Zapewne gdyby ktoś na przełomie lat 70-tych i 80-tych zaczepił mieszkańców Jugosławii i powiedział im, że za 10 lat będą wszyscy wzajemnie do siebie strzelać, to w odpowiedzi usłyszałby: eeeee panie, gdzie to możliwe, mamy już dość wojowania za I Jugosławii i w czasie II Wojny Światowej (1941-1944/1945), już się nauczyliśmy, że to do niczego nie prowadzi, teraz widzi Pan jak nasza Jugosławia pięknieje, czy to Chorwat czy Serb mamy wspólne państwo i to jest ważne, a najważniejsze jest aby się bogacić i być szczęśliwym. Życie należy do optymistów. Może gdyby nasz człowiek trafił na dobrze poinformowanego optymistę, czyli pesymistę, to ten na taką przepowiednię zadumał się chwilę i odpowiedział, a wie Pan, w historii jest wszystko możliwe. Z takim samym niedowierzaniem spotkałaby się pewnie osoba wieszcząca Amerykanom po wojnie z Meksykiem w 1848, że za raptem 15 lat będą do siebie nawzajem strzelać Panowie z Południa i Północy. A popijający kawę przy Barcelońskich ulicznych stolikach lat 20-tych? No, fakt nie lubimy tych z Madrytu, ale strzelać do siebie? Eeee, skończy się na grand derbach, ważne, że w tej Wielkiej Wojnie nie uczestniczyliśmy, a najważniejsze to być szczęśliwym i bogacić się. Odpowiedzi pesymisty pewnie nie usłyszałby, bo kto przy cieple śródziemnomorskim chciałby słuchać o pożogach, zarazach i katastrofach.
Dominacja optymistów i na świecie i w Polsce jest obecnie przytłaczająca. Polskim optymistom przeszkadzały duszne rządy Prawa i Sprawiedliwości i Braci Kaczyńskich, bo Prawo zwykle nie niesie ze sobą optymistycznych wieści (Sąd skazuje… Sąd orzeka grzywnę), Sprawiedliwość mówi o tym, że za każde grzeszki przyjdzie kiedyś odpowiadać, no a sami Bracia Kaczyńscy to też niezbyt optymistyczne postacie. Nie opakowani jak w żurnalach, nie opaleni. Jeden bez żony ale nie używający wobec swojej osoby zwrotu singiel. Drugi co prawda z żoną, no ale taką nie od łyżeczek przy bezie. Takich ludzi trzeba było pogonić aby zrobić miejsca dla optymistycznych rządów optymistycznej platformy optymistycznych obywateli pod wodzą optymistycznego premiera i teraz jeszcze mającego do pomocy optymistycznego Prezydenta Rzeczypospolitej. Optymizm. Miłość. Zwycięstwo!
Optymiści na świecie mówią, że za chwilę wyjdziemy z kryzysu. Wyjścia z kryzysu są zresztą ogłaszane z częstotliwością jedno wyjście/2 miesiące. Cóż, Rzymianie jak wpadli w kryzys ekonomiczny w III w to już z niego jako Imperium Rzymskie nie wyszli. Optymiści mówią, że ludzie zawsze będą kupować nowe lodówki, nowe komórki, bo przecież pojęcie nasycenia rynku jest takie nie optymistyczne, takie.. pesymistyczne. Optymiści mówią, że wystarczy wcisnąć reset i anuluje się tym samym wszystkie odwieczne prawdy geopolityczne. Faktycznie przy komputerze czasem naduszenie klawisza reset działa, ale to nie znaczy, że wirusy z komputera zostały usunięte, po prostu odłożono czas ich uaktywnienia. Ale o takich rzeczach znów optymista nie chce słyszeć.
Polski optymista nie chce słyszeć takiej zbitki słów – Smoleńsk, zamach. Bo jest na tyle inteligentny aby wiedzieć jakie to niesie konsekwencje, że następnego dnia po stwierdzeniu takiego faktu, ambasador Rzeczypospolitej w Moskwie przedkłada na Kremlu akt wypowiedzenia wojny. Więc lepiej, niech to będzie coś innego. Cokolwiek, bo przecież najważniejsze jest aby być szczęśliwym i aby się bogacić. Polski optymista nie chce słyszeć nic o przyroście polskiego długu, o wzroście zależności od Rosji, o kompromitacji politycznej, gospodarczej, prawnej, administracyjnej swoich politycznych pupili z PO. Przecież to takie nieciekawe, takie smutne, że aż nie realne. Zróbmy lepiej coś śmiesznego, coś zabawnego. Pozbijajmy się z…. Kaczorów, Antka.. Krzyżaków i .. wpis Mikiego…
Ma się w tym momencie naprawdę wszystkiego dosyć. I z takim doprawdy dużym smutkiem ogłaszam, że pewnie niedługo nadejdzie taki moment i faktycznie zaczniemy do siebie strzelać. Najgorszy jest ten brak zrozumienia z drugiej strony. Bo co w takim momencie usłyszymy. Śmiech, przecież ty Głupi jesteś i głupoty gadać. Kto strzelać? Kto niby? Kto gdzie i do kogo? To jest niemożliwe. Nie w Europie, w Zjednoczonej Europie XXI wieku. Nigdy! Bo… nigdy.. bo przecież najważniejsze jest być szczęśliwym i się bogacić.
Chociażby to było szczęście i bogactwo budowane na nigdy nie spłacanych kredytach, które będą wiązać ludzi, pozbawiać wolności i przez które zawsze będziemy mieli tylko deklarowane wyjście z kryzysu, aż w końcu skończy się wszystko, jakoś tak niezauważenie jak niegdyś przeszedł rok 476.
Będziemy jednak do siebie strzelać. Za rok, za dwa lata, za dziesieć.. Nie wiem, ale doświadczenie historyczne podpowiada, że gdy po jednej stronie jest tak wielka fala optymizmu, a po drugiej tak wielka fala pesymizmu, i każda z nich ma całkowicie odmienne spojrzenia na świat, na cele ludzi to niestety starcie jest nieuniknione. Przecież Ci z północy lubili się z tymi z południa i nagle jakiś moment historyczny nagły i większości nie drżała ręka. Przecież Serbowie jeździli i znali doskonale Zagrzeb, a Chorwaci Belgrad i znów jakiś nagły moment. Większości też ręka nie zadrżała.
Ojcom też nie drży ręka gdy karcą swoje nawet najbardziej ukochane dziecko, ale ile razy można tłumaczyć, że nie bawi się w domu zapałkami, bo konsekwencje są później przeogromne.
Ile razy można tłumaczyć, że nie niszczy się państwa, bo już raz zniszczyliśmy i do dziś ponosimy tego konsekwencje.
Ile razy można być oszukiwanym, że teren ogrodzono, zabezpieczono, że sprawdzono, że funkcjonariusze BORu byli.
Ile razy może być obrażany Krzyż, przez który Polska jest Polską i nawet ta rzecz z której jesteśmy tak dumni – Polska tolerancja złotego wieku, wzięła się z Krzyża.
I to o takich sprawach w takim momencie się myśli, a nie o tym czy ktoś tam jest szczęśliwy czy chce się bogacić, czy ma żonę, dzieci, kredyt do spłacenia. Ręka nie drży, a jak się zacznie, to się tak szybko nie skończy.
Ale póki co bawcie się, bogaćcie i szalejcie. Krzyż już wam nie przeszkadza. O jedno miejsce do refleksji mniej.
Inne tematy w dziale Polityka