ta skoromna idea, jest FYMa marzeniem, w które to skromne marzenie wejrzeć ma sam kardynał Wyszyński. I to z zaświatów. Ja osobiście skłaniam się do tezy, że Wyszyński nie tyle w internet wejrzy, co nieustannie zagląda, a może nawet i pisze (toyah?), pora więc chyba by nie tylko kardynała do pisma zaprosić, ale może i resztę niebiańskiej ferajny (hop, hop św. Anzelmie… myślę o skrzatach - one istnieją).
Ten skromny kulturowy przełom, tudzież poważna inicjatywa w sensie kulturotwórczym, aczkolwiek unikający bufonady, nawiązywać ma do Wiadomości londyńskich, Kultury czy Kontynentów. I nawiązywać będzie, wszak w Wiadomościach, czy też Kulturze pisał Lechoń, Herling, Herbert a u FYM-a pisać będzie strzalka, menda, i Kazek39. Słowem, naturalna , że tak powiem, kontynuacja. Będzie to również pierwsza taka inicjatywa, bo o innych lewackich inicjatywach nie ma co wspominać, i słusznie. Jak się o czymś nie wspomni, to to nie istnieje, przy dobrym wietrze można by nawet w ogóle o blogach nie mówić, i uznać że inicjatywa FYMa jest pierwszym na świecie blogerskim przedsięwzięciem on line. Tego jednak by było za wiele, gdyż była już taka inicjatywy i to w formie książkowej. W odpowiedzi Krytyce Politycznej mam propozycje chłopaki - grzmiał jeden białoskóry bloger i takiego zasadził Sierakowskiemu bobu (bobku?), że ten aż dziś otwiera Instytut Badawczy. A Bronek Wildstein co rusz, swą obecnością go uwiarygadnia. Zresztą idea FYM-a karmić się ma pomysłami najlepszych, a więc nie mogła i zabraknąć pomysłu Stasia Michalkiewicza, co to żebraninę, znaczy uprzejme prośby o datki, na stronie organizuje. Będzie więc i patent na ściąganie kasy, choć o czyjeś kasie pisać to obrzydlistwo, no chyba, że to kasa wyborców Obamy (lewactwo pozdrawia brata wyrusa). A że idee pochodzić mają od najlepszych, toteż znalazła się nawet myśl okołogazetwoyborcza, czyli, że nic więc się nie poradzi na to, że ludzie walą drzwiami i oknami, a czytelnicy sami wiedzą co jest dobre, a co nie, słowem rację ma Gazeta Wyborcza, że te 400 tys. nakładu najlepiej świadczy o jakości ich pracy.
I tylko w całej tej inicjatywie, której kibicuje całym swym sercem, a nawet otrzewną , brakuje mi blogera Rybitzkiego. A więc kogoś, kto swym pisaniem, jest dla siebie, już nie tylko ułanem, ale także sierpniowym stoczniowcem. Choć patrząc na to na jaki, pisząc bloga, się Rybitzki zdobywa heroizm, z powodzeniem bym go nazwał powstańcem warszawskim, a kto wie, być może nawet Rymkiewiczem w okopach Woli.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka