Przedwczesna i niejasna śmierć jest dla artysty źródłem „wiecznego życia”, którego dożywając starości nie wszyscy mogą dostąpić.
Artyści uznani dzisiaj za „kultowych”, musieli jednak już za życia wyróżnić się poprzez zrobienie czegoś niezwykle zauważalnego i ważnego, co wywierało mocny wpływ na odbiorców, fanów, zwolenników, miłośników... Zgon Michaela Jacksona przysłoni śmierć zmarłej w tym samym dniu w wyniku ciężkiej choroby gwiazdy „Aniołków Charliego” Farrah Fawcett.
James Dean zagrał główne role tylko w trzech filmach (m.in. „Buntownik bez powodu” oraz „Na wchód od Edenu”). Dziś mógłby być nieco zapomnianym aktorem. Jestem przekonany, że nikt nie pamiętałby dzisiaj o Ritchie Valens’ie, popularyzatorze „La bamby”, gwiazdy rock’n’rolla z lat 50-tych.Elvis Presley, Zbigniew Cybulski, Brian Jones (The Roling Stones), Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison, John Lennon, Ryszar Riedel, Kurt Cobain.
Ogromna popularność za życia w krótkim czasie może stracić na znaczeniu. Niespodziewana śmierć (Michale Jackson planował powrót na scenę i wielką trasę koncertową) powoduje to, że o artyście wiedzą także ci, którzy nie byli dotąd zainteresowani jego twórczością. Zjawisko to dotyczy także polityki. Gdyby nie dramatyczna śmierć, to nazwisko Gabriela Narutowicza nie funkcjonowałoby w powszechnej świadomości. To samo dotyczy zmarłej, naturalnie lecz znacznie przedwcześnie, żony prezydenta Argentyny Evity Perón czy zastrzelonego premiera Szwecji Olofa Palmego.
Należy jednak zaznaczyć, że tak naprawdę wszyscy zmarli powyżej, swojej śmierci nie planowali i nie chcieli. Nawet jeśli to były samobójstwa, były to raczej głosy rozpaczy. A zdecydowana większość aktorów, pisarzy, malarzy czy muzyków zyskało sławę dożywając starości.
Inne tematy w dziale Kultura