Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1772
BLOG

Odpstryknąć pół Morawieckiego

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 108

        Kiedy z wolna mijają echa sprawy ,,taśm Morawieckiego”, a politykom PiS krepujące wydarzenie przestało odbijać się propagandową czkawką manipulacji powtarzanych na co dzień w mediach, ja pozwolę sobie raz jeszcze do niej wrócić. Przy czym rzecz będzie o tym, do czego można się posunąć, robiąc ludziom przysłowiową wodę z mózgu, oczywiście przyjąwszy wielce karkołomne założenie, że procesy myślowe nadal są atrybutem większej części naszego społeczeństwa.

         Ale do rzeczy. W trakcie wybuchu skandalu lub dokładniej - odgrzanego po latach w przedwyborczym rondlu kotleta, serwowanego w formie rzekomej afery, usłyszałem zadziwiającą wprost opinię, która do ocen polityków wprowadza nową jakość. Jej autorką jest Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu wPolityce/pl, która w programie ,,Salon Dziennikarski” prezentowanym w stacji TVP Info powiedziała, co następuje:

         Nie umniejszamy wagi taśm. Chodzi o to, że te zapisy mówią nam wiele o politykach PO. Tutaj mamy do czynienia z nagraniem Morawieckiego jako osoby prywatnej, przedstawiciela świata biznesu. Nie był premierem, nie dysponował mieniem publicznym i nie zawierał deali, dzięki którym, mógł poprawić swoją sytuację.

         Cenna myśl, no i te deale to istny rodzynek językowy w ustach pani redaktor. Wróćmy jednak do treści. Oto Morawiecki został podzielony na okres przed i po objęciu urzędu premiera, przy czym to co działo się z nim przed, musi być wykreślone z jego dossier jako materiał, który absolutnie go nie charakteryzuje i nie wpływa na ocenę działań podejmowanych w roli szefa rządu.

        Hm, no może, może, ale jest z tym jeden problem – nie charakteryzuje go jako premiera, ale wciąż dokumentuje jego cechy jako człowieka. Bo przecież za propagandowo-urzędniczą maską, którą oferują nam media, kryje się właśnie konkretny osobnik, przemieszczający się przez życie prywatne i zawodowe wraz z bagażem swojej moralności, wiedzy, doświadczeń, manier, wrażliwości społecznej, poglądów politycznych i innych duchowych oraz intelektualnych identyfikatorów, składających się na logo wszystkiego, co sobą przedstawia. Czyli również tego, czego możemy się po nim spodziewać w służbowych i pozaoficjalnych odsłonach.

        Oczywiście treści, które Morawiecki wyraża prywatnie, nie muszą się przekładać na jego profesjonalne dokonania. Tak właśnie, jak bijące z nagrań cynizm i znieczulica społeczna oraz jego znana wcześniej bardzo krytyczna postawa wobec programu 500+ i innych świadczeń socjalnych nie przełożyły się na ich blokowanie lub likwidację. Jednak nie zapominajmy, że Morawiecki przyjął stanowisko pisowskiego ministra finansów a później szefa rządu z prezesowego nadania, razem z dobrodziejstwem inwentarza. A to oznacza, że działał w narzuconych sobie warunkach partyjnego programu społecznego i ekonomicznego, z którym PiS szedł do wyborów, a z którym on ideowo miał mało wspólnego. Mało albo nawet nic. Znaczy karierowicz? Cóż, odstawmy na bok smakołyki całkiem zasadnych domysłów, a tu, kontynuując, dodajmy tylko, że nawet jako szef rządu Morawiecki nie może nic zmienić w programowych założeniach, o ile nie uzyska zgody ,,góry”.

        Pozostaje tylko pytanie, czy jeśli nie daj Boże problemy prezesa z kolanem zamienią się na problemy z sercem, to objąwszy oprócz steru państwa również ster partii wraz ze schedą wodzowskiego zamordyzmu poprzednika i zaraz po wykończeniu wewnętrznej opozycji, nieskrępowany już Morawiecki nie zechce powoli wrócić do dawnych koncepcji na politykę ekonomiczną i społeczną? No na przykład do takich, jak te z nagrania:

    (    …) My nie wiemy, ale być może zakończy się to dobrze, jeżeli my ludzie, we the people, prawda, a już zwłaszcza we the people w Niemczech czy w Hiszpanii, we Francji, musimy obniżyć nasze oczekiwania. Bo jak obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, się da zreperować. Będziemy zapier*** i rowy, ku*** kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy zadowoleni. Będziemy (…) wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć emerytury. Mniejsze oczekiwania.

        Nie sugerujmy się tylko furmańsko barwnym sposobem przekazu myśli przez pana Mateusza, bo Jarosław Kaczyński, któremu zawsze tak bardzo przeszkadzały wulgaryzmy, szczególnie w ustach jego politycznych przeciwników, tym razem kwituje całą sprawę mianem ,,używania męskich słów”, co można potraktować jako godny pożałowani eufemizm i przykład wybiórczej moralności zarazem. Zwłaszcza gdy jest użyty przez osobę, która - sadząc już tylko po kolorze skóry - nie może być potomkiem Kalego.

         Zajmowanie się propagandą bywa niekiedy profesją bardzo niebezpieczną, a w wykonaniu niektórych osób przypominającą wręcz przysłowiową zabawę małpy brzytwą. I coś takiego funduje nam właśnie Marzena Nykiel oraz te osoby, które tłumacząc Morawieckiego z nagrań, dzieliły jego życiorys niczym wędkarz zbyt długą dżdżownicę - jednym pstryknięciem paznokci. Od tej pory liczy się tylko ta połówka na haczyku, tłusta i gibka, prezentująca rybom swe kulinarne walory, tak jak retuszowany Morawiecki, który już po odcięciu swojej brzydszej części życiorysu ma tylko pięknie prezentować się Polakom.

         Ciekawe czy równą wyrozumiałość okazywała Nykiel Iwonie Śledzińskiej-Katarasińskiej, od lat polityk PO, znanej z antysemickich artykułów z czasów Marca, lub Donaldowi Tuskowi, który zanim został premierem pisał o ,,polskości jako nienormalności”.

        Nie jestem pewny, czy gdyby głupota mogła latać, Marzena Nykiel szybowałaby w przestworzach, ale wiem jedno – gdyby zakłamanie i bezczelność dziennikarska miały skrzydła, fruwałaby niczym jaskółka.

        Ba, już fruwa.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka