Grisznak Grisznak
128
BLOG

Simon Mol na prezydenta!

Grisznak Grisznak Polityka Obserwuj notkę 7

Polska lewica jest w rozsypce. Bratnie partie z Europy śpieszą z odsieczą – dwa dni temu do Polski przybyła delegacja niemieckiej SPD, zaś jakiś czas temu wybrani działacze SLD przebywali w Hiszpanii ucząc się od tamtejszych socjalistów skutecznych metod walki z kościołem. Jednak, mimo tych starań, jak na razie efektów nie widać – poparcie poniżej progu wyborczego, dwaj główni liderzy SLD najchętniej wbili by sobie nawzajem noże w plecy, zaś koterie walczą ze sobą równie zajadle, co kiedyś Natolińczycy i Puławianie (dwie frakcje PZPR, które pojawiły się po śmierci Bieruta).

 

Problemem naszej lewicy jest brak kandydata na prezydenta, a wybory powoli, ale nieuchronnie się zbliżają. Żubr z Białowieży może i by chciał, ale jest obrażony na dawnych towarzyszy. Dariusz Rosatti, niedawno wyciągnięty niczym króli z kapelusza, został doń szybko schowany z powrotem, gdy tylko wspomniano o Warszawskiej Grupie Inwestycyjnej, w której ów „idealny kandydat na prezydenta” uczestniczył. Czy na tej dwójce lista potencjalnych lewicowych kandydatów się kończy? Chyba tak, bo SLD raczej popełni zbiorowe seppuku (oczywiście 1 maja, w Dzień Samuraja) niż poprze Marka Borowskiego, zaś w obecnym pierwszym szeregu naszej największej partii lewicowej próżno szukać polityków mających w sobie choćby jedną dziesiątą charyzmy, która bezsprzecznie cechowała choćby Kwaśniewskiego.

 

Zachęcałbym lewicę do dalszego, uważnego patrzenia na zachód. Gdyby tak zrobiła, potrafiłaby twórczo korzystać z wzorów wypracowanych choćby za Wielką Woda. Co prawda pomysł z polską wersją Hillary Clinton się nie sprawdził, bo Jolanta Kwaśniewska miast kandydować zajęła się uczeniem obywateli jedzenia bez. Nic jednak straconego. Mamy bowiem przecież w zapasie Simona Mola – prawie że polskiego Baracka Obamę.

 

Mol mógłby być rozwiązaniem idealnym. Murzyn, literat, na dodatek uwięziony przez faszystowski reżim braci Kaczyńskich – Vaclav Havel się chowa! Nie znosi białych ludzi – zupełnie jak przewodnik duchowy Obamy, pastor Wright. Gdyby całość (łącznie ze „świętą spermą, której posiadaniem chlubił się Mol) pokropił biskup Sławoj „Flaszka” Głódź, mielibyśmy kandydata doskonałego. Mol byłby pierwszym czarnym prezydentem w Europie – znaleźlibyśmy się tym samym w awangardzie postępu. Spłaciłby też tym swój dług, jaki zaciągnął wobec lewicy, zarażając kilka lewicowych intelektualistek wirusem HIV (choć w intelekt kobiety, która bez gadania idzie z obcym facetem do łóżka bez zabezpieczenia, śmiem powątpiewać).

Grisznak
O mnie Grisznak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka