Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1831
BLOG

Czyżby zwyczajny faszyzm...

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Dęta medialnie przez cały poniedziałek sprawa polskich faszystów z organizacji Duma i Nowoczesność, tak naprawdę wydaje się być prosta jak budowa cepa i nie wymaga długich, a już zwłaszcza niezliczonych komentarzy, w których więcej gadulstwa niż treści. Mówię tak licząc na to, że przeważająca część z Was reprezentuje przecież środowiska inteligenckie, które za sprawą komunistów zostały oświecone i nobilitowane w trybie nagłym, niemal z potrzeby chwili, czyli podobnie jak strzępy wiedzy przyswajanej przez Was ad hoc z Wikipedii w celu prowadzenia bardzo mądrych dyskusji. A to z kolei oznacza, nie owijając w bawełnę, że wywodzicie się, dobrzy ludzie, z warstw mających przez wieki genealogiczny kontakt z cepem na co dzień. No a żeby Wasz rodowód nie wydał się zbyty krótki, to i z wołami pędzonymi po zżętym zbożu. To zaś powoduje, głownie zaś pomieniony cep, że kwestia zrozumienia tego, co powiem, nie powinna nastręczać Wam jakichkolwiek problemów.

         Sprawę nagłośnioną przez TVN należy rozpatrywać w dwóch możliwych aspektach: jako prowokację albo jednostkowy przykład zdziczałego ogłupienia, które - nie tak jak ogłupienie normalne, które odnosi się do przynajmniej połowy obywateli tego biednego kraju – dotknęło zaledwie iście śladowy margines społeczeństwa. Mam nadzieję, bo nawet taki sobie idiota - nieszczególny choć już w jakimś stopniu też szkodliwy - nie obchodziłby urodzin kreatury odpowiedzialnej za śmierć 6 milionów swoich rodaków i kompletne zniszczenie infrastruktury państwa. Zatem ten, kto czci taką osobę, jest nie tylko umysłowo niekompletny, ale i moralnie wyklucza się ze społeczności, w której żyje. O ile więc faszysta-narodowiec powinien być resocjalizowany w kamieniołomach, to już faszysta-prohitlerowiec, a na domiar ekstremalnego zidiocenia również polski narodowiec, nie zasługuje nawet na korzystanie z okresu ochronnego i wsparcia ze strony organizacji reprezentujących antyłowieckie fobie.

Całe więc szczęście, że podła choć niezaraźliwa ideologia polskich nazi, będąca absurdalnie eklektycznym połączeniem doktryny narodowosocjalistycznej zbrodni przeciwko ludzkości z ideą prawicowego ekstremizmu wyznawanego w imię dobra państwa, jako nietrzymająca się kupy dotyka tylko jednostki. A zatem cała sprawa, choć niepotrzebnie nagłośniona w kraju i już, niestety, mająca międzynarodowy wydźwięk, nie jest jednak niebezpieczna dla państwa i społeczeństwa, które nie przejawia, tak jak weimarskie Niemcy, jakichkolwiek przesłanek dla szerokiej akceptacji ideologicznego zła. Czyli tak samo, jak nie należy z powodu pojedynczego bąka, sprezentowanego przez jednego z gości bywalcom restauracji, robić z niej pobojowiska bitwy pod Ypres.

Jeśli więc wyniki śledztwa wykażą, że jest tak, jak to opisałem, wtedy bez medialnej wrzawy należy ludzi zamknąć w schowku na kilka lat, i tyle. Po prostu nie ma sprawy, tak jak w związku z faktem popełnienia brutalnego morderstwa nie należy od razu przejawiać obaw jakie towarzyszą spokojnym ludziom w kraju dotkniętym patologią przestępczości, w tym falą popełnianych zbrodni.

         Natomiast jeśli okaże się, że medialne zamieszanie jest sprytnie zorganizowaną prowokacją na rzecz eksponowanego na Zachodzie obrazu Polski jako kraju przygotowywanego ideologicznie i politycznie do przejścia na tory faszystowskiej dyktatury, wtedy należy zbadać kto brał w tym udział. Czy tylko osoby odgrywające przed kamerą faszystów, czy może również podające się za niezależnych reporterów. I ukarać.

A wtedy, dobrzy ludzie, to nie na temat polskiego faszyzmu musi przetoczyć się dyskusja - zarówno przez media, jak i internetowe fora. Dyskusja, w której członkowie rządu robią szopę, gotowi ,,iść po nich”, jak kiedyś niejaki Sienkiewicz Bartłomiej, natomiast zwykli zjadacze chleba, choć wątpię, by czytali Erenburga, na wzór Lejzorka Rojtszwańca publicznie zapewniają o swojej lojalności wobec pryncypiów niezbywalnej demokracji, notabene narzuconej z Berlina.

Jednak co w tej sprawie wydaje się być i śmieszne, i tragiczne zarazem, to fakt, że choć w Polsce konstytucyjnie zabronione jest na równi propagowanie treści faszystowskich i komunistycznych, przecież właśnie owa konstytucja, jak na ironię, powstała za rządów byłego komunistycznego aparatczyka. I nie był to przypadek, bo jego koledzy, często czołowi działacze partii bolszewickiej i jawni agenci Moskwy, zarządzali w jej imieniu tym biednym krajem przed, a kto wie czy i nie po zmianie systemu. Dlaczego więc z jednej strony aresztuje się kilku debili, którzy w leśnych ostępach odprawiali swoje faszystowskie obrzędy, uważając ich działalność za szkodliwą dla państwa, a z drugiej strony zapewnia się całkowitą jawność i swobodę polityczną kreaturom dawnego systemu, działającym rzekomo dla dobra kraju?

Powiedzcie więc, dobrzy ludzie, w jakim ostatecznie systemie wartości żyjemy i czy kierujące naszymi działaniami pryncypia mają jakieś osadzenie w logice i moralności?  I to jest temat do dyskusji, a nie przelewanie z pustego w próżne o polskiej swaście.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka