Grudeq Grudeq
538
BLOG

Nie spaść do roli Konfederacji Barskiej

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 2

Historia lubi się powtarzać, chociaż pewnie ktoś doda, że powtórzenia bywa farsą. Najważniejsze jest jednak wyciąganie z historii odpowiednich wniosków.

Nasze marzycielskie społeczeństwo wielokrotnie pokazywało, że w swoich wyborach politycznych nie kieruje się rozsądkiem czy interesem narodowym ale marzycielstwem, myśleniem życzeniowym i różnego kolorytu mirażami politycznymi czy gospodarczymi. Jednym z takich miraży jest przekonanie, że oto cały zachód nie skrzywdzi Polski, Chrystusa narodów, przedmurza chrześcijaństwa, wybawcy spod Wiednia i znad angielskiego nieba etc. bo tak nie można po prostu. Rzecz jasna nie powinno to prowadzić do myślenia, że w takim wypadku totalnie od zachodu się odwracamy, bo sojuszników trzeba mieć, i zawsze lepiej na zachodzie niż na wschodzie. Tylko wypada nam dobrze rozeznać się w motywach i mechanizmach takiej współpracy. To znaczy zadawać sobie pytanie: kiedy zachód nas popiera i dlaczego i do jakiego momentu takie poparcie będzie trwać i w jakiej sytuacji się takie poparcie zakończy. To wszystko można zamknąć w jednym pojęciu interes poszczególnych państw, ale ponoć w zjednoczonej europie nie ma takiego czegoś jak interesy poszczególnych narodów i stąd też większość Polaków, a nawet ludzi zawodowo zajmujących się polityką interesu narodowego innych krajów, a nawet samej Polski opisać nie potrafi.

Konfederacja Barska chciała bronić niezależności Polski przed Rosją i Prusami w oparciu o Francję. Albo można opowiedzieć to inaczej. Francja widząc, że konfederaci mogą napsuć trochę krwi Rosjanom postanowili ich powspierać trochę. Skończyło się tak, że kilka lat pomęczyli się Rosjanie z konfederatami, aż w końcu ich zlikwidowali, i Francja jakoś tą sytuację przeżyła. Oczywiście ktoś powie, że Francja mogła aktywniej wspierać konfederatów.. tyle, że zupełnie zapomina się o Turcji, i o tym, że właściwie ten kraj przez cały wiek XVIII był głównym sojusznikiem Francji na wschodzie, a właściwie to nawet od XVII wieku, kiedy to Porta służyła do szachowania od wschodu największych wrogów Francji – Habsburgów.

Historię z Konfederacją przypominam tym wszystkim, którzy dziś ciut naiwnie wierzą, w to że USA pomoże nam w rozwiązaniu zagadki Smoleńskiej. Gdzieś nawet spotkałem się z krytyką Antoniego Macierewicza, który dość sceptycznie o waszyngtońskiej pomocy się wypowiadał i przestrzegał przed zbyt dużą wiarą w takową pomoc. Oczywiście znów nie oznacza to, że o taką pomoc nie należy się starać, nie należy jeździć do Waszyngtonu i rozmawiać. Tylko trzeba mieć świadomość tego, że póki my sami (to znaczy ogół posiadających prawa wyborcze Polaków) nie zdecyduje się na obronę Polski, to nawet przy pomocy amerykańskiej ta walka zostanie przegrana. A Stany Zjednoczone po prostu „sprzedadzą” patriotów Rosji, gdy Rosja zaproponuje rezygnację z Iranu czy za szachowanie Rosji (chociaż mogą to zrobić w najuprzejmiejszy  sposób, z wręczeniem prawa do pozostawania na terytorium USA). Oczywiście ktoś powie, że Rosja to upadające państwo, demograficznie i technicznie zniszczone, ale nawet jeśli Rosja będzie mieć tylko jednego obywatela, i ten jeden obywatel będzie miał atomową walizeczkę, to się z Rosją wszyscy na świecie liczyć będą.

Pomijając w tym momencie kwestie wyborów w Polsce, bo ich wygranie z automatu powodowałoby że PiS nie musiałby wiązać konfederacji w obronie Polski, przejdźmy na grunt międzynarodowy. W stosunkach międzynarodowych przy pytaniu kto może nam pomóc, należy postawić pytanie następujące: kto najwięcej straci jeżeli Polska wróci do rola wasala Rosji. Odpowiedź jest dość oczywista: cała plejada Krajów środkowo-europejskich od Estoni, przez Łotwę, Litwę, Białoruś, Ukrainę, Słowację, Czechy, Węgry, Mołdawię, Rumunię i Bułgarię. I w tych krajach należy szukać sojuszników do wyjaśnienie hekatomby smoleńskiej, i w tych krajach szukać koalicji w ewentualnej walce przeciwko wpływom rosyjskim. Mając taką koalicję Dawidów dopiero wtedy stawać do walki z rosyjskim Goliatem. Dopiero mając koalicję Dawidów szukać oparcia i sojuszu państw zachodnich. Nie odwrotnie.

Przecież te kraje też mają swoje służby specjalne. Też mają swoje armie, swoje technologie. Dlatego tak bardzo ważne jest utrzymywanie dobrych relacji z tymi krajami. Z pewnością w skutek wielowiekowych animozji będzie to trudne, ale innej drogi do obrony Polski nie ma. Jeżeli więc wizytę na Litwie opuszcza prezydent Komorowski, to Prawo i Sprawiedliwość powinno wysłać tam swoją delegację, aby pokazać, że istnieje w Polsce alternatywa dla PO i Polska o tych krajach nie zapomina. Nie wydaje się złym pomysłem, aby Jarosław Kaczyński jako bądź co bądź były Premier Rządu Rzeczypospolitej i brat byłego Prezydenta Rzeczypospolitej zrobił serię prywatnych wizyt po stolicach środkowej- Europy i tam orientował się osobiście w nastawieniu tych państw do obecnej sytuacji w Europie.

Może gdyby Konfederaci Barscy opierali się na Wiedniu i habsburskiej potędze ich walka byłaby skuteczniejsza, zwłaszcza wobec Prus, z którymi Austria miała swoje zatargi. My też dzisiaj nie możemy spaść do grupki patriotów dysponujących poparciem księżniczki zza morza.

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka