Przeczytałem taką wiadomość: Łupi nas na mandatach, a fotoradary ubezpiecza za 190 tys zł!
Tłumaczę to, co jest w tej wiadomości szokujące. Otóż chodzi o to, że państwo polskie posiada fotoradary. Wszystkie fotoradary. Nie ma żadnych prywatnych fotoradarów w Polsce, bo żaden człowiek, czy firma, czegoś takiego nie potrzebuje. Wszystkie fotoradary w Polsce są państwowe, mają jednego właściciela.
Niestety są wandale, którzy te fotoradary niszczą. Naprawa tych zniszczeń kosztuje. A zatem urzędnicy państwowi wpadli na pomysł, by te fotoradary ubezpieczyć od tych zniszczeń! No i teraz koszty zniszczeń pokrywa ubezpieczalnia.
Głupie, nie? Już sam ten fakt świadczy o tym, że to jest jakiś przekręt, że to musi być korupcja. No bo z ekonomicznego punktu widzenia nie ma kompletnie sensu ubezpieczenie czegoś, czego ma się bardzo dużo, a już zupełnie bez sensu jest ubezpieczanie urządzeń, których się jest jedynym właścicielem!
Gdybym był właścicielem wszystkich samochodów w Polsce to kompletnie bez sensu byłoby ich ubezpieczanie, bo suma składek ubezpieczeniowych musiałaby być wyższa niż suma wypłat za szkody. To chyba oczywiste. A gdyby jednak suma wypłat odszkodowania okazała się wyższa, bo nagle z jakiegoś powodu ilość wypadków by wzrosła, to ubezpieczalnia by zbankrutowała, więc i tak by się to nie opłacało.
Widać, że już sam fakt zawarcia transakcji ubezpieczenia wszystkich fotoradarów przez jedynego właściciela jest przejawem przestępstwa urzędników, którzy o tym zdecydowali, jest działaniem na szkodę swojej firmy, jest jawnym, oczywistym i bezspornym dowodem na to, że to musi być przekręt. Ale nikt nie reaguje! Żadne biuro antykorupcyjne nie interweniuje!
Polska to dzikie państwo! Rządzą nami cwaniacy, a wybierają ich idioci.
