Kilka lat temu i Donald Tusk, i Bogdan Zdrojewski wzywali do niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Dziś podporządkowane im środki masowego przekazu emitują brzmiące coraz groźniej żądania, by opłaty te wnosić.
Telewizja publiczna na świecie
Publiczne telewizje prywatyzowano i na wiele sposobów reformowano w niejednym kraju. Na ostateczną likwidację takiego medium zdecydowano się jednak bodaj tylko w Nowej Zelandii.
Przywoływany przez propagandę III RP najczęściej przykład RFN, w którym regularnie abonament wnosi ponad 90% widzów, jest bardzo nietrafny. Tradycją zachodnioniemieckiej publicznej TV jest konsekwentna służba racji stanu, budowaniu społeczeństwa obywatelskiego oraz polityki historycznej tego państwa. Z takimi celami utożsamia się większość widzów w Niemczech. Zdecydowana też większość postrzega emitowane wiadomości i komentarze jako rzeczywisty przekaz informacyjny, a nie propagandowy.
„Trzydzieści lat, historii szmat”
Polska jest jednym z trzech krajów, których telewizja ma najdłuższą historię. W 1938 roku emisje eksperymentalnej stacji TV Warszawa dystansowały telewizje innych krajów, które jednak w przeciwieństwie do Polski – bez żenady szczycą się swoim początkiem, datującym się w okresie międzywojennym.
Właściciele PRL-u zawsze stali jednak na stanowisku, że to dopiero za ich sprawą Polacy zyskali szansę kontaktu z dobrami cywilizacji. TVP obchodziła więc swoje trzydziestolecie dopiero w roku 1986. Z tej okazji na antenie emitowana była piosenka zaczynająca się od słów „trzydzieści lat, historii szmat…”. Czyżby nikt z zatrudnionych w TVP nie był w stanie zauważyć dwuznaczności zawartej w tym tekście? „Rocznicowa piosenka” zniknęła z anteny dopiero po kilku dniach, być może w następstwie artykułu opublikowanego na łamach podziemnego pisma „Solidarność Walcząca”. Komentując tekst piosenki, autor wyraził dla TVP uznanie za emisję treści tak autorefleksyjnych i samokrytycznych.
Najbliższe zaplecze nomenklatury
Słowa „Trzydzieści lat, historii szmat” miliony widzów przyjęły z zaskoczeniem, ale zrozumiały je jednoznacznie. Nikt przecież nie jest w stanie zaprzeczyć, że od samego swojego zarania TVP stała się pierwszym narzędziem propagandy oraz wielkim zagłębiem lukratywnych posad dla ludzi najściślej związanych z komunistycznym reżimem.
Stanowiska de facto fikcyjne, a opłacane królewskimi honorariami to norma, której zmienić nie potrafiły żadne reformy.
W 1989 roku TVP, dysponująca wówczas dwoma kanałami emitującymi po kilkanaście godzin programów, w dużej części złożonych z powtórek, zatrudniała blisko 10 tys. ludzi. W jej skład wchodziły oddziały regionalne, czasem zatrudniające 400 osób i produkujące 30 minut programu dziennie. Wypłaty rzędu „sto tysięcy na rękę”, o których płatnicy abonamentów dowiadują się dziś z wychodzących na światło dzienne przecieków, także wtedy nie należały do rzadkości.
Zielone światło dla tandety, czerwone dla wartości
Nie jest przypadkiem, że w TVP najwięcej zarabiają osoby wnoszące do jej działalności najmniej wartościowy wkład. Od zarania instytucję tę wypełniali ludzie najściślej związani z władzą – często najbliżsi krewni członków KC PZPR czy wyższej kadry oficerskiej LWP. Trudno też wskazać instytucję w podobnym stopniu nasyconą agentami SB i innych służb PRL-u.
Tak, jak za Gomułki i Jaruzelskiego, tak i w III RP wszystko, co najbardziej wartościowe w Telewizji Polskiej, powstaje w największym trudzie i najczęściej – za najmniejsze pieniądze.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych powstało np. wiele spektakli Teatru Telewizji, często o wysokiej jakości artystycznej, z pierwszorzędnymi kreacjami. Wynagrodzenie aktorów i reżyserów często stanowiło jednak jedynie ułamek pensji płaconych nie bardzo wiadomo za co tym, których funkcjonowanie w TVP uzasadniały wyłącznie bliskie relacje z właścicielami PRL-u. Często brakowało pieniędzy na przyzwoitą scenografię. Na premie dla ignorantów, których kwalifikacje ograniczały się do partyjnej czy rodzinnej przynależności – nigdy.
Od tamtych czasów wiele się nie zmieniło. Filmy nadawane w TVP Historia powstają często niemal za grosze, dzięki mrówczej pracy, pasji, powołaniu. Równocześnie dziennikarzom służącym za tuby propagandowe władz nie skąpi się miesięcznego wynagrodzenia o rozmiarze przekraczającym czasem koszt produkcji całego filmu dokumentalnego.
Kulturalne dno
W Generalnej Guberni okupant hitlerowski nie tylko pozwalał, ale nawet popierał ukazywanie się niektórych gazet. Należały do nich takie, których treść mogła powodować moralną degradację odbiorców. Pisma te oczerniały przeszłość Polski, propagowały aborcję (pod rządami Hitlera w pełni Polakom dostępną), zachęcały do rozwiązłości, pijaństwa, obsceny.
Jakimi to treściami coraz częściej raczy nas „publiczna” TV? Przy okazji Święta Niepodległości przedstawiciel młodej lewicy stwierdza, że powrót Polski na mapę w roku 1918 był dla świata pracy bardzo niekorzystny. Najbardziej propagowanymi filmami okazują się te, które żołnierzy AK przedstawiają jako wykolejeńców, a Polaków czasu wojny – jako sprawców zagłady Żydów. Z programu TVP Kultura poznajemy listę dobrodziejstw, jakie przyniósł ludzkości komunizm.
TVP Kultura nie zapomina oczywiście o promowaniu najsłuszniejszej literatury. Od kiedy więc Manuela Gretkowska opublikowała powieść o zakonnicy kradnącej hostię, by włożyć ją sobie do pochwy, awansowała do roli pierwszej damy salonów III RP.
Płać abonament!
Niektórzy szermują dziś w Polsce argumentem o konieczności „ratowania publicznych mediów”. Media publiczne są potrzebne. Czy jednak rzeczywiście mamy jeszcze z takimi do czynienia? Czy mamy co ratować?
TVP to dziś w wielkiej części bezmiar materiałów jednoznacznie propagandowych. Codziennie ważne fakty z życia kraju są całkowicie pomijane lub przeinaczane i zakłamywane. Prawdziwa dyskusja o sprawach Polski – spychana jest na margines, lub nie ma jej wcale. Zamiast rzeczywistych wartości mamy do czynienia z kreowaniem celebrytów, co trudno ocenić inaczej, niż jako działanie na rzecz odmóżdżenia odbiorców. Miejsce programów służących krzewieniu wiedzy, formowaniu postaw i wrażliwości zajmują kolejne wytwory w rodzaju „Tańca z Głąbami”. Programy rzetelne i nieobrażające inteligencji widza stanowią wyjątki potwierdzające regułę.
Przyjrzyjmy się pełnemu spectrum oferty telewizji podającej się za publiczną i zastanówmy się, kim mogą być kreatorzy podobnego przekazu.
W najlepszym razie dojdziemy do wniosku, że to po prostu ludzie nieodpowiedzialni. Być może jednak bliższy prawdy byłby pogląd, że to jednak ludzie złej woli.
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka