Jego Eminencja Rzecznik Praw Obywatelskich – Pan Janusz Kochanowski jest człowiekiem wielu talentów i zajęć. Ostatnio, zdaje się, że kolęduję (bo i czas to na kolędowanie) po ludziachi rozdaje jakieś elegancko wydane ksiązki. Książki, dodajmy, wydane za pieniądze podatników. Widać ktoś to musi robić po prywatyzacji Empiku. W wolnych chwilach, zajmuje się Pan Rzecznik tym, do czego jest powołany, to znaczy prawami obywatelskimi, ale nie jest to chyba ulubiona forma jego aktywności. I trudno się dziwić - instytucja Rzecznika, a konkretnie Ombudsmana, to wynalazek szwedzki, a więc od początku, (tj. momentu poczęcia) skażony stalino-femino marksizmem.
Ale, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma (jak mawiają kibice Realu), toteż Pan Rzecznik wnioski śle do Trybunału, co by nam świat naprawić. Choć świat naprawiać ma ponoć tylko lewica. Złożył więc Pan Rzecznik wniosek do Trybunału w sprawie niekonstytucyjnego obowiązku przymusowej przynależności do korporacjach zawodowych. Powodem oburzenia Pana Rzecznika jest przymuszanie wykształconych Polaków, do bycia członkiem i to członkiem nie byle jakim, bo członkiem samorządu zawodowego. A przecież art. 58 Konstytucji gwarantuje wolność zrzeszania się. Podstawą tych niecnych praktyk jest ponoć opaczne rozumienie przez ustawodawcę (i korporacje) art. 17 Konstytucji. Zgodnie z tym, jakże ważkim, przepisem:
1. W drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony.
2. W drodze ustawy można tworzyć również inne rodzaje samorządu. Samorządy te nie mogą naruszać wolności wykonywania zawodu ani ograniczać wolności podejmowania działalności gospodarczej.
Warto więc wziąć na tapetę ów art. 17, przy czym wziąć go na tapetę raczej literalnie, niż funkcjonalnie, bo przecież tzw. wykładnia funkcjonalna (celowościowa) z racji pewnej, filipińskiej choroby, ówczesnego ustawodawcy, jest raczej niemożliwa. Takowo i dotychczasowe orzecznictwo sądowe nie powinno nas wiązać, jakie mamy sądy i komu one służą – wiadomo. No chyba, że akurat idzie o uwalnianie do zarzutów kibiców Legii, wówczas sądy są jak ta lala i należy im ufać.
Rozdziela więc Konstytucja samorząd na dwa rodzaje, przy czym tylko przy drugim z nich ustanowiono, iż samorządy te nie mogą naruszać wolności wykonywania zawodu ani ograniczać wolności podejmowania działalności gospodarczej. Zdaniem niektórych (profesora Sarneckiego) tym samym wskazano, iż samorząd zawodowy zawodów zaufania publicznego wolność tę może naruszać. Na to Pan Rzecznik twierdzi, że tak nie jest, bo taka wykładnia narusza istotę praw
i wolności jednostki, w szczególności wolności zrzeszaniasię. Trzeba przyznać, że argument to tak jasny i precyzyjny (i światły), że nie pozostawia sędziom żadnego pola manewru. Rację Rzecznika z pewnością uznają. A jak nie uznają to znaczy, że są stronniczy. I wydają polityczne wyroki.
Stanowi też Konstytucja, że można tworzyć samorządy zawodowe, czyli że ich tworzyć nie trzeba. A jak nie trzeba, to i Sejm (np. Sejm marszałka Dorna) mógł samorząd zlikwidować. I to nie przez zmianę konstytucji, ale zaledwie w drodze ustawy. Jeżeli jednak ustawodawca utworzy samorządy zawodowe (ten, o którym mowa w ust. 1) to będą to samorządy reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego. A więc dany samorząd wypowiada się publicznie na temat danego zawodów, jeżeli trzeba uczestniczy w procesie legislacyjnym i tym podobne. Jakie zawody należą do zawodów zaufania społecznego, do końca nie wiadomo. Niektórzy twierdzą, że tylko te, o których wyraźnie tak stanowi ustawa regulująca konkretny zawód, (czyli rzecznik patentowy tak, a adwokat już nie,) a inni, że wynika to z całości nadanych samorządowi uprawnień. Na szczęście Pan Rzecznik uspokaja twierdząc, iż dla obligatoryjnej przynależności do samorządu nie ma to znaczenia. Ratuje więc nas Pan Janusz, choć mógłby niektóre zawody, z gorsetu zawodu zaufania publicznego, próbować uwolnić. I spokojnie przytaczać zapis o wolności wykonywania zawodu. Możemy się więc teraz skupić na ostatnim fragmencie przepisu, tj. postanowienia, iż samorządy zawodowe to samorządy sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony.
Abstrahując więc od tego czy rację ma Sarnecki, czy Pan Rzecznik ze swą istotą praw, z przepisu wprost niejako wynika, iż dany samorząd sprawuje ową pieczę nie nad należytym wykonywaniem swych zadań przez członków samorządu, ale w ogóle na należytym wykonywaniem danego zawodu. Bez względu na to czy ktoś jest jego członkiem. Nie ma więc w tym przepisie obowiązku bycia członkiem korporacji, ale to nie znaczy, że jej nie należy się słuchać. Nie trzeba wykupywać składek, ale to nie znaczy, że samorząd, do którego nie należymy nie może nam wlepić jakieś kary. Jakie to kary, to kwestia dyskusyjna, być może za wysokie (jak sądzi Rzecznik), ale samo karanie nie-członka korporacji, da się jak najbardziej literalnie z tego przepisu wywieść.
Sam Pan Rzecznik, bynajmniej nie odwołuje się od totalitarno-lewakicje (oksymoron?) zasady, że samorząd powinien ingerować w wykonywanie zawodu. Opisując czym jest sprawowanie pieczy, powołuje się przy tym na konstytucyjną zasadę pomocniczości. Działanie państwa – pisze Pan Rzecznik - z jednej strony może być efektywnie zastąpione przez strukturę samorządową, a więc bliższą obywatelowi, a z drugiej strony jednostka nie jest w stanie samodzielnie podejmować efektywnych działań w tym zakresie. Wraz z utworzeniem samorządu dla danego zawodu zaufania publicznego następuje przekazanie jego członkom wykonywania pewnych zadań o charakterze publicznym.
Ale mało tego, Pan Rzecznik niejako wprost pisze Stąd dla sprawowania pieczy nie jest konieczna obligatoryjna przynależność do korporacji, gdyż przekazanie pewnego zakresu władztwa publicznego, które to przekazanie następuje w drodze ustawy i na podstawie wyraźnej dyspozycji konstytucyjnej, ma w tym sensie skutek erga omnes - wobec wszystkich osób wykonujących dany zawód zaufania publicznego, a nie wobec będących członkami korporacji.
Żeby więc w pełni docenić zapał Pana Rzecznika warto nie tylko podkreślić, że Pan Rzecznik nie tylko porzucił argument o ustawowej wzmiance o zawodzie zaufania publicznego, ale także wprost oświadczył, iż piecza polega na trzymaniu za pysk albo przez państwo, albo samorząd.
I nie ma do tego ucieczki. Możesz być więc i adwokatem, tudzież architektem i samorząd omijać szerokim łukiem, ale samorząd i tak cię władztwem swym sponiewiera. A jeżeli jakimś cudem się wymigasz, to i tak na końcu cię dopadnie państwo. I tylko dziwić się należy miłośnikom wolności, co tak z czynów Rzecznika się cieszą i klaszczą w łapki. Wszak skoro aż tak im zależy, a sprawa jest aż tak oczywista, to aż tak uwielbiani politycy, powinni tą sprawę, zwykłym ustawodawstwem, już dawno załatwić
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka