Marek Migalski to intelektualista niepokorny, Doda to artystka, Kasia Cichopek aktorka, a Łukasz Warzecha to specjalista od globalnego ocieplenia. Dobrze, że bracia Rosjanie zrobili nam tę klasową rewolucję, bo gdzie byśmy dziś byli bez naszych profesjonalistów? Ale Pan Marek jest nie tylko intelektualistą niepokornym, ale jest także, jak pisze Bronisław Wildstein: jednym z bardziej obiecujących polskich politologów. I słusznie, bardzo obiecujący jest Pan Marek. Na przykład wtedy, gdy pisze jak Wildstein. A że piszę tak często, toteż i często obiecujący być musi. Nie jest to co prawda jeszcze ten poziom „bycia obiecującym” co socjolog wsi, dr Joanna Fedyszak- Radziejowska (ostatnio specjalistka od gazu ziemnego), ale z pewnością coś a la Jadwiga Staniszkis. Pani Jadwiga, dla sympatyków PiS, też była obiecująca, ale do czasu. I to bynajmniej nie do czasu, gdy, nie udało się jej trafić, bodajże z żadną polityczną prognozą, ale gdy prognozy te były obiektywne, wyważone i naukowe. Słowem, gdy Pani profesor rozumiała historyczne mechanizmy dziejowe i wiedziała dlaczego Jarosław Kaczyński jest politykiem wybitnym – jak wymodlił to ostatnio bloger Ajatoyah.
Teraz szansę na bycie nie tylko bardzo obiecującym, ale w ogóle najbardziej obiecującym, ma doktor Migalski. Pierwszy krok już uczynił, a właściwie uczyniono za niego. Pan Marek został bowiem męczennikiem. Kilka polskich uniwersytetów nie chce otworzyć mu przewodu habilitacyjnego. Rzecz jasna, jak zawsze w takich przypadkach, Radzie Wydziału idzie o dobro, prawdę i piękno, a więc o to, że Pan Marek był nielojalny. Ostatnio tak nielojalny był, bodajże Michnik w stosunku do Rywina, tudzież Renata Beger do posła Lipińskiego. Straszny grzech ta nielojalność, zawsze wszyscy na nielojalnych kolegów krzyczą. Teraz „skrzyczeli” nielojalnego Migalskiego. W końcu naukowcy wychowani w duchu nauk polskiego Kościoła, muszą naśladować Komisję Historyczną biskupa Głódzia. Katolik musi słuchać swoich biskupów – mówił poseł Poncyliusz. No więc i posłuchali, nawet jeśli nie każdy z nich jest wierzący.
Ale ten złoty wpis w CV Pana Marka może wywołać pewne niesnaski. Do tej pory pierwszym świętym był prof. Zybertowicz, Migalski się niebezpiecznie zbliża do podium, a jest jeszcze Pani Gęsicka i minister Ziobro. Słowem tłok, jak na Łubiance. Musi więc Pan Marek się starać, i pisać bardziej obiecująco. Bo jak nie, to Pan prezes umiejscowi go na froncie, w którym są mordercy Popiełuszki. Choć z drugiej strony, chyba nie ma się co bać tego prezesowego ostracyzmu. Wszak jak napisał dziś niezawodny Piotr Semka Środowisko, które salon nazwał watahą publicystów IV RP, bardzo rzadko rozgrzesza Kaczyńskich z ich wyskoków. Racja bardzo rzadko, a właściwie to w ogóle. O czym przekonała się małpa w czerwonym, sprostytuowani prawnicy i liberalna żuleria, co to stoi, razem z pustakiem Tuskiem tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka