Cykl Felietonów Krótkich dedykowany jest osobnikom aspirującym do warstwy inteligencji, ograniczającym poznanie do czytania nagłówków, komentarzy do komentarzy, pierwszych akapitów informacji z Wikipedii oraz treści sensacyjnych, byle nawet do przesady zwięzłych oraz posługującym się w swojej wyobraźni o Ziemi globusem płaskim, podświadomie kojarzonym z frisbee, latającym spodkiem lub logo BMW.
Liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, uczestnicząca w warszawskim spotkaniu europejskich partii o profilach narodowych i konserwatywnych, udzieliła wywiadu ,,Rzeczpospolitej”, w którym stwierdziła, że Ukraina leży w… rosyjskiej strefie wpływów. Szkoda, że prowadzący wywiad nie zapytał francuskiej polityk, w czyjej strefie wpływów leży jej zdaniem Polska, bo mogłoby to rzucić nowe światło na temat przyszłości Unii Europejskiej i roli jaką zamierzają odgrywać w niej już oficjalnie Niemcy, czego notabene dotyczyło spotkanie.
Można tylko westchnąć z ulgą, że na warszawskie obrady nie doleciał lider Ligi Północnej Matteo Salvini, lubiący pokazywać się w podkoszulce z Putinem. Byłoby to znakomitym uzupełnieniem słów francuskiej liderki, którego, niestety, Jarosław Kaczyński jako organizator spotkania mógłby nie przeżyć.
Tak więc jeszcze w niedzielę ogłoszony propagandowy sukces Warsaw Summit, jak w polskich mediach z racji ubóstwa rodzimego języka nazwano warszawski zjazd szefów europejskich partii prawicowych, już w poniedziałek, mówiąc krótko, poszedł się czochrać z powodu jednego, nota bene kontrolowanego, dyplomatycznego pruknięcia francuskiej konserwatystki.