Przegonili mnie z mównicy - oświadczył Kaczyński na konferencji prasowej zorganizowanej po mdłym, nijakim, nieprzygotowanym wystąpieniu, którego celem miało być przekonanie posłów aby zagłosowali przeciw rządowi Tuska.
Kaczyński sam zdał sobie sprawę jak słabo wypadł i jak bolesna dla niego była riposta premiera, bo przecież to było głównym powodem konferencji.
I tak w ciągu godziny przegrał dwie bitwy. Pierwszą na sali sejmowej. Drugą - organizując konferencję, która nie była przecież żadną dogrywką; Premier raz powiedział swoje i zajął się innymi sprawami, Prezes poleciał do dziennikarzy wyżalić się i nadrobić uprzednią merytoryczną mizerię. Duży błąd taktyczny desymetryzujący relację.
Jednak najbardziej znamienne co się dzieje w głowie Kaczyńskiego i w jakiej jest psychofizycznej kondycji widać po wygłoszonym: Przegonili mnie z mównicy. Wcześniej, chcąc skrytykować ministrów Tuska zacytował kogoś madrego jak to język jest wyrazem myśli.
Przegonili mnie z mównicy - wyrazem jakich myśli jest ten język? Przywódcy? Męża stanu? Tego który ma wizję, siły i determinację poprowadzenia swojej formacji do zwycięstwa? Który równy jest Tuskowi, ba o wiele lepszy?
Czy może to język osoby zmęczonej, zrezygnowanej, bez wiary w sukces, z nadwrężanym przez siedem lat poczuciem wartości. Tak długo bezsilnie przyglądać się Tuskowi - Numerowi Jeden, kreatorowi polityki wewnętrzej i zagranicznej i tylko wykrzywiać usta ze złości, bo niewiele więcej mógł. Trudna to próba, a dokładając wiek nie dziwota, że w Prezesie widać zniechęcenie i bezsił.
No i to oświadczenie, że będąc premierem nie potrafił nawet wyegzekwować smaku posiłków w zakładowej stołówce? Ajwaj, Panie Premierze, naprawdę przekraczało to Pańskie i zespołu możliwości?
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura