Grudeq Grudeq
76
BLOG

Rozpoczyna się Cyrk 500 dni Platformy

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 5

 

Wybory prezydenckie, motywacje jakimi kierowali się wyborcy, komentarze w telewizyjnych studiach wyborczych pokazały, że nasze społeczeństwo, nasze elity dziennikarskie cały czas nie rozumieją na czym polega polityka i demokracja. Kampania 2010 roku ujawniła nam, że nie potrafimy nawet na poziomie podstawowym logicznie myśleć, łączyć poszczególne wydarzenia, wyciągać z nich wniosek. Nasze życie polityczne dla ponad 50% wyborców to puzzle, na których są poszczególne wydarzenia polityczne, postacie, ale których się nie łączy. Bo po co?
 
Jeżeli najważniejszą rzeczą w komentarzach powyborczych, która rozpala prowadzących wieczory wyborcze jest to, że kandydaci wzajemnie sobie pogratulowali (co należy po prostu do podstawowych zasad dobrego obyczaju) i z tego wyciągają tuzy dziennikarskie wnioski, że wojna została zakończona, że odmieniono nasze życie polityczne… Cóż, to jest jeden puzzel. I akurat przy nim trzeba się zgodzić z tym co rzecze czasem Platforma Obywatelska: „Czyny, nie słowa”, bo póty w naszej polityce będą istnieli: Niesiołowski, Kutz, Palikot, Bartoszewski. Póty telewizyjną obsługą polityki zajmują się trefnisie: Wojewódzki czy Majewski, to nie ma co liczyć na zakończenie wojny polsko-polskiej i poprawę jakości naszego życia politycznego. A jakoś nie słyszałem, aby elekt sondażowy Komorowski zakończył swoją znajomość z Palikotem.
 
Polityka jest pewną całością. Zawsze jak tłumacze, czym jest polityka, to mówię, że polityka jest wszystkim. Bo to jakimi jeździmy drogami, jaki samochodami, jakie płacimy podatki, jak się ubieramy, co jemy, jakie sporty uprawiamy, to wszystko jest związane z polityką. Bo to politycy decydują – pośrednio lub bezpośrednio – ile pieniędzy pójdzie na drogi, z jakimi krajami będziemy handlować i jakie od nich będziemy kupować materiały na ubrania, albo jakie będziemy produkować w kraju. Politycy decydują o tym czy budujemy boiska piłkarskie czy stawiamy kosze, i nawet jeżeli nie robią tego bezpośrednio, to przecież mogą chociażby obłożyć wyższym podatkiem sprzęt do tenisa czy golfa a zwolnić z podatków kosze do koszykówki. Polityka jest wszędzie. Składa się z wielu elementów. Widocznych, niewidocznych. Wielkich i małych. Ważnych i nieważnych. Do dostrzeżenia pewnych zjawisk trzeba brać odpowiednich fachowców, ale polityk zawsze musi patrzeć na całość. Wiedzieć, że jeżeli ruszy jeden element, to nie tylko zmieni się ten jeden element, ale ileś elementów bliższych i ileś jeszcze dalszych. Musi wiedzieć, że pewne zmiany będą miały pozytywne efekty dziś, ale negatywne efekty z pewnością po jakimś czasie też się ujawnią.
 
Niestety u nas politykę się porozdzielało. Polityka zagraniczna, polityka wewnętrzna, polityka rolna, wizerunek polityka, osobowość polityka. Każde zagadnienia odrębne i każde rozpatrywane odrębnie. Mało kto sięga po całość. Najlepiej chociażby widać to w debatach, gdzie zaprasza się do ich analizowania specjalistów od języka ciała. I ci eksperci dokonują to tak znakomicie, mówią, że tu kandydat był wyprostowany, a tu się kiwał, a tu patrzył gdzieś w bok, a tu zrobił piramidkę, a tu był zdenerwowany, a tu był pewny, tu spięty, tu wyluzowany. Rozkładają tą mowę ciała na czynniki pierwsze, rozkładają tak doskonale, że zapominają o połączenie tego jak kandydat mówił z tym o czym mówił. Tak właściwie wychodzi nam, że w minucie 5 debaty kandydat był spięty, ale nie są w stanie nałożyć tego spięcia na pytanie jakie kandydatowi zadano. Kiedyś mowa ciała była analizowana pod względem tego czy kandydat mówi prawdę czy nie, a teraz tak właściwie jest dla samej się. A jaki komunikat polityczny płynie nam z tego, że kandydat był stremowany, no przecież właściwie każdy z nas będzie stremowany, a czy to oznacza, że nie ma racji w tym co mówi? To tak jakby patrzeć na aktorów jak grają, zapominając o tym co grają, a przecież całkiem inne środki ekspresji są potrzebne Antygonie a całkiem inne Panu Dulskiemu.
 
Nie łączymy wydarzeń w całość. Zakończona kampania wyborcza toczyła się, gdyż w hekatombie Smoleńskiej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński. Nie mówiono o tym fakcie, gdyż tytuł kampanii, jaki ta kampania przyjęła by w każdym normalnym, demokratycznym kraju „kto lepiej wyjaśni co się stało w Smoleńsku” byłoby dla Platformy Obywatelskiej zabójcze, więc zakazano rozmawiania o tym, ładnie zawoalując to „nie graniem trumnami”. Niestety powoduje to nie wyrobienia w Polakach umiejętności łączenia wydarzeń. I gdy za kilka lat ludzie skapną się, że gminne budżety padają, to nikt nie skojarzy tego z programem budowy Orlików czy Schetynówek. Gdy za kilka lat zlikwidowana zostanie w Polsce publiczna służba zdrowia, to nikt tego nie skojarzy z działalnością Minister Kopacz. Nic nie łączymy, i nic dla nas nie wynika z niczego. Ot, Smoleńsk jedna rzecz. A wybory druga rzecz. Niestety to wszystko jest całością i to wszystko teraz, albo trochę później, albo długo, długo, później przełoży się na naszą codzienność.
 
Nie rozumiemy polityki bo cały czas zapominamy o zasadzie „dziel i rządź” i traktowaniu polityki w kategoriach skuteczności, patrzymy zaś na politykę przez zasady moralno – poetyckie, tak pięknie i tak tragicznie dla nas sformułowane w exposee ministra Becka. Trzeba będzie sięgnąć po tą zasadę, bo widać, że dla wielu ludzi tak mocno przywiązało się do nazwy Platforma Obywatelska, jest w tej nazwie tak zakochana, że do niej nie dociera (jak to przy zakochanych), że PO to najkrótsza droga do przerobienia Polaków nie w obywateli, ale w chłopstwo pańszczyźniane. I tu trzeba będzie teraz zacząć dzielić Platformą na część lepszą i gorszą, na Palikota i Gowina, na Tuska i Komorowskiego. Jak najwięcej wprowadzać tam podziałów, bo jedyna nadzieja dla Polski to, że PO się rozpadnie. Z ciekawością trzeba będzie spojrzeć na rozkład głosów na Komorowskiego pod kątem pytania: czy za Komorowskim czy przeciw Kaczyńskiemu. W tym pytaniu tkwi odpowiedź na pytanie ile głosów może być pewna Platforma w przyszłych wyborach Parlamentarnych.
 
Jest otwartym pytaniem: jeżeli Komorowski zostanie Prezydentem to jak ułożą się jego relacje z Premierem Tuskiem. Przecież nie jest powiedziane, że Komorowski nie będzie próbował zerwać się z Tuskowej smyczy, a taki konflikt to osłabienie Platformy i szansa dla nas. To jest najważniejsze, że nas łączy Polska, a ich łączy niechęć do Kaczyńskiego, co jest bardzo słabym spoiwem.
 
Trzeba nam dobrze zapamiętać, że obecna polityka nie toczy się wokół osi podziałów na solidarność i komunę. Ten podział schodzi na drugi plan. Teraz najważniejszy jest Smoleńsk i to jaki jest stosunek do Państwa Polskiego. Czy traktujemy Polskę jako rzecz poważną czy jako pole do geszelftów. I trzeba też wyłapywać ludzi w PO, którzy Polskę traktują poważnie. Tacy tam byli – jak chociażby senator Zaremba i tacy z pewnością tam są. Wyłapywać i rozbijać PO, bo PO przy tej opiece medialnej, nie rozbije się z zewnątrz, i trzeba to robić wewnątrz.
 
Wygrana Komorowskiego, dzisiaj nad ranem, już raczej pewna. Chociaż, jeżeli wynik zamknie się w różnicy jednego procenta, to szczególnej wagi nabiorą protesty wyborcze rozpatrywane przez Sąd Najwyższy. I ciekawe co będzie gdy ujawni się jakaś nowa afera Brukselska? Teraz dochodzą do mnie sygnały, że w więzieniach głosuje się bez dowodów, i dochodziło to takich sytuacji, że jeden więzień głosował za kilku swoich kolegów. Więc tu jest jeszcze jednak nie wszystko zamknięte. W każdym razie, jeżeli utrzyma się zwycięstwo Komorowskiego to nad Polską rozpoczyna się Cyrk 500 dni Platformy. Bo teraz, znając ekipę od Mira, Zbycha, Grzecha, stoczni, ciecia niemieckiego domu i rosyjskich przeprosin możemy się spodziewać absolutnie wszystkiego. I naszym zadaniem jest jedynie wytrwać. Wytrwać i czekać na kolejne wybory. Zwycięskie. Dla Polski!
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka