Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek
1094
BLOG

Polska i Litwa – wobec zagrożenia potrzebna jest jedność

Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Wiele wskazuje na to, że konflikty między Polską a Litwą są polityczną kalkulacją, prawdopodobnie inspirowaną ze wschodu. 

Widzenie wzajemnych stosunków Polski i Litwy często pozostaje pod wpływem urazów i fobii po obu stronach. Jest zjawiskiem dość naturalnym, że mniejsza grupa narodowościowa ma obawy przed większą. Na ile jednak to zjawisko ma uzasadnienie w stosunkach między nami a naszym północnym sąsiadem, szczególnie dziś, wobec wspólnego zagrożenia od wschodu?

Aktualna polityka wewnętrzna Litwy niekorzystnie odbija się na sytuacji polskiej ludności na Wileńszczyźnie. Widać to wyraźnie w nierozwiązanych problemach pisowni polskich nazwisk, jak i braku postępów w zwrocie ziemi Polakom w rejonie Wilna. Samopoczucie mniejszości narodowej w danym kraju jest najlepszym sprawdzianem stanu demokracji tego kraju, wpływającym na jego międzynarodową ocenę i pozycję. Dlaczego więc państwo litewskie podejmuje decyzje i działania przeciw interesom polskiej mniejszości? Wiele wskazuje na to, że powstające konflikty są wytworem politycznych kalkulacji litewskich elit rządzących. Można by się zastanowić, na ile jest on podsycany przez wspólnego sąsiada?

Stopień różnic w interpretacji wspólnej historii obu narodów jest tak znaczny, że szokuje i nakazuje wręcz stworzenie przez oba państwa płaszczyzny racjonalnej dyskusji. Skrajny nacjonalizm litewski uważa, że nasza wspólna państwowość była dla Litwy zgubną, poczynając od unii w Krewie w 1385 roku, do wspólnej tragedii powstań narodowych w XVIII i XIX wiekach. Konstytucja 3 Maja 1791 roku całkowicie starła Litwę z mapy Europy i sprowadziła ją do roli polskiej prowincji.

To widzenie historii idzie dalej. Jagiełło (Jogajła) to zdrajca, który np. pod Grunwaldem (Żalgiris) zdążył wysłuchać kilku mszy, kiedy to Witold (Vytautas) rozgromił Krzyżaków. To polska magnateria i szlachta uniemożliwiły koronację Witolda na króla Litwy w Łucku w 1429 roku, przechwytując koronę wiezioną z Zachodu przez terytorium Polski.

Szowinista litewski sięga daleko: na Białoruś, Ukrainę, a nawet nazwa wsi Sudwa (30 km na południe od Olsztyna ma świadczyć o litewskości tych ziem (Jaćwierz, Sudowia). Nawet w Królewcu też jest historyczny przyczółek, a wybitny filozof niemiecki Emanuel Kant był… Litwinem. Nie wspomnę już o pochodzeniu Mickiewicza, Kościuszki, Narutowicza, ba – nawet wobec Józefa Piłsudskiego (Ginet) występuje swoista schizofrenia w ocenie przynależności narodowej Marszałka. W tym ujęciu wawelskie królewskie groby zasiedlają w zdecydowanej większości… Litwini.

Polak nieraz się żachnie, słysząc takie oceny historii. Są w niej jednak również fakty, które raniły poczucie godności narodowej Litwinów. Dla skrajnych polityków litewskich stają się one uzasadnieniem równie skrajnych ocen i działań. 

W historii obu narodów następowała polonizacja szlachty i litewskich elit intelektualnych. Przejmowały one kulturę i język bardziej rozwiniętego sąsiada w sposób naturalny. Litewskie dwory i pałace mówiły po polsku. Noblista Czesław Miłosz nie znał litewskiego, bo był to język warstwy chłopskiej. Kiedy w ostatnich latach swego życia uczyć się zaczął tego języka, zapytany: „Po co?”, odrzekł żartobliwie: „Bo być może w niebie mówią po litewsku”. Nie zapominał o Szetejniach na Litwie, o rodzinnych stronach „gdzie wschodzi słońce i kędy zapada”. Wilno wspominał z rozrzewnieniem, lecz w rozmowach z Tomaszem Venclową celowo używał nazwy „Vilnius”, bowiem jak stwierdził „nie należy zasmucać brata swego”.

Jednak w ostatnim okresie swego życia najlepiej czuł się w Krakowie. Z tego miejsca określał Litwę jako „ojczyznę, która do mnie nie należy” i w tym sensie mówił, że jest Litwinem piszącym po polsku. Wystarczyło to do skandalicznych kłótni skrajnych środowisk w sprawie pogrzebu Noblisty, przerwanych dopiero listem papieża Jana Pawła II. Obu poetów nacjonalistyczne środowiska odsądzały od patriotyzmu: na Litwie Venclowę uważa się za polonofila, w Polsce Miłosza wręcz za „zdrajcę”. Nie pierwszy to raz, oby ostatni, śmierć W i e l k i e g o  Polaka wywołała agresję ludzi małych. 

W okresach największej potęgi Polska nigdy nie kolonizowała sąsiednich obszarów. Nie dostrzegała jednak rozwijającego się poczucia odrębności tak Litwinów, jak i Ukraińców.

Roman Dmowski na konferencji pokojowej w 1919 roku żądał, by Polsce przydzielić południową część Prus Wschodnich, a część północno-wschodnią zamieszkałą przez ludność litewską wcielić do Litwy i wraz z Litwą… połączyć z państwem polskim. Federalistyczne koncepcje Antoniego Sujowskiego i Józefa Piłsudskiego nie wzbudziły zrozumienia wśród Litwinów, a „Odezwa do mieszkańców byłego Księstwa Litewskiego” ogłoszona w Wilnie 22 kwietnia 1919 roku wręcz okazała się politycznym niewypałem, odrzuconym przez Litwinów. Zajęcie Wilna i Wileńszczyzny nie było główną przyczyną antypolskiego kursu Litwy kowieńskiej. W dużym stopniu oddziaływali na politykę Kowna Niemcy z sąsiedniego Königsberga (Królewca), wspierając aspiracje litewskie, ale wyłącznie pod kątem własnych interesów. Niemieckie wojska okupacyjne po pierwszej wojnie światowej przedłużały swą obecność na Suwalszczyźnie, co skutkowało później atakiem wojsk litewskich na te tereny w okresie dla Polski szczególnie trudnym, podczas wojny polsko- bolszewickiej.

Można by mnożyć podobne fakty historyczne, choć były i inne. Kiedy w 1923 roku powstał w Niemczech Związek Mniejszości Narodowych, przystąpili doń Litwini wbrew woli Kowna zabraniającego współpracy z Polakami. Wspólny trudny los na obczyźnie łączył obie nacje ponad tymi zakazami. Podobne sympatie odnotować można było po roku 1945, kiedy oba narody odczuły uciążliwość uzależnienia od ZSRR. W dowcipie z tego okresu Litwin uważał, że w Polsce jest lepiej: „w jednym obozie (socjalistycznym) żyjemy, ale wasz barak jest weselszy”. Już wtedy udawało się podejmować wspólne działania ponad granicami i podziałami. W 1974 roku nawiązałem z Białegostoku współpracę z redakcją kowieńską Telewizji Litewskiej (wówczas Litwa należała do ZSRR). Wymienialiśmy materiały filmowe omijając Moskwę, poza jej cenzurą. Później ci litewscy koledzy: redaktor Vidas Maciulis i operator filmowy Stasis Dargis pokazali światu relację z ataku OMON-u na wieżę telewizyjną w Wilnie. 

Jest wiele płaszczyzn, które łącza oba narody: wspólna historia (choć zawiera bolesne doświadczenia), wspólnota wiary i jej trwanie mimo zagrożenia przez wieki, z jednej strony przez protestantyzm niemiecki i szwedzki, z drugiej przez bardzo zaborcze prawosławie.  Znaczenie ma fakt, że polski katolicyzm nigdy nie miał charakteru wynaradawiającego. Obecność Polaków na Litwie jest wynikiem  p o k o j o w y c h   procesów historycznych (epizod Żeligowskiego należy rozpatrywać odrębnie, nie jest on jednoznaczny). Oba nasze narody mogą przyjaźnie współistnieć w Unii Europejskiej.

Mimo tych argumentów antypolonizm litewskich elit politycznych może trwać długo. Wpływ na polsko-litewskie stosunki będą wywierać działania innych naszych sąsiadów. Musimy sobie zdawać sprawę, że nie będą one korzystne dla Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka