Góral z Krakowa Góral z Krakowa
2840
BLOG

Przepowiadam sukces partii Gowina

Góral z Krakowa Góral z Krakowa Polityka Obserwuj notkę 43

 
Janina Paradowska, dziennikarka, którą bezsprzecznie zaliczyć można do grona generalicji mainstreamowych mediów, pokusiła się o prognozę polityczną na następny rok. Jest to prognoza skażona – co oczywiste – życzeniowym myśleniem i jeszcze czymś, co cechuje wielu generałów, którzy zwykli gotować się do już rozegranej wojny. Paradowska po prostu nie widzi co się w polskiej polityce święci. Ale oddajmy jej głos:
 
„Krajobraz przed rokiem następnym, rozpoczynającym kolejną wyborczą sekwencję staje się coraz ciekawszy. Być może dominacja dwóch partii zostanie przełamana, samotnym liderem będzie PiS z niezmiennie tym samym kłopotem braku zdolności koalicyjnej, a następnie będą dwie partie PO i SLD z mniej więcej równymi szansami na zajęcie drugiego miejsca, a to już miejsce, z którego można będzie startować do funkcji premiera.”
 
No tak, myśleniem życzeniowym p. Janiny jest, by władza wpadła w ręce Leszka Millera. Jakiż piękny byłby wtedy świat! Starzy znajomi z czasów PRL-u i ich dzieci nie tylko uniknęliby publicznego ostracyzmu, ale wręcz dobili się honorów należnych tym, którzy przez pięćdziesiąt lat budowali socjalizm z ludzką twarzą.  Pomóc Leszkowi Millerowi w rządzeniu musiałaby skruszona PO. To również miła wizja – bo przecież całe TOK FM ma już dość popierania tego „dupka” (określenie szanownej małżonki) Tuska.
 
Zarysowana przez Paradowską konstrukcja ma także jeszcze jeden walor: Skazuje 30-sto procentowy elektorat Prawa i Sprawiedliwości na bycie przysłowiowym Ciemnogrodem, po którym ujeżdżać będzie można do woli przez następne lata. Są liczni? Nie szkodzi. Na salony ich się nie wpuści. Mogą sobie co najwyżej pomanifestować na ulicy – byle grzecznie.
 
Skoro jest i ma być tak pięknie, musiała Paradowska kompletnie zignorować w swojej analizie powstanie nowej siły na polskiej scenie, która właśnie się rodzi i znana była dotychczas jako Godzina dla Polski. Jarosława Gowina, Pawła Kowala i Przemysława Wiplera Paradowska w swojej układance w ogóle nie dostrzega, mimo że wypowiada się na kilka dni przed ukonstytuowaniem się ich ruchu. Spróbujmy więc wprowadzić korektę do jej myślenia.
 
Półtora tysięczny kongres założycielski nowej formacji i z górą 20 tysięcy ludzi deklarujących poparcie dla tej inicjatywy to  wielki legion rozczarowanych polityką platformianej wierchuszki. Tych ludzi można oczywiście lekceważyć i stygmatyzować mianem lemingów, które nie dostrzegały korupcyjnego charakteru władzy, którym nie przeszkadzało dotychczas agresywne kłamstwo smoleńskie Laska-Millera, którzy wreszcie aprobowali przemysł pogardy flekujący opozycję za publiczne pieniądze. Ci ludzie nie mogli doznać nagłego olśnienia i dokonać konwersji poglądów. Mało kogo stać na przyznanie: Tak, byłem idiotą, dałem się uwieść propagandzie antypisowskiej, dałem się omamić wizją przynależności do światłej, europejskiej części społeczeństwa, uwierzyłem ślepo w Donka i jego sportową ekipę. Ale dzisiaj ci ludzie mogą stać się potężnym kafarem wymierzonym w zmurszałą konstrukcję Platformy Obywatelskiej.
 
Jarosław Gowin miał w Platformie 20-sto procentowe poparcie. Nie widzę powodu, dla którego nie miałby tego poparcia podwoić. Daje elektoratowi PO solidną szalupę ratunkową. Mogą wyjść z partii oszustów (lub przestać ją popierać) zachowując resztki godności. Przy Tusku pozostaną ci, którzy z Platformy dosłownie i w sensie materialnym żyją. Tuska nie opuszczą rzesze zatrudnionych przez PO urzędników (w samej Warszawie ponad 3 tysiące), członków rad nadzorczych itp. Nie opuszczą go przez czas jakiś również media, hojnie dotowane przez rząd reklamami.
 
Przepowiadam sukces inicjatywy Gowina – głównie w dziedzinie zagospodarowania elektoratu PO. Może to być sukces ograniczony, na miarę niemieckiej FDP. Ale ten sukces oznaczać będzie rzecz w naszej rzeczywistości bezprecedensową. Oznaczać będzie gwałtowny wzrost potencjału koalicyjnego Prawa i Sprawiedliwości, największej polskiej partii politycznej. Bardziej wierzę w konstruktywną współpracę nowej partii Polska Razem (na nazwę i logo można się powybrzydzać) z PiS-em aniżeli we współpracę na linii PiS – Ruch Narodowy. Tutaj zawsze znajdą się ludzie pokroju ks. Zalewskiego (przepraszam, jeśli go do RN zapisałem), skłonni pochopnie generalizować i odsądzać Jarosława Kaczyńskiego od czci i wiary za urojone grzechy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka