GPS GPS
859
BLOG

Żeglarze nie kradną!

GPS GPS Rozmaitości Obserwuj notkę 28
Dlaczego jedne rzeczy są kradzione, a inne nie? Dlaczego w jednym miejscu łatwiej można być okradzionym, a w innym trudniej? Opiszę swoje doświadczenia w tych kwestiach i proszę o komentarze...


Otóż w latach osiemdziesiątych zeszłego stulecia, za pierwszej komuny i stanu wojennego, byłem harcerzem drużyny wodnej. Mieliśmy nad Zalewem Zegrzyńskim szalandę (taki rodzaj barki) przy ujściu Rządzy i obok na bojkach trzymaliśmy nasze łódki: Omegi i Gammy (takie laminatowe Omegi). Przyjeżdżaliśmy pływać na weekendy, a na tydzień musieliśmy zostawiać łódki na bojkach. Musieliśmy z łódek zdejmować wszystko, by nic nie zginęło - chowaliśmy to do szalandy i zamykaliśmy na solidną kłódkę. Czasem jak się zapomnieliśmy, albo nam się nie chciało (bo był potem problem z zakładaniem), to zostawialiśmy fały niezdjęte – często na następny weekend ich nie było. Kradzieże były wtedy nagminne, nawet fałów, których raczej nie dawało się sprzedać - może złodzieje używali ich potem jako sznurek na bieliznę?
Natomiast od jakichś 20 lat, czyli już w czasie drugiej komuny, mam kolejne łódki kabinowe, które trzymam na Mazurach. Na Mazurach jest podobno bardzo duże bezrobocie i bieda. Łódki są wielokroć droższe niż te harcerskie Omegi i mają w środku wiele wartościowego sprzętu - żagle, liny, śpiwory, naczynia kuchenne, butle z gazem, silnik. Łódki trzymałem głownie w trzech portach: U Faryja w Rucianym, w LOK-u nad Niegocinem w Giżycku, a teraz w Niedźwiedzim Rogu na Śniardwach. Łódki są teoretycznie strzeżone, ale jak przyjeżdżam to nigdy nikt o nic nie pyta - swobodnie wjeżdżam, wypływam, wracam, wyjeżdżam bez żadnej kontroli, sprawdzania itd... Czasem czarteruję łódkę znajomym - też przyjeżdżają, pływają i nikt się ich o nic nie pyta. Żagli i lin nie chowam do środka - wszystko zostaje przez cały tydzień na pokładzie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się by cokolwiek zginęło. Prawie wszystkie łódki, które widzę w porcie mają zostawione żagle, szoty i fały na pokładzie. Mam wielu znajomych posiadających łódki i też im nic nie ginie.
Jakiś czas temu słyszałem o pladze kradzieży silników - podobno złodzieje podpływają w nocy do łódki ze śpiącą załogą małym pontonikiem, odczepiają silnik i go topią - a potem wracają czymś większym, gdy okradzieni odpłyną. Mnie, ani żadnemu znajomemu, się to nie zdarzyło. Ale raczej wszyscy przytwierdzają silnik kłódką.
W każdym razie kradzieże na łódkach są dużą rzadkością. Podejrzewam, że te kradzieże silników zdarzyły się tylko kilka razy i to wystarczyło, by opisała to prasa żeglarska, bo się to rzadko zdarza, więc była to sensacja.
Z kolei znam wielu ludzi, którzy mają mniejsze lub większe domki letniskowe na działkach za miastem, czy domki w ogródkach działkowych w mieście, nawet w centrum. Kradzieże są w takich miejscach nagminne, w zasadzie nie można nic cenniejszego zostawić - kradną nawet krzesła, garnki, sztućce itd. By mieć jakieś użytkowe sprzęty dłuższy czas, trzeba zadbać by były stare i zniszczone.
Tak też jest na Mazurach - stoją domki letniskowe, które są permanentnie okradane. Ale obok są porty, w których wszystkie łódki stoją praktycznie otwarte z żaglami i linami zwiniętymi na pokładzie, a do portów wjazd jest swobodny bez żadnej kontroli - i od wody i od lądu. Dodatkowo użytkownicy łódek to zbieranina ludzi z całej Polski o różnym statusie finansowym - są ekskluzywne drogie łodzie i są stare krypy, które ludzie sobie sami budują i remontują niewielkim kosztem. Pływają też przygodne osoby czarterujące łodzie, bez żadnych doświadczeń żeglarskich, są obozy studenckie, harcerskie itd... - bywają tu ludzie z wszelkich możliwych grup społecznych w Polsce.
Jak zatem wytłumaczyć ten fenomen braku kradzieży i bezpieczeństwa żeglarskiego na Mazurach? Tym, że złodzieje na wakacjach odpoczywają od złodziejstwa?, tym, że miejscowym zależy na turystach i dlatego nie kradną?, tym, że jak ktoś jest żeglarzem, nawet okazjonalnym, to nie kradnie?, tym, że używany sprzęt żeglarski trudno sprzedać? A może tym, że Polacy są uczciwi, a w Polsce jest bezpiecznie?
 
Grzegorz GPS Świderski

następny odcinek -> Śruba

Szczerość kapciowego <- poprzednia notka

następna notka -> Co powinno być zakazane

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości