Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska
1592
BLOG

Jerzy Jachowicz - Wydeptany trakt antylustracyjny

Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska Polityka Obserwuj notkę 4

Marian Jurczyk, szef „Solidarności 80”, słynny przywódca sierpniowych strajków 1980 roku w Szczecinie, Małgorzata Niezabitowska, rzecznik prasowy pierwszego „solidarnościowego” premiera Tadeusza Mazowieckiego, Maciej Kozłowski, były wiceminister spraw zagranicznych i były ambasador Polski w Izraelu, Irena Dziedzic, wielka diva telewizji PRL – wszyscy oni zaprzeczali, że byli tajnymi współpracownikami tajnych służb w okresie komunizmu, w czasie zniewolenia polskiego społeczeństwa.

 

Każda z tych osób po 1990 roku łapała się wszelkich metod, byle wymigać się od swoich związków ze Służbą Bezpieczeństwa. To dobry i skuteczny sposób na uzyskanie pożądanych rezultatów. Tym bardziej że spotyka się zwykle z nadzwyczajną pobłażliwością i amatorszczyzną polskich sądów lustracyjnych. Tłumaczenia jak z kabaretowych skeczów uznawane są przez sądy z całą powagą za wiarygodne.

 

Bajeczki dla sędziów

Małgorzata Niezabitowska, która jako agent SB przyjęła pseudonim „Nowak”, przekonywała, że wcale nie podpisywała swoich meldunków tym pseudonimem. Twierdziła w sądzie, że na początku lat 80. kontaktowała się z Janem Nowakiem-Jeziorańskim. Toteż, kiedy leżała przed nią na stole jakaś kartka, machinalnie gryzmoliła na niej nazwisko słynnego polskiego kuriera w czasach II wojny światowej. I sąd uwierzył w tę dziecinną bajeczkę.

Irena Dziedzic w swoim procesie również wykazała się sprytem rodem z przedszkola. Sąd, chcąc przekonać się, czy to podsądna własnoręcznym podpisem potwierdzała odbiór pieniędzy od funkcjonariuszy SB, zażądał, żeby na potrzeby grafologicznych badań złożyła podpis słowem „kwituję”. Dziedzic odmówiła napisania tego słowa zwykłym pismem, jakie widniało na dokumentach SB. Słynna telewizyjna gwiazda czasów PRL uzasadniała swą odmowę tym, że od 50. lat używa tylko dużych liter drukowanych, a ponadto nie chce, aby brzydki charakter zwykłego pisma demaskował jej osobowość. Kiedy sąd okazał dokumenty potwierdzające jej współpracę, stwierdziła, że SB łatwo było preparować i podpisywać jej nazwiskiem, bo rozdała dziesiątki tysięcy autografów. Nie tylko nigdy nie współpracowała ze służbami – twierdziła w sądzie – ale dziś już może ujawnić, że to służby chciały ją zniszczyć. Takim właśnie sposobem została uwolniona od zarzutu agenturalnej współpracy z SB.

 

Spotkania towarzyskie

Tym dobrze wydeptanym traktem podąża obecny białostocki poseł SLD Eugeniusz Czykwin.Gdyby nie ten proces, trwający bodajże od ośmiu lat, człowiek byłby w ogóle nieznany.Może nawet w szeregach postkomunistycznej lewicy. Postać to o tyle ciekawa, że ten poseł Czykwin, zaangażowany działacz polskiej i białostockiej lewicy jest jednocześnie człowiekiem głęboko wierzącym od czasów PRL.

Był w tamtych czasach etatowym działaczem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego. Właśnie w biurze Stowarzyszenia odbywał swoje tajemne schadzki z funkcjonariuszem SB, który potwierdził to przed sądem. Jednak nie była to żadna współpraca, lecz zapewne interesujące towarzyskie spotkania, obfitujące w opowieści o chrześcijaństwie, przeplatane z przypowieściami o przyjaznej postawie funkcjonariuszy SB wobec działaczy nielegalnej, podziemnej „Solidarności” i organizowanych przez nich manifestacjach przeciw totalitarnym rządom generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka.

 

Człowiek uczuciowy

Piękne pseudonimy miał poseł Czykwin, nie taki pospolity jak Małgorzata Niezabitowska. Esbek zwracał się – można teoretycznie założyć do pana posła tak mniej więcej: – Drogi „Wilhelmie”, dowiedziałeś się, gdzie jest drukarnia i kto ją obsługuje? Innym razem, koledzy z SB posła Czykwina – ładnie to się tak po latach wypierać znajomości? – nazywali go Izydorem, a więc imieniem, do którego przywiązane naturalne cechy posła Czykwina. – Bardzo przedsiębiorczy, pilny, staranny, lubi studia klasyczne i języki obce. Jest błyskotliwy, nieraz uszczypliwy, ale bez domieszki okrucieństwa. Jest uczuciowy, czasem nawet nadmiernie. To miłość do partii.

Martwi mnie wrodzona cecha Izydora, jaką jest łakomstwo. Ostatnio wpływa to na jego wygląd. Jeżeli jednak wygra proces i nie zostanie uznany za lustracyjnego kłamcę, a na to się zapowiada, wróci na łono swej partii niczym po liftingu.

 

Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka