
bardzo, bardzo mi przykro
Uwielbiam muzykę Wojciecha Kilara od niepamiętnych czasów, czyli od pamiętnego "Krzesanego", który to utwór słuchałem bardzo dawno temu z tzw. longplaya, a było to mniej więcej w okresie królowania Led Zeppelin i początków mojej fascynacji jazzem. A mimo wszytko już wtedy ten "Krzesany" mnie trafił i tak już pozostało. Olbrzymie wrażenie również zrobił na mnie krótki utwór na chór a capella zatytułowany Agnus Dei, a wykonany przez chór z Estonii i nagrany w jednym z tamtejszych kościołów. Boskie. Niestety tu w Polsce nie mam tej płyty.
Piękną notkę o Kilarze napisała dzisiaj Wiesława, za co jej jeszcze raz tutaj dziękuję i polecam:
Wojciech Kilar. Ślązak ze Lwowa
Panie Wojciechu, dziękuję
Inne tematy w dziale Kultura