Jeden z przegranych kandydatów na senatora z ramienia PiS tłumaczył dzisiaj, że istnieje procedura sprawdzenia czy dobrze policzono wyniki wyborów przez złożenie stosownego protestu w tej sprawie.
To dobrze pokazuje linię propagandy obozu władzy uzasadniającej dlaczego ich ludzie mają teraz ponownie przeliczyć głosy w okręgach senackich w których przegrali, a gdzie przewaga była stosunkowo niewielka, bo a nuż źle zakwalifikowano głosy nieważne, których było więcej niż ta przewaga.
Czyli mają dokonać tego przeliczenia tylko z powodu, że być może komisje wyborcze się pomyliły, ale jest to na dobrą sprawę powód do przeliczenia głosów we wszystkich okręgach i to nie tylko nieważnych, ale i pozostałych, bo a nuż i je niewłaściwie zakwalifikowano!?
By tego uniknąć ustawodawca specjalnie nakazał składającym protesty wyborcze podanie przyczyny, która mogłaby wypaczyć wynik wyborów, tak jak opozycyjny blok senacki wskazuje w przypadku Jeleniej Góry że jest to horrendalny błąd PKW przy wydrukowaniu loga Lewica przy rozłamowym kandydacie, w przypadku Pabianic wydrukowanie przy kandydacie KO dwóch kratek, w tym jednej ukazujących symbol ugrupowania, a w przypadku Łomży fakt, że Kornel Morawiecki umarł za późno i PiS już nie miał prawa wyznaczyć nowego kandydata, który notabene zwyciężył.
Dlatego Schetyna ma rację domagając się obserwatorów międzynarodowych do tego nowego dziwacznie uzasadnionego liczenia, bo jak tu, w takim razie, PiSu nie podejrzewać o chęć twórczego ( bo w Unii Europejskiej ) zastosowania mądrości wujka Józka - nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy.
